Dni miały szybko pozostawiając coraz mniej czasu do świąt i co za tym idzie balu Bożonarodzeniowego. Codziennie o siedemnastej trzydzieści odbywały się próby tańca. Każdy dom ćwiczył w osobnych salach z opiekunami domu. Tom oczywiście tańczył z Sophią , bo przecież ,,Tak cudownej pary nie można rozdzielac". Właśnie trwała kolejna próba na której najlepiej szło Tomowi i Sophi. Wszyscy deptali sobie po stopach albo co chwilę upadali , łamiący szyk przez co Sophia okropnie się denerwowała.
-A myślałem że to ja jestem nerwowy-zaśmiał się cicho Tom.
-Słyszałam-syknęła w jego stronę nadeptując mu na nogę przez co syknął.
-Wyglądasz uroczo kiedy się denerwujesz-pocałował ją w policzek i obrócił ją wokół własnej osi.
Sophia rozejrzała się i zauważyła uśmiechniętego od ucha do ucha Slughorna , który widział gest Toma.
-Ale z ciebie lizus-szepnęła kiedy Tom położył ręce na jej tali.
-Ah tak?-zapytał podnosząc ją na wysokość swoich kolan.
-Yhm-mruknęła a on odstawił ją na ziemię.
-A kto się popłakał w jego gabinecie?-zapytał i podniósł kącik ust w cwaniacki uśmieszek.
-Oh , to było dla ciebie, poza tym musze być wiarygodna tu chodzi o zabójstwo dziewięciu osób oprócz Marcela jego akurat nie zabiłam.
-Dzisaj już było lepiej, ale i tak prawie wszyscy jesteście okropni , musicie więcej ćwiczyć , przyjżyjce się następnym razem jak robią to Tom i Sophia im idzie perfekcyjnie , na dziś to już wszystko.-powiedział Slughorn a wszyscy zaczęli się rozchodzić.
•
-Tom?-zapytała Sophia podczas patrolu.
-Tak?-zapytał Tom.
-Czy ty miałeś kiedyś jakąś dziewczynę?- spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.
-Ym , nie , a po co pytasz?
-Po nic , ale dlaczego?-spojrzała na niego z zainteresowaniem.
-Ponieważ nie potrzebuje dziewczyny- odpowiedział jakby była to najoczywistrza rzecz na świecie.
-,,Ponieważ nie potrzebuje dziewczyny" , jakoś mną nie gardzi..-mruczała pod nosem skręcając w drugi korytarz.
-Słyszałem to!-powiedział doganiając ją , na co przewróciła oczami.
•
Dzisiejszego dnia wszystkie lekcje były odwołane na rzecz przygotowań do balu Bożonarodzeniowego. Od rana wszystkie skrzaty krzątały się po WS wieszając różne dekoracje i inne ozdoby.
W pokojach wspólnych siedziały głównie pierwszaki i inne roczniki poniżej czwartego roku których nikt nie zaprosił i nie mogli iść na bal , za to wszyscy którzy się na niego wybierali , a właściwie głównie dziewczyny siedziały cały dzień w pokojach.
- Właśnie ,mam coś dla ciebie!- krzyknęła Sophia kiedy siedzieli razem u niej w pokoju.
-O nie , już się boję..-powiedział z ironią , przez co został obrzucony nie miłym spojrzeniem.
Dziewczyna podeszła do kufra i wyjęła z niego małe , podłużne , czarne pudełko , po czym usiadła obok Toma i mu je wręczyła.
-Co to jest?- zapytał z uniesioną brwią.
-Otwórz to się dowiesz- powiedziała z uśmiechem.
Brunet otworzył pudełko i ujrzał ciemnozieloną muszke.
CZYTASZ
I promise to change | Tom Marvolo Riddle | 18+
Fanfiction"Podobno czas leczy rany, lecz ja uważam inaczej. Ponieważ czas nie leczy ran, a jedynie pozwala oswoić się z bólem." Książka jest moim pierwszym opowiadaniem, zawiera wiele nieścisłości, niedomówień oraz błędów zarówno interpunkcyjnych jak i ortogr...