Przez całe trzy tygodnie Tom i Sophia nie odzywali się do siebie. Na patrolach chodzili innymi korytarzami , na wszystkich lekcjach siedzieli osobno a na spotkania śmierciożerców Sophia nawet nie przychodziła.
Na zewnątrz było coraz zimniej a w lochach temperatura bywała nawet minusowa. Przez cały ten czas w skrzydle szpitalnym pojawiła się jedna spetryfikowana ofaira , którą nie wiadomo co spotkało. Wszyscy zaczeli się bać dziedzica slytherina który oznajmił krwawym napisem na ścianie że powrócił. Wszyscy oprócz Sophi. Wiedziała że bazyliszek nic jej nie zrobi a nawet jeśli co zo za różnica.
Właśnie siedziała na lekcji eliksirów na których nie wiadomo dlaczego jeszcze go nie było.
Perspektywa Toma
Chłopak szedł spóźniony już o dziesięć minut na pierwszą lekcje tego dnia. Od kąd pokłócił się z Sophią strasznie źle sypiał. Gdy nie miał wtulonej w niego blondynki nie mógł zasnąć a gdy nie dostawał całusa codziennie rano wstawał później lub tak jak dzisiaj zasypiał na lekcje.
Gdy wszedł do sali otulił go znajomy zapach. Wiśnie, Coco Chanel i jabłka. Tak bardzo go uwielbiał i za którym tak bardzo..tensknił?.
-Przepraszam za spóźnienie profesorze , pierwszoroczniacy się pogubili i musiałem im pomuc-wyjaśnił swoje spóźnienie.
-Oh , ależ nie ma sprawy mój drogi , nic się nie stało , zajmij miejsce.-powiedział rozpromieniony Slughorn.
Chłopam zajął swoje miejsce obok Michalela i wyją książkę.
-Co tu tak śmierdzi?-zapytał Tom na co Michale się zaśmiał.- No co?
-Jeden z tych idiotów z naszej szkoły wylał amortancje.
Cholera , dobra jest-pomyślał.
•
Perspektywa Sophi
I znów musiała iść spać. Tak bardzo tego nie lubiała. Ciągle śniły jej się koszmary o tym że ktoś umiera albo wszyscy których ona zabiła zabijają ją. Nie wyspała się ani razu od kłótni z Tomem.
Obudziła się w nocy z kolejnego koszmaru. Znowu śniła jej się śmierć Marcela. Wstała z łóżka i weszła do łazienki. Wzięła do ręki nożyk i zrobiła poziome cięcie na lewym nadgarstku.
-To za to że przezemnie umrał-mówiła do siebie.-To za to że go nie ochroniłam-zrobiła kolejne cięcie- A to za to że nikt nie może że mną wytrzymać- znów rozcięła skórę.
Odłożyła nożyk na umywalkę i oparła się o ścianę za nią po czym zjechała w dół i usiadła na podłodze a po chwili zaczęła płakać.
•
Od tamtego dnia minęły dwa tygodnie a na dworze zrobiło się jeszcze zimniej. Sophia właśnie wracała z biblioteki. Powiedziała hasło i weszła przez dziurę do PW.
-Grindelwald!-usłyszała męski głos przed sobą.
-Co?
-Przyznaj się!-rozkazał Alex , brat Marcela.
-Alex o co ci chodzi?
-Przyznaj się , że to ty zabiłaś Marcela!-w pomieszczeniu wszyscy zaczęli szeptać z przerażeniem.
-Nie zabiłam go!
-Nie wierzę ci!- zawołał i złapał pierwsze co wpadło mu w ręce , nóż.
-Kochałam go , po co miałabym zabijać kogoś kogo kocham?!-zapytała zmęczonym głosem.
-Byłaś tam!
CZYTASZ
I promise to change | Tom Marvolo Riddle | 18+
Fanfiction"Podobno czas leczy rany, lecz ja uważam inaczej. Ponieważ czas nie leczy ran, a jedynie pozwala oswoić się z bólem." Książka jest moim pierwszym opowiadaniem, zawiera wiele nieścisłości, niedomówień oraz błędów zarówno interpunkcyjnych jak i ortogr...