Rozdział 14 - Z nią

2.7K 83 163
                                    

Muzyka - balkon 

Miłego czytania :)

Aron POV

Jak co dzień, dzień zacząłem od fajki, a potem zjadłem śniadanie. Na wieczór szykowała się impreza i za wszelką cenę chciałem wyciągnąć na nią Camillę. Byłem świadomy, że żyje w ciągłym strachu i obawach o swojej życie. Dlatego chciałem, aby oderwała się od tego na jeden wieczór i zapomniała o problemach.

A tym czasem miałem jeszcze parę spraw do załatwienia. Pierwszą było pojechanie do magazynu, w którym pracowałem, ponieważ mój szef chciał, żebym załadował samochód do dostawy. Miałem to zrobić sam, więc zadzwoniłem po Simona.

Czekałem na niego, siedząc przy wyspie kuchennej i przeglądając telefon. W mojej dłoni standardowo tlił się papieros. Strzepnąłem ogarek do popielniczki w tym samym momencie, w którym drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i do holu wparował mój kumpel.

— Jedziemy? — zapytał z entuzjazmem, trzymając się klamki drzwi. Zgasiłem papierosa w popielniczce i ruszyłem ku wyjściu. Zamknąłem dom na klucz, ponieważ ojciec również załatwiał swoje sprawy na mieście i wsiedliśmy do mojego jaguara.

— Jak załadujemy samochód, pojedziemy jeszcze do Sylvii. Mam odebrać jakąś przesyłek dla ojca — poinformowałem Simona, wyjeżdżając z ulicy na której stał mój dom.

— Znowu jakiś towar? — chłopak posłał mi chwilowe spojrzenie.

Nie odpowiedziałem od razu. Sam zastanawiałem się co jest w tej przesyłce. Ojciec często zamawiał jakieś przesyłki od tej kobiety. A było to podejrzane, ponieważ Sylvia jest ćpunką. Rozsądna i uważna. Ma głowę na karku i nie zachowuje się irracjonalnie, gdy brakuje jej dawki. Ale to nie zmienia faktu, że jest ćpunką i paczki od niej naprawdę były zastanawiające.

— Nie wiem — odpowiedziałem po chwili, obojętnie. Nie miałem się czym przejmować, ponieważ nawet jeśli były to narkotyki, mój ojciec wiedział jak się z tym obchodzić.

Od zawsze wiedział co robić w każdej sytuacji. Był bezbłędny i to w nim podziwiałem. Był dla mnie autorytetem, który pragnąłem naśladować. Od małego pokazywał mi jak działać z głową i nie robić błędów. Jest dla mnie przykładem do naśladowania i od małego do tego dążyłem. Chciałem, aby był ze mnie dumny. Jego słowo liczyły się dla mnie najbardziej.

Po dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Znajdowaliśmy się pod ogromną halą, której widok budził strach. Budynek nie należał do najnowszych, ale mimo to naprawdę dobrze się trzymał. Był co prawda lekko obdarty z elewacji i nie wyglądał przyjemnie, ale był niczym forteca nie do zdarcia. I tak właśnie miało być, ponieważ w jego wnętrzu znajdują się części do drogich pojazdów. Nadal nie wiem jakim cudem właściciel mi zaufał i mnie tu zatrudnił.

Weszliśmy przez duże blaszane drzwi, w których stał już samochód czekający na załadunek. W budynku panował przyjemny chłód, który dawał ulgę w upalne dni, takie jak dzisiejszy. Wszędzie były wysokie regały z pudłami i masa alejek, w których wiele razy zgubiłem się, gdy zaczynałem tu pracować. Mimo wielu półek wznoszących się pod sam sufit, była to duża przestrzeń i każdy nasz krok niósł się echem w powietrzu.

Z jednej z alejek wyszedł siwy mężczyzna z wąsem pod nosem i kwadratowymi okularami na nosie. Mój szef. Złoty człowiek o mocnych nerwach i nienaturalnie wielkiej pewności siebie. Doszedł do momentu w swoim życiu, w którym jego firma stała się najpopularniejsza w całym mieście z najlepszymi częściami do samochodów. Był ustawiony i żył spokojnie przy boku swojej żony. Niczym się nie martwił, prócz tego, aby jego paczki dotarły do klienta na czas.

Above all (chroń mnie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz