Rozdział 18 ~Prawdziwa śmierć~

118 10 7
                                    

- Jesteś może singielką? - palnęłam prosto z mostu bez myślenia. Co się ze mną dzieje? Miałam zakochać się w mężczyźnie, a nie... Tak pięknej dziewczynie. Co mogę poradzić jak Charlie jest tak cudownie piękna?

- Jestem, ale z tym csii - puściła do mnie oczko i zachichotała. Poczułam się jakby miliony gwiaździstego pyłu spływało po czarnym niebie, jakby spełniło się moje największe marzenie, jakby serce mi się topiło i spłynęło na żołądek przez co w brzuchu mam motylki.

- Dezynfekcja zakończy się za 3 sekundy - powiedział damski głos w głośniku. Ze ścian korytarza ukazało się około stu dział i z każdego wypłynął w stanie pary płyn do dezynfekcji. Po trzech sekundach para przestała na nas dmuchać, a działa schowały się w ścianach.

- AaaaAAAAAAA - zaczął krzyczeć Deanson na cały głos. Widzac jak metalowe drzwi się otwierają czym prędzej z nich wybiegł. Za co, co ja takiego zrobiłam, aby być z nim w drużynie?

Deanson pobiegł na lewo, do ciemnego pomieszczenia z wielką kulą świecącą na żółto, pomarańczowo i fioletowo. Czułam jak błękit w moich oczach zaczyna przejmować dominację w reszcie kolorów. Zawsze tak się działo kiedy widziałam coś błyszczącego. A przynajmniej tak było jak sprawdzałam w lustrze.

Kruczowłosy mężczyzna stanął przed panelem na przeciw ogromnej kuli. Wciąż krzyczał, ale robił jakieś zadanie na zapamiętywanie kolejności przycisków. Bał się, ale byl na tyle zdeterminowany, aby robić zadanie. Mogę z dumą powiedzieć, że jestem z niego dumna.

Chciałam już pochwalić mężczyznę, aż poczułam dotyk rękawiczki kostiumu na swoich włosach. Ktoś zwany Charlie rozplątała mi włosy z koka i dała im radośnie opaść. Blondynka założyła mi kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęła się szerzej ukazując białe ząbki.

- O wiele lepiej ci w rozpuszczonych - powiedziała i podeszła do granatowego, aby przyjrzeć się zadaniu. Stałam jak wryta, całe policzki, ba cała twarz mnie piekła. Schowałam swoje brązowe włosy pod obręcz stroju. Ona mnie skomplementowała, podobają jej się moje włosy. Czy jestem już w niebie?

- Nicole? - spytał zestresowany Deanson i spojrzał na mnie - Wiesz może co to za wielka kula? - spojrzał w głąb błyszczącej kuli. Szczerze? Nie wiem co to. Mogę się jedynie domyślać.

- Skoro jest to reaktor - powiedziałam chwilę myśląc nad wypowiedzią - To musi być jądro statku - dopowiedziałam przyglądając się wielkiej gazowej kuli. Musiałam wykorzystać fakt, że wpatrują się w jądro. Wciąż muszę wygrać nie ważne jak bardzo chciałabym zaimponować Charlie.

Na ekraniku rękawa nacisnęłam przycisk z "O2". Szybko opuściłam rękę i spojrzałam na jarzące się coraz bardziej czerwonym kolorem jądro. Tak jakby ono też potrzebowało powietrza.

- Usterka w kanale tlenowym. Usterka w kanale tlenowym - zaczął mówić kobiecy głos w głośniku. Otworzyłam szerzej oczy naprawdę czując brak dostępu do tlenu.

- IDZIEMY - krzyknęłam i pobiegłam nacisnąć przycisk do korytarza dezynfekcji. Nie spodziewałam się prawdziwego odcięcia tlenu. Czy ten psychopata robi prawdziwe igrzyska śmierci? Chce nas wszystkich pozabijać?

Razem z drużyną przebiegliśmy przez cały korytarz, szybko przeszliśmy dezynfekcję i nałożyliśmy hełmy. Płuca mogły ze spokojem napełnić się znowu tlenem.

- Tylko gdzie? - spytała cicho kaszląc Charlie i rozejrzała się. Do głowy wpadła mi tylko mapa w naszych kieszeniach.

Wyjęłam wcześniej wspomnianą mapę i zaczęłam błądzić wzrokiem, aż do dwóch wykrzykników na dwóch krańcach mapy.

A moim marzeniem jesteś ty ~Among Us~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz