Rozdział 14 ~Miłego pobytu panno Nicole~

113 17 0
                                    

Facet, który w moim ulubionym serialu odgrywał rolę głosu z głośnika, zaczął prowadzić mnie w przeciwną stronę od małego tłumu ludzi. Powoli zaczął do mnie dochodzić fakt, że będę zdrajcą w stroju swojej idolki. Czy to na pewno dobrze w stosunku do innych?

Mężczyzna otworzyły drzwi i wpuścił mnie do ogromnego salonu. Przede mną było pięć drewnianych schodków w dół prowadzących do zagłębienia pokoju wyściełanym bardzo miękkim, białym dywanem. Na samym środku pokoju znajdowała się biała, skórzana kanapa w kształcie litery "U" i czarny stolik w samym środku kanapy. Na stoliku znajdowały się przystawki, chipsy, napoje, a nawet gry planszowe, więc był całkiem spory. Ściany dookoła były w bardzo jasnym, morskim kolorze, a podłoga była z jasnego drewna co w miejscach najbliżej ścian mogłoby się wydawać, że jest się nad morzem. Jedna ściana była udekorowana zdjęciami. Większość była kolorowa oprócz zdjęć na samej górze, które są... Czarno-białe. Wszystkie też przestawiają szczęśliwych astronautów albo tych którzy się ze szczęścia popłakali. Każdy człowiek na zdjęciach miał swoją naszywkę z różnymi nazwami, czyli... Ludzie grali w to wcześniej niż wyszedł serial?

Podeszłam do ściany ze zdjęciami i wzrokiem zaczęłam poszukiwać znajomych twarzy. Na samym dole, w końcu, znalazłam zdjęcia załogi z serialu. Po lewej byli zdrajcy, pewnie nie wiedzieli jeszcze co ich czeka. Czarny, zielony i pomarańczowy tulący się nawzajem z wielkimi uśmiechami na buziach. Vivan, Antonio i Benjamin. Na następnym zdjęciu były same dziewczyny. Kapitan banan, Natalie, Krokus, a raczej Christine. Wszystkie rozpłakane i trzymające się za ręce. Pewnie to zostało zrobione pod koniec misji, kiedy Natalie dowiedziała się, że astronautom nic nie jest po ich udawanej śmierci. Następne zdjęcie było zrobione jeszcze na statku. Egzekucja Bena. Moment w serialu w którym się popłakałam. Jedyny moment w którym wszyscy zdjęli swoje kaski zakrywające cała twarz. Jedyny moment, kiedy wszyscy byli wzruszeni.

Przejechałam wzrokiem na następne zdjęcie, sami faceci. Snow, Jabłko, Ben, Vivan, Antonio, Pajac, Max. Trzymają swoje ręce, bez łez, bez wielkich uśmiechów. Trzymają po prostu swoje ręce. Nastepne zdjęcie. Cała załoga jak na zdjęciu klasowym. Kolejne zdjęcie... Zdjęcia ze ślubów. Skąd głos z głośnika ma dostęp do zdjęć ze ślubów Natalie z Vivanem i Christine z Peterem? Na pewno go nie zaprosili na takie uroczystości skoro tak ich skrzywdził, więc skąd je wziął?

Zaczęłam przyglądać się zdjeciom ślubnym. Natalie ma tak piękną suknie, w lekkim różowym kolorze. Możnaby było na nią patrzeć bez końca.

- Miłego pobytu, panno Nicole. Niedługo podamy panny nik do gry - powiedział podniecony mężczyzna i wyszedł zamykając mnie samą w pokoju. Wstałam z podłogi i zaczęłam oglądać cały pokój. To tutaj Vivan, Antonio i Benjamin siedzieli, czekając na wybór całej absolutnie randomowej załogi?

Podeszłam do ściany naprzeciwko drzwi. Była pełna napisów i wyryć z imionami, prawdopodobnie wszystkich zdrajców z "gry" tego psychopaty. Dużo imion jest męskich, chyba tylko jedno znalazłam żeńskie. Karla. Tak się nazywa jedyna dziewczyna zdrajczyni wśród co najmniej 50 lotów pełnych strachu, stresu i jeszcze raz strachu. Pod ścianą leżał długopis, młotek i mały drewniany drążek, aby wyryć lub napisać swoje imię podczas oczekiwania na wylot.

Wzięłam w dłoń mały drążek, przyłożyłam do ściany i powoli stukając w niego młoteczkiem. Praca jest monotonna, ale przynajmniej dzieje się cokolwiek niż nudne siedzenie samemu na kanapie zajadając się przekąskami.

Po jakiejś... Godzinie? Półtorej? Na samym środku ściany ukazało się drugie żeńskie imię. Moje imię. "Nicole Crawford" wyryte na ścianie. Pozostała już tylko jedna ściana do obejrzenia. Też z imionami, ale na kamiennych tablicach, o wiele ładniej i staranniej wyryte i pod sobą miały jakieś daty. Podeszłam do tabliczek na ścianie i zaczęłam czytać te umieszczone prawie przy suficie. W każdej linii było 10 imion pod każdą data narodzin, daty wystąpienia oraz data śmierci. Najwczesniejsza data wystąpienia w tym całym chorym miejscu to... 1920. To jest aż sto lat od pierwszej gry. Przez sto lat brano ludzi z ulicy na tak chore przeżycia, nie mówiono o tym nikomu przez sto lat, aż zrobili z tego super serial. To jest... Co najmniej chore, ale jednocześnie podziwiam kogoś kto to wymyślił. Jakiś absolutny mózg, pomyślał sobie, aby wwalić dziesiątkę nieznajomych dla siebie ludzi do statku kosmicznego, pomiędzy nimi wsadzić trzech morderców i sprawić, aby adrenalina, strach i stres brały górę i same za człowieka podejmowały wszelkie decyzje. Genialna rozrywka dla każdego tym bardziej wmawiając, że są to aktorzy, którzy wiedzą co się dzieje chociaż wcale tak nie jest. Istny geniusz. Jakby jeszcze dobrze to wcześniej wykorzystał, teraz spałby na grubych pieniądzach. Jednocześnie geniusz i debil. Niesamowite.

W końcu uznałam, że zwiedziłam cały pokój, więc to chyba pora na ułożenie się na kanapie bez żadnych zahamowań. Bliższe zapoznanie się z przekąskami? Brzmi jak dobry plan. Głodna się powoli robię, a to bardzo, bardzo źle znaczy. Głodny? Nie jesteś sobą. Zjedz snickersa. Czy jakoś tak.

- Powodzenia panie Raymond - zaśmiał się ten sam mężczyzna co te dwie godziny wcześniej i wpuścił do pokoju wysokiego mężczyznę w fioletowym stroju astronauty. Zamknął prędko za nim drzwi i zostawił mnie sam na sam z Raymondem. Jak wygląda mężczyzna? Nic specjalnego. Krótkie do ramion, kręcone, czarne włosy, zadarty nos, blada cera, policzki pełne piegów, spierzchnięte i czerwone usta oraz błekitne oczka przechodzące z chęcią w zieleń.

- Um. Hej, jestem Raymond Bradford - uśmiechnął się radośnie mężczyzna i podszedł do mnie bliżej - Najwyraźniej będziemy oboje zdrajcami. Jak się nazywasz?

- Nicole Crawford - powiedziałam uprzejmie i posadziłam swoje cztery litery na kanapie. Miałam znaleźć miłość, a przynajmniej się w kimś zauroczyć, a już pierwszy uczestnik nie wydaje się jakiś wow. Nie podoba mi się nawet trochę.

A moim marzeniem jesteś ty ~Among Us~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz