Czkawka szedł przez wioskę z nisko spuszczoną głową. Dookoła słyszał obraźliwe szepty, ktoś czasem potrącał chłopca, ale nikt nie zamierzał z nim rozmawiać. Nie żeby się im dziwił. On i jego siostra od urodzenia uchodzili za dziwadła. Nie dość, że oboje byli mizerni i chudzi, to jeszcze nie do końca byli ludźmi. Westchnął cicho, wyczuwając znajomą mieszankę zapachów. Nadchodziła banda Smarka.
- Kogóż to widzę?- przywódca dręczycieli stanął mu na drodze i mocno popchnął do tyłu. Czkawka odruchowo rozłożył swoje czarne skrzydła, by zachować równowagę. Niestety, jednym uderzył w Szpadkę, która z teatralnym krzykiem bólu upadła na ziemię.
- Zaatakował moją siostrę!- krzyknął oskarżycielsko Mieczyk, kiedy otoczyli ich dorośli.- Uderzył ją bez powodu.
- Ja... To... To niechcący- próbował się bronić, ale nikt go nie słuchał. Ktoś uderzył go mocno w plecy i tym razem wylądował na twardej ziemi. Skulił się, czekając na kolejne ciosy, ale te nie nadeszły.
- Co wy robicie?- Valka przedarła się przez zbiegowisko, ciągnąc za rękę Selian. Na widok skulonego brata, dziewczynka od razu wyrwała się mamie i podbiegła do niego.- Zostawcie mojego syna!
- To potwory!- krzyknął ktoś w tłumie, a za nim podniosły się kolejne okrzyki.- Zabić ich!
- To jeszcze dzieci!- odezwał się Pyskacz, przedzierając się przez tłum do rodziny przyjaciela.- Ogarnijcie się, na Odyna! Nic wam te dzieciaki nie zrobiły! Jeszcze raz ktoś podniesie na nich rękę, a będzie miał ze mną do czynienia!- pogroził ludziom swoim hakiem.
- Na co jeszcze czekacie?!- Valka spojrzała na nich ostrym wzrokiem.- Wracać do roboty! Ale migiem!
Tłum rozszedł się, a dwójka dzieci schowała się w kuźni, zostawiając dorosłych samych. Czkawka od razu zabrał się do pracy, a Selian usiadła na wolnym kawałku blatu, trzy ogony układając sobie na kolanach. Para ciemnofioletowych skrzydeł leżała, złożona na plecach, a delikatne łuski pokrywały jej skronie, szyję i ręce do nadgarstków. Miała nierówno przycięte kasztanowe włosy, trochę piegów i, odróżniające ją od brata, grafitowe oczy. Oboje byli do siebie bardzo podobni, ale jednak się różnili.
Skrzydła i łuski Czkawki były czarne,a na końcu ogona znajdowały się jeszcze dwie lotki. Dodatkowo, kiedy się zdenerwował na skórze pojawiały mu się czerwone święcące pręgi, a oczy przyjmowały barwę rubinów. Teraz jednak miały swój naturalny, szmaragdowy kolor, a źrenice były okrągłe.
- Oni nas nienawidzą- mruknął cicho, a dziewczynka tylko, kiwnęła głową w odpowiedzi.- Boją się nas.
- Bo jesteśmy inni- powiedziała i zeskoczyła z blatu.- Muszę już iść do Gothi. Widzimy się wieczorem- wybiegła z kuźni i odbiegła do domku znachorki. Zamiast niej w budynku pojawił się Pyskacz.
- Nie martw się, młody- klepnął czeladnika w plecy i sam zabrał się do roboty.- W końcu zrozumieją.
Nie byłbym taki pewny. pomyślał Czkawka, ale na głos nie powiedział nic.
Tymczasem
- Smoki atakują!- krzyknął ktoś, a siedmioletnia blondynka chwyciła mocno swój mały topór i ruszyła do drzwi. Powstrzymała ją jednak mama, biorąc na ręce i zanosząc z powrotem do salonu.
- Ja też chcę walczyć!- zaprotestowała dziewczynka, ale kobieta tylko posadziła ją na kanapie i pogłaskała po główce.
- To jeszcze nie twój czas, kochanie- powiedziała łagodnie i zaczęła śpiewać córce pewną starą piosenkę.
CZYTASZ
Jak wytresować Wikinga?
FanfictionSchyliłam głowę, by nie przydzwonić w lodową ścianę, a za sobą usłyszałam jęk i ciche, zniekształcone przekleństwo. - Bolesne wybudzenie, co?- zaśmiałam się, prostując się. I to był błąd, bo tym razem to ja przywaliłam. - I sprawiedliwości stało się...