Po powrocie do dormitorium, zmęczona całym dniem Sophia wzięła prysznic i wróciła do sypialni w, której były już jej współlokatorki. Na łóżku dziewczyny leżał list, który jak się domyślała był od Carolin.
Droga Sophio !
Co u ciebie? Jak minął ci ten tydzień?Jak idzie ci nauka?
Razem z Newtem przygarnęliśmy nowego węża napewno ci się spodoba. Mamy nadzieje, że znalazłaś sobie koleżanki i dobrze się bawisz. Koniecznie napisz w jakim domu jesteś. Czekamy na odpowiedź.Caroline
Dziewczyna postanowiła odpowiedzieć na list następnego dnia i wykończona dzisiejszym dniem zasnęła.
~•~
Następnego dnia, jako że była to sobota Sophia wstała dość późno bo o jedenastej.
Podeszła do szafy i wyięła z niej ubrania, po czym weszła do łazienki. Ubrana i pomalowana wyszła z łazienki. Postanowiła , że odpisze na list od cioci, po czym pójdzie do biblioteki.
Droga Caroline!
U mnie wszystko w porzątku, nic szczególnego się nie dzieje. Nauka idzie mi bardzo dobrze. Zostałam przydzielona do Slytherinu. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę tego węża.
SophiaDziewczyna włożyła list do koperty i wyszła z sypialni, w celu udania się do sowiarni. Gdy była już w pokoju wspólnym poczuła dziwną fale ciepła przepływającą , przez jej ciało.
Dziwne - pomyślała.
Kiedy szła w stronę wyjścia jej ciało coraz bardziej ogarniało ciepło. Nagle, z nikąd przed nią wyrósł Riddle, a w tym samym czasie jeszcze większa fala gorąca przeszyła ciała obydwojga.
-Musimy porozmawiać - oznajmił chłodno , patrząc w niebieskie oczy blondynki.
-Nie teraz-rzuciła i wyminęła chłopaka.
-W takim razie, po kolacji na siódmym piętrze!-krzyknął za nią.
Sophia już nic nie odpowiedziała i szła dalej. W sowiarni siedziała biała sowa z malutkimi, brązowymi kropeczkami na całym ciele. Niebieskooka przywiązała do nóżki sowy list i powiedziała gdzie ma lecieć, a po kilku sekundach sowa znikała z zasięgu wzroku dziewczyny.
~•~
W bibliotece było zaskakująco mało osób, jak na sobotnie popołudnie. Sophia chciała dowiedzieć się jakie są skutki paktu. Jak się domyślała, te fale ciepła mogą być oznaką tego, że osoba z którą zawarło się pakt jest w pobliżu. Więc niewiele myśląc, wzięła książki o rużnych magicznych paktach i usiadła prz pustym stoliku w dziale, którego raczej nikt nie odwiedza.
Po trzech godzinach nad różnymi książkami, znalazła tą w której było najwięcej o pakcie krwi. Dowiedziała się, że swoją krwią mogą uleczać rany drugiej osoby, nie mogą się nawzajem zranić tym bardziej zabić i tak jak podejżewała wyczuwają siebie nawzajem.
Gdy spojrzała na swój zegarek głośno westchnęła.
Przegapiła obiad.
No trudno i tak bym nic nie zjadła. - pomyślała, zbierając ze stolika księgi.
Zaczęła odkładać wszystkie książki na miejsce. Skoro i tak nie była na obiedzie, a do kolacji miała jeszcze dwie godziny stwierdziła, że odrobi zadanie z astronomii, której niecierpiała.
Pisanie zadań z tego przedmiotu zawsze zajmowało jej bardzo dużo czasu i uważała ten przedmiot za zbędny. Mogliby zrobić go jako dodatkowy.
Po odrobieniu zadania Sophia postanowiła pójść do dormitorium odłożyć zadanie domowe i ubrać grubszą bluzę. Jak postanowiła tak i zrobiła.
~•~
Na kolacji jak zwykle, dziewczyna usiadła na końcu stołu sama, ale jej to nie przeszkadzało wręcz przeciwnie. Nie lubiła siedzieć w towarzystwie wolała siedzieć sama z książką lub bez. Grzebiąc widelcem w talerzu z sałatką, myślała o tym jakby to było gdyby Marcel żył. Może dalej chodziła by do dumstrangu?
Jej przemyślenia przerwał dyrektor Dippet, który ogłosił że w piątek odbędzie się lekcja którą poprowadzą goście z minsterstwa.
Po kolacji tak jak rozkazał Riddle, zjawiła się na siódmym piętrze gdzie chłopak czekał już na nią, znudzony oparty o ścianę.
××××
Zachęcam do komentowania i jak zwykle za wszelkie błędy przepraszam🖤
CZYTASZ
I promise to change | Tom Marvolo Riddle | 18+
Fanfiction"Podobno czas leczy rany, lecz ja uważam inaczej. Ponieważ czas nie leczy ran, a jedynie pozwala oswoić się z bólem." Książka jest moim pierwszym opowiadaniem, zawiera wiele nieścisłości, niedomówień oraz błędów zarówno interpunkcyjnych jak i ortogr...