~37~

1.8K 61 19
                                    

Przez całe trzy tygodnie Tom i Sophia nie odzywali się do siebie. Na patrolach chodzili innymi korytarzami , na wszystkich lekcjach siedzieli osobno a na spotkania śmierciożerców Sophia nawet nie przychodziła.

Na zewnątrz było coraz zimniej a w lochach temperatura bywała nawet minusowa. Przez cały ten czas w skrzydle szpitalnym pojawiła się jedna spetryfikowana ofaira , którą nie wiadomo co spotkało. Wszyscy zaczeli się bać dziedzica slytherina który oznajmił krwawym napisem na ścianie że powrócił. Wszyscy oprócz Sophi. Wiedziała że bazyliszek nic jej nie zrobi a nawet jeśli co zo za różnica.

Właśnie siedziała na lekcji eliksirów na których nie wiadomo dlaczego jeszcze go nie było.

Perspektywa Toma

Chłopak szedł spóźniony już o dziesięć minut na pierwszą lekcje tego dnia. Od kąd pokłócił się z Sophią strasznie źle sypiał. Gdy nie miał wtulonej w niego blondynki nie mógł zasnąć a gdy nie dostawał całusa codziennie rano wstawał później lub tak jak dzisiaj zasypiał na lekcje.

Gdy wszedł do sali otulił go znajomy zapach. Wiśnie, Coco Chanel i jabłka. Tak bardzo go uwielbiał i za którym tak bardzo..tensknił?.

-Przepraszam za spóźnienie profesorze , pierwszoroczniacy się pogubili i musiałem im pomuc-wyjaśnił swoje spóźnienie.

-Oh , ależ nie ma sprawy mój drogi , nic się nie stało , zajmij miejsce.-powiedział rozpromieniony Slughorn.

Chłopam zajął swoje miejsce obok Michalela i wyją książkę.

-Co tu tak śmierdzi?-zapytał Tom na co Michale się zaśmiał.- No co?

-Jeden z tych idiotów z naszej szkoły wylał amortancje.

Cholera , dobra jest-pomyślał.

Perspektywa Sophi

I znów musiała iść spać. Tak bardzo tego nie lubiała. Ciągle śniły jej się koszmary o tym że ktoś umiera albo wszyscy których ona zabiła zabijają ją. Nie wyspała się ani razu od kłótni z Tomem.

Obudziła się w nocy z kolejnego koszmaru. Znowu śniła jej się śmierć Marcela. Wstała z łóżka i weszła do łazienki. Wzięła do ręki nożyk i zrobiła poziome cięcie na lewym nadgarstku.

-To za to że przezemnie umrał-mówiła do siebie.-To za to że go nie ochroniłam-zrobiła kolejne cięcie- A to za to że nikt nie może że mną wytrzymać- znów rozcięła skórę.

Odłożyła nożyk na umywalkę i oparła się o ścianę za nią po czym zjechała w dół i usiadła na podłodze a po chwili zaczęła płakać.

Od tamtego dnia minęły dwa tygodnie a na dworze zrobiło się jeszcze zimniej. Sophia właśnie wracała z biblioteki. Powiedziała hasło i weszła przez dziurę do PW.

-Grindelwald!-usłyszała męski głos przed sobą.

-Co?

-Przyznaj się!-rozkazał Alex , brat Marcela.

-Alex o co ci chodzi?

-Przyznaj się , że to ty zabiłaś Marcela!-w pomieszczeniu wszyscy zaczęli szeptać z przerażeniem.

-Nie zabiłam go!

-Nie wierzę ci!- zawołał i złapał pierwsze co wpadło mu w ręce , nóż.

-Kochałam go , po co miałabym zabijać kogoś kogo kocham?!-zapytała zmęczonym głosem.

-Byłaś tam!

I promise to change | Tom Marvolo Riddle | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz