Nagle zadzwonił telefon chłopaka. Zerknął na wyświetlacz. Jego ojciec. Włączył tryb głośnomówiący i odebrał.
- Synku? Gdzie jesteś?
- Z Marinette. Poszliśmy na lody do André.
- Słyszałaś Nathalie? Byli na lodach u André! - pisnął poza telefon. - Przyjdźcie oboje do willi, dobrze? W trybie natychmiastowym najlepiej. Muszę kończyć! Pogadamy w domu! Chętnie zamienię z tobą kilka słów Marinette! - coś zaszeleściło. Usłyszeli szept mężczyzny. - Nathalie! Trzeba powiadomić kucharza, żeby coś pysznego ugotował dla naszego gościa! - ponownie coś zaskrzeczało. - Czekamy na was!
Gabriel zakończył połączenie. Adrien tępo spoglądał na telefon.
- Nasi rodzice mają totalnego świra z tym zeswataniem nas - szepnął z niedowierzaniem. Poczuł na sobie jej delikatne dłonie lekko obejmujące go w pasie.
- Śmiesznie to wygląda. Zachowują się jeszcze gorzej niż Alya - zachichotała. - Kto by pomyślał, że aż tak zwariują na naszym punkcie?
- Tutaj to muszę przyznać ci rację. Idziemy? Wiem, że prowadzę ciebie w paszczę lwa, ale boję się co mój ojciec znowu wymyśli - podrapał się niepewnie po głowie. Poczuł na swoim policzku lekki buziak.
- No dawaj! Gorzej niż z moją mamą raczej być nie może - wstała i pociągnęła go za obie dłonie.
Blondyn wstał. Szli do jego domu trzymając się przy tym za dłonie oraz śmiejąc się ze swoich żartów. Gdy podeszli do bramy, ta od razu się otworzyła.
- Witamy w paszczy smoka. Wszystkie księżniczki radzimy trzymać się jak najbliżej tego przystojnego i zabójczego księcia, inaczej możecie źle skończyć - puścił jej oczko, a fiołkowooka stłumiła śmiech zakrywając swoje usta dłonią. Weszli do środka.
- Marinette! Jak dawno ciebie nie widziałem! - wysoki blondyn mocno przytulił granatowowłosą. - Jak tam twoje projekty? Zrobiłaś ostatnio coś spektakularnego?
- Tato, dziwnie się zachowujesz - spojrzał na niego spod przymrużonych powiek. - Jesteś pewny, że te twoje rurki ciebie mocno nie uciskają?
- Marinette! Błagam! Wyznaj mu, że jesteś w nim szaleńczo zakochana! Wyznasz mu swoje uczucia, wtedy mój kochany syn zostanie w Paryżu i nie wyjeżdżałby do Nicei. Studia medyczne może również dobrze odbyć w Paryżu. Tu też mają świetne wydziały. A wy moglibyście wtedy razem zamieszkać i wspólnie byłoby wam radośniej.
- Starczy tego ojcze - pociągnął nastolatkę ze sobą. - Idziemy do mnie. Nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich marzeń o moim związku z Mari. I chcemy mieć święty spokój! - zawołał przez ramię. Będąc już w pokoju, z ich gardeł wydobył się perlisty śmiech.
- Ja nie wiem jak ty Agreste, ale oni zrobili sobie jakieś wyzwanie. Kto pierwszy nas wyswata. Inaczej nie umiem tego wytłumaczyć.
- Ehh, nie myślmy już o tym - podał jej pada. - Zagramy?
- I tak przegrasz! - rzuciła zwycięsko i rzuciła się na kanapę.
Byli pochłonięci grą. Chłopak dzięki swoim nadnaturalnym zmysłom wyczuł, że ktoś uchylił drzwi. Zerknął kątem oka na Dupain - Cheng. Puściła mu zadziornie oczko. Czyli też to usłyszała. To czas zacząć zabawę!
Zastopował grę i wyciągnął z jej dłoni pada. Odłożył go na bok, a swoje palce splótł z jej delikatną i drobną dłonią. Spojrzał w jej cudowne fiołkowe tęczówki. Mógłby przysiąc, że dostrzegł w nich tysiące błyszczących się radosnych iskierek. Uśmiechnęła się do niego leciutko. Zaczęli zbliżać się do siebie ustami. Gdy już ich usta dzieliły milimetry, odwrócili się w stronę drzwi.
CZYTASZ
Spędź tydzień z Kotem (Miraculum)
Fanfic„ - Wiem! (...) Spędź tydzień z Kotem (...) - Haha (...) Ale śmieszne. Prawie się nabrałam (...) A teraz mów to prawdziwe zadanie (...) - Spędź tydzień z Kotem. Ja nie żartuję Mari (...) Spojrzała na chłopaka w masce, który siedział naprzeciwk...