Rozdział 10 - Zbyt wiele

2.5K 80 53
                                    

Były w życiu takie momenty, w których myślałam, że to koniec. Momenty, w których całe życie przelatywało mi przed oczami i miałam wrażenie, że właśnie wtedy się ono skończy. Ze na tym etapie zakończę swoją egzystencję i zostawię wszystkich bliskich z okropnym bólem.

Kiedy o mało nie potracił mnie samochód, gdy bez opamiętania weszłam na ulicę. Ale nic mi się nie stało, ponieważ on był obok i w porę mnie pociągnął. To on zapobiegł temu wypadkowi. To Aron wtedy mnie uratował. Podczas pobicia, kiedy trzech zamaskowanych nieznajomych okładało mnie kijami, aż do nieprzytomności. W tamtym momencie byłam pewna, że to właśnie jest koniec. Że odejdę w tak makabryczny sposób. I znowu. To oni mnie wtedy znaleźli. Nadal nie wierzyłam, że akurat oni w środku nocy, znaleźli się akurat w tamtym miejscu. I znowu był tam on. Wzięli mnie do siebie i zaopiekowali się. Byłam im dozgonnie wdzięczna za pomoc. I do cholery, nadal im nie podziękowałam.

Ale w tym momencie nie było go w pobliżu. Nikogo nie było w pobliżu. Byłam w swoim domu, a jednak nie byłam bezpieczna. Jeżeli jeszcze do tego momentu nikt nie przybiegł i nikt nie zareagował, nikt już się nie pojawi. Aron był przekonany, że jestem ze mną Simon i jestem bezpieczna. Tymczasem tak nie było. Simon wyszedł na głupią chwilę, a ja miałam w tym czasie siedzieć i czytać. Dlaczego więc, w moim korytarzu stoi mężczyzna z nożem w dłoni? Dlaczego patrzy na mnie z chęcią mordu, a raczej z takim właśnie zamiarem? Jego zimny i przebiegły wzrok, który utkwiony jest w mojej osobie, sprawia, że blednę i czuje jak ucieka moja nadzieja.

Ja zszokowana, spoglądam na niego pusto. Nie wiem co mogłabym myśleć w takim momencie? Co myśli osoba, kiedy wie, że to koniec? O czym myśli, kiedy jest świadoma, że nie ma ucieczki?

Jednak moja nadzieja wróciła, kiedy do głowy wpadł mi pomysł. Ale czy się uda?
Jeśli coś pójdzie nie tak, będzie po mnie. Nie będzie już ratunku. Z drugiej strony jeśli nie spróbuję, nie przekonam się i może się to skończyć źle. Nie myśląc więcej, rzuciłam się w stronę drzwi. Puściłam książkę na podłogę i ile sił w nogach pobiegłam do drzwi. W tym samym czasie dostrzegłam, że również on zaczął biec w moim kierunku. W duchu błagałam, aby się udało i abym zdążyła przed nim.

Widziałam wściekłość w jego oczach i chęć mordu. Zaciskał zęby, przez co wyglądał jeszcze groźniej. Byłam spanikowana i pod presją zdecydowałam się to zrobić. Miałam obawy i byłam świadoma, że może się nie udać, jednak wolałam zaryzykować.

Kiedy już dopadłam drzwi, zamaszystym ruchem zatrzasnęłam je mężczyźnie przed nosem i przywarła do nich całym ciałem. Sekundę później usłyszałam jak nieznajomy obija się o drzwi i klnie pod nosem. Natychmiast przekręciłam klucz w drzwiach, blokując mu dostęp do pokoju.

Udało się. O cholera, udało się. Zdążyłam i w niewielkiej części jestem bezpieczna. Wypuściłam drżący oddech i przyłożyłam trzęsące się dłonie do twarzy.

- Myślisz, że Ci się udało? - usłyszałam zza drewnianej płyty. - Mylisz się. - parsknął drwiącym głosem. Cały czas naciskał na klamkę i uderzał w drzwi. Co ja miałam teraz zrobić? Byłam cała roztrzęsiona i spanikowana. Rozejrzałam się po pokoju, szukając jakiegoś rozwiązania.

Przełknęłam ciężko ślinę i odbijając się od drzwi, podbiegłam do biurka. Chwyciłam swój telefon i wbiegłam do łazienki, której drzwi również zamknęłam na dwa razy. Zrobiłam dwa kroki w tył, patrząc na białe drzwi. Nadal słyszałam jak mężczyzna dobijał się do drzwi pokoju. Odetchnęłam ciężko i cały czas stawiałam kroki w tył, aż napotkałam ścianę. Osunęłam się na ziemię, ściskając w dłoni swój telefon.

Byłam tak koszmarnie spanikowała. Tak bardzo się bałam. Co jeśli jakimś cudem on się tu dostanie? Wtedy na pewno mi nie odpuści. Odblokowałam telefon i weszłam w kontakty. Poszukałam numeru Simona i wcisnęłam w niego, przykładając telefon do ucha.

Above all (chroń mnie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz