... pozytywnym. Gratuluję. Proszę tu podpisać. - mężczyzna wskazał palcem jakiś punkt na kartce, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Nie byłam pewna czy pamiętam jak się oddychało. Nie jestem również pewna, czy się nie przesłyszałam. Czy słowa, które wypowiedział mężczyzna były prawdziwe, czy to tylko wytwór mojej wyobraźni.
Patrzyłam pusto przed siebie, analizując to co własnej usłyszałam. Nie mrugałam, a moje oddechy były nad wyraz spokojne. Po dłuższej chwili, spojrzałam w końcu na mężczyznę obok mnie. Mierzyłam go niedowierzającym wzrokiem. Pomrugałam szybko powiekami i przeniosłam swój wzrok na kartkę, która trzymał w dłoni. Po przeskanowaniu całej kartki, spojrzałam na dolny róg.
Pozytywny.
- Podpisz Pani bo mi się śpieszy. - popędził mnie mężczyzna. Bez emocji chwyciłam długopis i podpisałam kartkę z pustym wyrazem twarzy. - Ta jest dla Pani. - dodał i podał mi inną kartkę, a następnie wyszedł z pojazdu. Również opuściłam samochód, ledwo trzymając się na nogach.
Mężczyzna zniknął za drzwiami ośrodka, a ja zostałam na placu z wzrokiem wbitym w coś przede mną. Pokręciłam energicznie głową i pomrugałam powiekami.
Zdałam
Boże ja zdałam. W końcu to do mnie dotarło i na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Serce zaczęli mi bić jak szalone. Zdałam. Mam prawo jazdy. Zdałam cholerny egzamin na prawo jazdy. Spojrzałam jeszcze raz na kartkę, co tylko potwierdziła mnie w tym przekonaniu. Przyłożyłam dłoń do ust aby czasami nie krzyknąć z radości.
Spojrzałam w niebo i wzięłam kilka głębokich oddechów, aby doszczętnie się uspokoić. Musiałam zachować spokój, ponieważ Patrick nie może się niczego dowiedzieć. Muszę mieć neutralną minę, ale to jest naprawdę trudne, gdy na moją twarz ciska się uśmiech, a z mojego gardła chce wyrwać się pisk.
Po naprawdę długich dziesięciu minutach byłam na tyle spokojna, aby zadzwonić po Patricka. Pięć minut później właśnie wjeżdżał na plac. Beznamiętnie wsiadłam na miejsce pasażera i popatrzyłam na niego z bardzo poważną miną. - Do domu. - poinstruowała go i rozsiadłam się wygodnie w fotelu.
- Wow. Albo bardzo dobrze udajesz, albo nie zdałaś. - odparł z chytrym uśmieszkiem.
- Patrick, jedziemy do domu. - powtórzyłam nawet na niego nie spoglądając.
Chłopak parsknął pod nosem i wyjechał z placu. Po drodze nie odzywałam się ani słowem, ponieważ nie chciałam zdradzić niespodzianki. Ciszę przerywało jedynie grające w tle radio i ryk samochodu, gdy Patrick dodawał gazu. Trzymanie tego w tajemnicy były tak trudne, że nie potrafiłam usiedzieć spokojnie w fotelu. Miałam ochotę skakać i krzyczeć z radości, ale musiałam się powstrzymywać.
Piętnaście minut później byliśmy już pod moim domem. Powiedziałam jeszcze chłopakowi, aby przyjechał po mnie wieczorem, bo pojedziemy do Olivii i skierowałam się do domu.
Stojąc w korytarzu usłyszałam, że ktoś jest w kuchni, więc się tam skierowałam. Przy wyspie siedział Jake, a naprzeciwko niego Sonia i razem pili herbatę. Zauważając mnie, uśmiechnęli się do mnie co od razu odwzajemniłam. Moją uwagę przykuły włosy dziewczyny. Były...blond. Zmarszczyłam brwi na Jake'a z pytającym wyrazem twarzy, gdy przechodziłam za plecami dziewczyny. Ten jednak tylko się uśmiechnął. Położyłam teczkę na blacie i spojrzałam na Sonię.
- Przefarbowałaś włosy? - uniosłam jeden kącik ust do góry.
- Tak. Zawsze chciałam to zrobić. - oświadczyła szczęśliwie.
- Prześlicznie Ci w blondzie. - odparłam. Mówiłam całkowicie szczerze. Nie sądziłam, że jasny kolor tak bardzo do niej pasuje. Była jeszcze śliczniejsza niż, gdy pierwszy raz ją zobaczyłam.
CZYTASZ
Above all (chroń mnie)
Teen FictionZAKOŃCZONA! ~Pierwsza część dylogi Suffering~ Camilla wiedzie spokojne życie. Do czasu, aż z niewyjaśnionych przyczyn ktoś chce, aby zginęła w konsekwencji za błędy. Problem w tym, że żadnych nie popełniła. Na jej drodze staje On. Chłopak z bolesną...