Rozdział 23 - Odsiecz

1.5K 65 17
                                    

Wybudził mnie duszący zapach dymu. Zaczęłam się dusić, czując jak ostry dym drapie mi gardło. Chciałam zasłonić usta ręką, jednak nie mogłam się ruszyć. Nadal byłam przywiązana do krzesła, a wokół mnie panował półmrok. Dym był tak ostry, że nie mogłam otworzyć oczu na dłużej, niż sekundę.

Zaczęłam się szarpać, mając nadzieję, że uda mi się wyrwać z uścisku. Nic jednak nie pomagało. Całe pomieszczenie wypełnione było dymem, a w powietrzu niósł się lekki smród benzyny. Nie wiedziałam, co się działo.

Było mi gorąco, co oznaczało, że gdzieś w pobliżu jest ogień, który ogrzewa powietrze w budynku.

Z każdą kolejną sekundą traciłam siły, a w głowie miałam jedną wielką karuzelę. Było mi słabo i stałam się śpiąca. Wiedziałam, że nie mogę zasnąć. Nie mogę pozwolić, aby moje powieki znów opadły, ponieważ tym razem już się nie obudzę. Z trudem starałam się utrzymać świadomość.

Każda kolejna próba nabrania w płuca powietrza, sprowadzała na mnie koniec. Każdy kolejny oddech sprawiaj, że powoli odchodziłam. Byłam coraz bliżej dna.

- Camilla! - usłyszałam nagle, gdzieś w oddali. Moja nadzieją wróciła. Podniosłam już opadniętą głowę i zbierając w sobie resztę siły, krzyknęłam:

- Pomocy! - Zakrztusiłam się gorzko, a w ustach poczułam metaliczny posmak krwi. Splunęłam niezdarnie gdzieś w bok.

- Camilla! - Znów ktoś krzyknął, tym razem głośniej. Ja jednak nie miałam już sił na odkrzyknięcie. Głowa niezdarnie opadła mi na bok, a powieki rozluźniły się. Świadomość znów zniknęła.

~*~

Poderwało mnie w górę, jednocześnie wyrzucając z płuc ostry dym. Znów zaczęłam okropnie kaszleć, jakbym za moment miała wypluć płuca. Leżałam na czymś miękkim, a wokół mnie panowała czysta biel. Coś nowego, po kilku dniach ciągłej ciemności. Światło jednak było zbyt jasne, abym mogła otworzyć oczy.

Gdzieś w tle słyszałam pikanie i głosy ludzi.

Mamy ją spowrotem. Wróciła. Podepnijcie płyny.

Było o wiele chłodniej niż tam, jednak nadal ciepło. To było miłe ciepło. Nie ogrzewało nadmiernie i nie paliło skóry. Było okej.

Nabierałam hausty powietrza. Czystego powierza, które nie drapało mnie już po gardle.

Jeszcze przez dłuższą chwilę męczył mnie okropny kaszel i towarzyszący mu ciepły płyn, który wypływał mi z ust. Znów ten metaliczny smak.

Przyłożono mi do ust jakiś materiał i lekko przewracając na bok, nachylono mnie. Pozwoliłam oczyścić płuca ohydnym kaszlem, wypluwając przy tym krew na materiał.

Chwilę mi zajęło, zanim mój organizm wyrzucił z siebie całe zanieczyszczenie. Czułam się okropnie i nie miałam w ogóle siły. Opadłam spowrotem i powolnie starałam się uchylić powieki. Po dłuższej chwili mi się to udało i przed oczami dostrzegłam biały sufit i płaską lampę, dającą blade światło.

Przekręciłam lekko głowę w lewo, gdzie spostrzegłam różne szafki i sprzęty. Niedaleko za szybą, siedziała kobieta w białym uniformie, a nad nią stała młoda dziewczyna w błękitnym fartuchu. O czymś dyskutowały.

Spostrzegłam ruch po mojej prawej stronie, więc przekręciłam delikatnie głowę. Obok łóżka - na którym swoją drogą leżałam - stała młoda kobieta i przepinała jakieś rurki. Spojrzałam lekko za siebie i dostrzegłam kroplówkę, wiszącą tuż nad moją głową.

Above all (chroń mnie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz