Rozdział 16 ~Witajcie astronauci!~

90 8 25
                                    

- Dobra trzeba wrócić do Panny Gburowatej i jakiś plan obmyślić, bo z pewnością żadnego takowego nie zrobiła - odwarknął niezadowolony drugi z przygłupów i oboje podeszli bliżej do kanapy.

- Twoje zdanie na mój temat jebie mnie tak mocno, że mogłabym spokojnie dojść - warknęłam poirytowana i wpatrywałam się bezdusznie w mapę. Drzwi cicho pisnęły otwierając się i ukazując nasz ukochany głos z głośnika. Kochany przez wszystkich psychiczny głos zbierający tutaj setki ludzi, aby mogli się powybijać.

- Język panno Crawford - odpowiedział ze stoickim spokojem mężczyzna w drzwiach. Facet zaczął do nas podchodzić, aż w końcu stanął przed stolikiem - Nadszedł czas na umieszczenie was na statku. Musicie działać niezauważenie, nie chce widzieć, że się poddajecie i oddajecie jak Pan Burton. Możecie działać oddzielnie, poznacie swoją załogę za dokładnie godzinę, a jak na razie... - zza pleców wyjął metalowy pistolet i wycelował we mnie - Dobranoc panno Crawford - wymruczał widocznie podniecony mężczyzna i trafił mi prosto w czoło metalową strzałką z czerwonym pióropuszem. Dzięki strzałce prędko padłam na ziemię nieprzytomna. Wszystko stało się czarne, nagle zdobywało tęczowe kolory. Widziałam Natalie, stała nade mną, uśmiechała się i machała w moją stronę. Przyglądała mi się swoimi błękitnymi oczami, tak pięknymi oczkami w ktore trudno było się nie wtopić. Tuż obok niej stanęła Christine. Ah Christine, te jej piękne rumiane usta w które chciałoby się wpić i nie oddawać nikomu innemu. Obie dziewczyny nagle rozpłynęły się w ciemności, a ja zaczęłam się budzić.

Znalazłam się w... Kokpicie. Na miękkim siedzeniu przypięta mocnymi masami, siedziałam w różowym hełmie i stroju astronauty tego samego koloru. Jedyną różnicą była naszywka na prawym ramieniu. Tęczowa nić dumnie ukazywała przezwisko "Gay"... Poważnie kto ma tak dziecinny tutaj humor? Najpierw ta karteczka, a teraz to. Głowa mnie od tego, aż boli.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wokoło mnie siedziało dziewięcioro astronautów w tym dwóch, których już znam. Więc tak, mamy już różowego, fioletowego i zielonego jako zdrajców. Fioletowy Ray miał nick "Crow", a zielony Aron "Surfer". Ciekawe dlaczego. No nie mam pojęcia, to Ci zagwostka. Eh no nic, spójrzmy na innych. Jest czerwony o nicku "Fantasthicc", jasno niebieski o nicku "Monster", czarny o nicku "Violet", biały o nicku "Fluff", żółty o nicku "Cytrynka", pomarańczowy o nicku "Carmel" i w końcu granatowy o nicku "Panic". Specyficzne nazwy, ale nie jakieś super specjalnie dziwne. Po prostu... Niecodzienne.

Rozejrzałam się po wszystkich oknach w kokpicie, musieliśmy już "wystartować", ponieważ otaczała nas ciemność delikatnie oświetlona światłem pojedynczych gwiazd. Wyglądało to tak niesamowicie pięknie, o wiele lepiej niż w telewizji.

- Uh... - wymamrotał cicho męski głos granatowego. Rozejrzał się po pomieszczeniu zestresowany i szybko rozpiął pasy. Mężczyzna podbiegł do szyby przed nami i zaczął oglądać przerażony gwiazdy. Cały się trząsł. Obejrzał się po nas i zaczął czym prędzej odsuwać się panicznie. To już wiem skąd ksywka "Panic". Wyjaśnia to absolutnie wszystko w tej chwili.

- Gdzie my jesteśmy? - spytał anielski, damski głos cytrynki. No błagam, czy nikt tutaj nie oglądał tak strasznie znanego ostatnio serialu? Nie jestem w stanie to uwierzyć. Przecież od razu widać, że wrzucili nas tutaj, aby nagrać kolejny sezon!

- Na statku - powiedziałam ze spokojem i rozpięłam pasy bezpieczeństwa. Wstałam szybko i rozejrzałam się po wszystkich - Musimy zrobić wszystkie zadania na statku przed wyznaczonym czasem i nie dać się zabić. No co wy, telewizji nie oglądacie? - spytałam trochę zdziwiona faktem, że naprawdę nikt tego tu nie oglądał. Wszyscy spojrzeli się na mnie przez czarne szybki swoich kasków absolutnie nie rozumiejąc o czym ja do nich mówię. Westchnęłam cicho i zaczęłam rozglądać się po kokpicie.

Po pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk dzwonka z głośnika.

- Pozostało 15 go-o-o-odzin dro - powiedział damski, robotyczny głos, który zaczął się ścinać w przeraźliwy sposób, pomieszczenie rozświetliło się czerwoną poświatą, a z głośnika zaczął mówić ten sam głos co przywitał mnie na przesłuchaniu o pracę. Hura.

- Witajcie astronauci - roześmiał się jak to zawsze podniecony mężczyzna w głośniku - Przejęliśmy trajektorię lotu!~ - wymruczał wprost w mikrofon przez co słyszeliśmy większy szum jego oddechu. Czemu mężczyźni są aż tak obrzydliwi w KAŻDYM możliwym aspekcie? Czy to tylko w telewizji możliwe jest, aby zakochać się w takim idealnym, romantycznym, czułym, troskliwym mężczyźnie? - Wśród waszej załogi umieściliśmy kilku zdrajców, będą oni sabotować misję dotarcia do celu podróży oraz będą zabijać powoli każdego z was. Wy, jako uczestnicy lotu, musicie naprawić statek przed wylądowaniem. Na pokładzie, każdy z was ma po cztery zadania zapisane na waszych mapach. Zdrajcy mogą zgaszać światło, urwać wam dostęp do widoczności zadań, odciąć dopływ tlenu jak i podnieść temperaturę reaktora. Czy to nie cudowne? - zaklaskał psychopata radośnie - Jeśli odnajdziecie ciało kogoś z waszej załogi znajdziecie na obręczy stroju mały, czerwony przycisk. Wystarczy raz go nacisnąć, aby cała załoga usłyszała alarm i zebrała się w kawiarni. Zdrajcy w tym czasie nie mogą zabijać nikogo. Jeśli uznacie to za konieczne, możecie zwołać spotkanie awaryjne przyciskiem w kawiarni na stole. Opcji spotkań macie jedynie trzy. Przy każdym spotkaniu czy to po znalezieniu ciała czy wcisnieciu przycisku dochodzi do głosowania. Mozecie wybrać jedną osobę anonimowo albo pominąć swój głos. Przy jakimkolwiek ze spotkań zdrajcy nie mogą zabijać. Osobę, która wybierzecie w głosowaniu musicie wysłać na spacer pośród gwiazd bez hełmu. Pewnie zastanawiacie się co zrobić kiedy zdrajca odetnie wam tlen albo coś w tym stylu? - zaczął mówić chaotycznie głos chcąc mieć to szybko za sobą - Przy każdym tego typu "odcięciem" można zrobić jedną rzecz. Wpisać kod, nastroić fale przesyłowe albo przełączyć pstryczki - powiedział już znudzony głos - Jakieś pytania? Nie? Powodzenia - wyłączył się z głośników i otworzył nam wyjście z kokpitu. To będzie... Ciekawe przeżycie.

A moim marzeniem jesteś ty ~Among Us~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz