Na Berk dotarliśmy po trzech dniach żeglugi. Trzech długich, nudnych dniach. Jedyną rozrywką, jaką miałem było obserwowanie tamtej piątki, na która składali się Astrid (blondynka z toporem), Sączysmark (zakochany w sobie brunet), Mieczyk i Szpadka (bliźniaki) oraz Śledzik, który jako jedyny ze mną rozmawiał. Bardzo ciekawiła go mapa, którą przy mnie znaleźli, a kiedy okazało się, że znam się również na smokach, nieraz ignorował resztę, byle tylko móc ze mną dłużej pogadać. Wykorzystałem okazje, by dowiedzieć się, czy na wyspie znaleźli kogoś jeszcze. Ku mojej uldze zaprzeczył, pytając tylko czy mam kogoś konkretnego na myśli. Przyznałem, że zniknęła gdzieś moja siostra, ale słowem nie wspomniałem o Szczerabtku i Electro. Przynajmniej miałem pewność, że Selian udało się uniknąć schwytania.Wyprowadzali mnie właśnie spod pokładu, kiedy dotarł do mnie znajomy głos:
- Ach, Berk! Moja ulubiona, najulubieńsza wyspa!
- Johann!- krzyknąłem zwracając na siebie jego uwagę. Jednak zanim Kupczy jakkolwiek zareagował, z jego łajby na pomost przeskoczyła Selian i bez zbędnych wstępów rzuciła się mi na szyję.-Selian? Skąd ty się tu, na Odyna, wzięłaś?
- Martwiłam się o ciebie, durniu!- warknęła z irytacją, odsuwając się i oglądając uważnie.- Poważniejszych uszkodzeń brak, przynajmniej widocznych, żebra chyba w porządku, źrenice też. Krwi nie widzę.- mamrotała jakby do siebie, marszcząc brwi.- A protezę gdzieś podział?- zapytała, zauważając, że zamiast mojej metalowej nogi, mam przymocowaną zwykłą drewnianą podpórkę.
- Sam chciałbym wiedzieć.- przyznałem, a ona westchnęła przeciągle. Widocznie nie spodobała jej się moja odpowiedź.
- Co tu się dzieję?- zabrzmiał nad nami tubalny głos. Za moimi plecami stał potężny mężczyzna z okazałą rudą brodą, przyprószona już gdzieniegdzie siwizną. Zanim ja albo Selian cokolwiek odpowiedzieliśmy, wtrącił się Johann:
- Ach, Stoicku! Niezwykle się cieszę, widząc cie w dobrym zdrowiu.- zaczął.- Tych dwoje to moi dobrzy przyjaciele. Znalazłem panienkę Selian, dryfującą samotnie po oceanie i, kiedy usłyszałem, że rozdzieliła się z mistrzem Czkawką, nie mogłem ich tak zostawić. Mamy wielkie szczęście, że to twoi ludzie go znaleźli. Czy opowiadałem ci już, jak to parę lat temu…- Kupczy rozgadał się na dobre, a wódz Wandali słuchał go zapewne tylko z czystej uprzejmości. Jego historyjki były nudniejsze niż tygodniowa obserwacja Gronkli. Skorzystałem z okazji, że wszyscy zajmują się albo Johannem, albo jego statkiem, by spokojnie porozmawiać z siostrą.
- Gdzie Szczerbatek i Electro?- zapytałem szeptem, kiedy mocowała się ze sznurami, krępującymi moje nadgarstki.
- Bezpieczni. Kazałam im ukryć się po drugiej stronie wyspy.- odpowiedziała, sięgając po sztylet i rozcinając liny.- Upierdliwe więzy. Wypłyniemy stąd na statku Johanna i wtedy ich zawołam.- przedstawiła mi swój plan.
- Na pewno jesteś głodny po podróży, Johannie.- zagrzmiał Stoick.- Zapraszam cię więc do Twierdzy na ucztę. Opowiesz wszystkim kilka ze swoich wspaniałych historii.
- Ależ z wielką chęcią, przyjacielu.- kupiec zupełnie zignorował nasze zabójcze spojrzenia przystając na propozycję.- Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś pozwolił moim drogim przyjaciołom do nas dołączyć.
- Wolałbym odwiedzić kuźnie.- wtrąciłem się.- Chciałbym zrobić sobie nową protezę.
- Znasz się na tym?- zapytał Pyskacz, tutejszy kowal, którego poznałem podczas podróży.- To za mną, młody.- powiedział, kiedy skinąłem głową. Ruszył w górę klifu, a ja za nim.
- A ja chciałabym się trochę rozejrzeć po wyspie.- usłyszałem jeszcze głos siostry.- Wiele słyszałam o Berk podczas podróży.
Godzinę później miałem już gotową protezę. Rozglądałem się po wiosce, szukając Selian, ale ona jakby zapadła się pod ziemię. Miałem tylko nadzieje, że nie wpakowała się w kłopoty i nas przez nią nie zabiją. Selian wiedziała, że nie zawsze warto mieć ostatnie słowo, ale nigdy nie wiedziała, kiedy powinna ugryźć się w język. Poza tym nigdy nie wiadomo, co jej do łba strzeli. Dlatego właśnie wolałem mieć ją ma na oku.
CZYTASZ
Jak wytresować Wikinga?
FanfictionSchyliłam głowę, by nie przydzwonić w lodową ścianę, a za sobą usłyszałam jęk i ciche, zniekształcone przekleństwo. - Bolesne wybudzenie, co?- zaśmiałam się, prostując się. I to był błąd, bo tym razem to ja przywaliłam. - I sprawiedliwości stało się...