Epilog

2.5K 98 68
                                    

Aron POV


Tak ciężko jest pójść do przodu, kiedy wspomnienia trzymają nas ciągle w tym samym miejscu. I nadzieja. Ta głupia nadzieja, która pozwala wierzyć, że to co minęło, może jeszcze wrócić.

Wierzyłem, że wszystko co było, może jeszcze wrócić. Że to wszystko, co było między mną, a Camillką może jeszcze na nowo się odrodzić. Miałem pieprzoną nadzieję, mimo że to ja jasno stwierdziłem, że to koniec. Teraz żałowałem.

- Zrób mi kawę. Najlepiej z podwójnym mlekiem - oświadczył mój kumpel, z hukiem wchodząc do mojego mieszkania. Przeszedł przez korytarz i bez ogródek usiadł przy wyspie.

Spojrzałem na niego, jakby poskradał rozum. Mimo wszystko bez słowa nastawiłem wodę i przygotowałem kubek.

- Wchodzi mi do mieszkania, do którego swoją drogą nie ma kluczy, więc zapewne uwiódł Bethanie na recepcji, żeby dała mu dostęp i jeszcze śmie wymagać ode mnie kawy na powitanie. Simon, czyś ty z chuja spadł? - skitowałem, stawiając kubek na blacie z niemałym hukiem.

- Wypraszam sobie, nie kręcą mnie parówki - odbił, na co wywróciłem oczami. Nie wiem właściwie dlaczego się nad tym zastanawiałem, skoro dobrze znałem swojego kumpla i wiedziałem jaki jest. Żartowniś.

- Czymże zasłużyłem sobie na twą obecność w moich skromnych progach? - zapytałem, udając nonszalancki akcent. Simon prychnął pod nosem, obdarzając mnie wzrokiem mówiącym wprost "zwariował".

- Zaintrygowała mnie wczoraj wizyta Camilli, szukającej ciebie. Podobno kazałeś jej przyjechać, a że od trzech miesięcy to ja tłukłem ci, żebyś właśnie to zrobił, jestem po prostu ciekawy, czy to faktycznie była moja zasługa - wyjaśnił, na co westchnąłem ciężko.

- Powiedziałem jej prawdę - wyjawiłem, na co Simon wybałuszył na mnie swoje oczy.

- Całą prawdę? Co ona na to?

- Nie całą. Nie miałem odwagi powiedzieć jej najistotniejszej sprawy - odparłem. Chłopak wywrócił oczami i odetchnął zirytowany.

- Czyli tak naprawdę nie powiedziałeś jej prawdy - rzucił, na co zgoniłem go wzrokiem.

- Tak czy inaczej, opowiedziałem jej o Monie - oświadczyłem, siadając po drugiej stronie wyspy.

- Rychło w czas, ale gratuluję - rzucił, na co westchnąłem, nie wierząc w słowa chłopaka. Miał dzisiaj nad wyraz cudowny humor, którym oczywiście musiał się podzielić ze mną. - A wspominałeś, że uważasz ją za swoją nową Monie, co moim zdaniem jest kretyńskie i jestem pewien, że by ją to zabolało?

- Jeszcze jedno słowa, a wylecisz stąd szybciej, niż się tu pojawiłeś - zagroziłem, na co chłopak uniósł wymownie brwi i zgarnął z małego talerzyka kilka orzeszków ziemnych i wpakował sobie je do ust.

Po chwili woda się zagotowała, więc zalałem kubek wrzątkiem i postawiłem go przed Simonem.

- Obyś sobie oparzył ten spartaciały pysk - sarknąłem.

- Nie wiem, co zaszło między wami wczoraj, ale chyba nie było wesoło, zważając na Twój dzisiejszy humor - stwierdził, wlewając sporą ilość mleka do kawy.

- Pogadaliśmy szczerze, to wszystko. I nie odzywaj się już, bo będziesz zbierał zęby z podłogi. Była na tyle szczera na ile oboje potrafiliśmy sobie pozwolić - wyjaśniłem.

Above all (chroń mnie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz