23. Niszczyciel dobrej zabawy

544 43 8
                                    

  Siedzieli oboje na kanapie wtuleni w siebie. On obejmował ją ramieniem, a ona bawiła się jego blond włosami. Nie interesowali się wcale wyświetlanym filmem. Wtem odwrócił swoją twarz do niej, poprawił niesforny granatowy kosmyk i założył go za jej ucho. Uśmiechnęła się lekko. On natomiast chwycił jej podbródek i delikatnie pocałował ją w usta. Nie nacieszyli się nim długo, bo tą piękną chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Ciężko wypuściła powietrze z ust i odsunęła się od niego.

  - Kto to może być o tej porze?

  - Mnie pytasz? Nie mam zielonego pojęcia. Zapraszałeś kogoś?

  - Nikogo.

  - Hmm... Może to być twój kuzyn?

  - Kagami, błagam cię. Adrien nie ma po co tu przychodzić. Teraz jak jest w Paryżu to nie odstępuje Nettie na krok. Poza tym nie zna mojego nowego adresu i nie wie gdzie dokładnie mieszkam. Chyba, że Gabriel mógł mu coś pisnąć.

  - Ale Mari go zna. Była tu kilka razy. Idę otworzyć, a ty zapnij koszulę.

  Chciała wstać, ale chwycił jej nadgarstki i dał jej szybkiego buziaka. Trzepnęła go lekko dłonią po głowie, wstała i podeszła do drzwi. Jakie było jej zdziwienie, gdy ujrzała trójkę przyjaciół ledwo stojących na nogach i opierających się na sobie wzajemnie, którzy próbowali zachować jeszcze odrobinę godności i chociaż wyglądać w miarę normalnie.

  - Luka? Marc? Zoé? Was to bym się w życiu tutaj nie spodziewała. Co wam się stało? Jak wy wyglądacie? Mieliście jakiś wypadek? Wyglądacie okropnie!

  - Mówiłem, że moja uroda ją powali - prychnął dumnie Couffaine pod nosem próbując wygrać z ciążącą go w dół grawitacją.

  Poczuła znajomą jej dłoń zaciskającą się lekko na jej ramieniu.

  - Kagami, nie przesadzaj... Od razu widać, że oni coś brali. Tylko ciężko mi stwierdzić po ich stanie co.

  - A skąd ty to wiesz? - spojrzała na niego.

  - Święty nie byłem, sam kiedyś brałem, dlatego. Adrien nie raz ogarniał mnie i Nino. Dobry z niego człowiek. Czemu mamy ten zaszczyt gościć was w moich skromnych progach?

  - Mieliśmy tutaj najbliżej, a Lee nam zaraz odpadnie - dodał cicho Anciel. - To był jej pomysł.

  Blondynka oparła swoje czoło o ramię niebieskowłosego i cicho pochrapywała. Zaczęli się śmiać.

  - Nie mam do was cierpliwości. Właźcie. Zapraszam na salony.

  Nie trzeba było im dwa razy powtarzać. Wturlali się do środka kładąc się jak najszybciej na kanapę. Zielonooki poszedł do kuchni po szklanki i wrócił do gości. Postawił je na stoliku, a sam usiadł na poręczy fotela, na którym wcześniej usiadła Tsurugi. Japonka właśnie schowała telefon i patrzyła uważnie, jak z plecaka Marca wyciągają dwie butelki jakiegoś dziwnego trunku.

  - Jeszcze nie macie dość? - zdziwiła się.

  - Nie. Wypijecie z nami, prawda? Kagami, proszę... Nie daj się prosić... - szepnął Luka kusząco.

  - Co jak co, ale Luka jest dobry w kuszeniu - dodał Marc, a Félix zaśmiał się cicho.

  - Mojemu seksownemu urokowi nikt nie jest w stanie się oprzeć! Ledwo co wróciliśmy z podróży, specjalnie przyjechałem do naszych gołąbeczków, muszę sobie z nimi pogadać - rozlał alkohol do szklanek.

  - Przyznaj się, marzy się tobie ten apartament z widokiem na Wieżę Eiffla oraz ten milion Euro z nagrody za ten zakład - prychnęła Zoé i upiła od razu pół szklanki napoju.

Spędź tydzień z Kotem (Miraculum)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz