~11~

2.4K 75 4
                                    

Sophia wyszła z klasy razem z Caroline rozmawiając o głupotach. Na obiedzie ciotka dziewczyny usiadła obok niej i Riddla. Choć to odrobinę pokrzyżowało plany dziewczyny dotyczące rozmowy z chłopakiem, nie protestowała. Blondynka nie potrzebowała by jej ciotka wpychała nos w nie swoje sprawy.

~•~

Właśnie odbywało się jedno z grudniowych, piątkowych popołudni. Przez dwa miesiące nic się nie działo, spotkania śmierciożerców, lekcje, posiłki a raczej zmuszanie przez Riddla, Sophi do jedzenia i kilka listów od Grindelwalda.

Sophia właśnie siedziała nad kolejną księgą od najczarniejszej magi, gdy w jej okno zapukała czarna sowa jej wuja. Dziewczyna podeszła do okna i odwiązała list od nóżki sowy.

Kolejny papier do kominka.-pomyślała gdy otwierała list.

-Od kogo tym razem ? -zapytała ją jedna ze współlokatorek.

-Od kuzyna.-odpowiedziała wymijająco.

-Kolejny?

-Nie twoja sprawa-warknęła i usiadła na łóżku razem z Fomi'm na ramieniu.

Odpieczętowała list i zaczęła czytać.


Kochana Sophio
Co u ciebie? Jak idzie ci nauka? Słyszałem , że po tamtym zdarzeniu przeniosłaś się do Hogwartu. Mam nadzieje, że dobrze się tam czujesz i masz znajomych.
Wiem, że ostatnio stałem się zbyt pochłonięty moimi zamiarami i irytowałem cię ciągłym nakłanianiem do dołączenia do mnie. Wiem też, że mnie nienawidzisz, ale nie hciałbym mieć z tobą złych kontaktów. Możesz mi wierzyć lub nie, ale mówię poważnie.
Chce zakopać nasz topór wojenny i być znowu tak blisko jak kiedyś. Chciałbym się też z tobą spotkać. Oczywiście ty wybierzesz miejsce i czas, który ci pasuję. Dostosuję się do ciebie. Czekam i liczę na odpowiedź.

Gellert Grindelwald

Dziewczyna jeszcze trzy razy przestudijowała tekst listu. Jej wujek po raz pierwszy od dobrych 6 miesięcy nie napisał do niej listu po coś innego niż po to by się do niego przyłączyła. Kiedy nigdzie nie zauważyła żadnednego drobnego druczku, w ciągłym zdziwieniu odłożyła list do szuflady.

Zamknęła szufladę niewerbalnym zaklęciem i wróciła do książki. Przez dwa miesiące szukała już chyba we wszystkich czarnomagicznych księgach potrzebnego jej zaklęcia.

Sięgnęła po następną książkę i zaczęła czytać. Po kilkunastu stronach doszła do strony ciemniejszej niż wszystkie na której pisało Horkruksy jak je zrobić? Czytała każdą linijkę w skupieniu.

Nie mogła w to uwierzyć po wielu miesiącach męczarni, setkach przeczytanych ksiągach znalazł. Jak burza z wielkim uśmiechem na ustach wyleciała z pokoju.

Wpadła do pokoju wspólnego gdzie od razu poczuła uderzającą w nią falę ciepła. Pewnie siedzi na fotelu. Pomyślała i równie szybko udała się w tamtym kierunku.

-Riddle chodź.- rozkazała zdyszana z uśmiechem na ustach ciągnąc za sobą bruneta.

-Po pierwsze po co a po drugie gdzie idziemy?-zapytał już na schodach prowadzących na trzecie piętro.

-Chodź to się dowiesz.

Będąc już na siódmym piętrze blondynka przeszła trzy razy pod ścianą na której ukazały się drzwi.

Chłopak usiadł na kanapie, a dziewczyna stanęła przed nim i po chwili chodziła w te i spowrotem.

-Powiesz mi wreszcie o co ci chodzi czy mam zgadywać?-zapytał znudzony.

-Zaraz ci powiem.

Po kilku minutach dziewczyna uspokoiła się i usiadł obok chłopaka kładąc ręce na kolanach.

-Riddle-wypuściła powietrze-znalazłam zaklęcie!




●●●●●●●●●●●●●●●●●

Jest i jedenasty rozdział. Głosujcie i piszcie co myślicie o książce.🖤

I promise to change | Tom Marvolo Riddle | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz