Rozdział dwunasty.

1.5K 70 14
                                    


- Słucham? - otworzyłem drzwi, a w nich stał nie kto inny, niż Wojtek. - A co ty tu robisz? - zbiłem z nim pione, otwierając bardziej drzwi by wszedł i się rozgościł.

- Byłem niedaleko, więc stwierdziłem, że przyjdę po ciebie, a ta ładna pani, to kto? - zapytał, patrząc na Lenę.

- Jestem Lena. - uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego rękę, on również się przedstawił, ale pocałował ją w dłoń.

- Dobra, zbieraj się Lenka. - rzuciłem, na co brunetka, wstała z kanapy i poszła po swoje rzeczy.

- Uuu ktoś tu jest zazdrosny. - zaśmiał się kpiąco.

- Zamknij się stulejarzu. - odpowiedziałem, a akurat Lena wróciła.

Wyszliśmy z bloku, zamówiłem taksówkę i ruszyliśmy do Zosi na domówkę.

Około pół godziny później byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z taksówki, weszliśmy do środka. Po kilku chwilach byliśmy przed mieszkaniem, dzwoniąc dzwonkiem. Otworzyła nam sama gospodyni imprezy. Przywitaliśmy i zapoznaliśmy ją z Leną. Dziewczyny zaczęły się dogadywać. Poszły na stronę damską, gdzie dziewczyny zerowały wino, bo jeden ziomek zdradził naszą przyjaciółkę i laski, piły za nią. Ah baby. A ja z Wojtkiem poszedłem na stronę męską, gdzie te neandertalczyki zerowały czystą, syfiąc i co chwilę przeklinając.

Impreza rozkręciła się na dobrze, ludzie wychodzili, przychodzili, zostawali, mdleli, wymiotowali, lizali się, a nawet bzykali. Witamy w dojrzałym pokoleniu. Sam nie wypiłem za dużo, może jeden, czy dwa kieliszki. Wojtek namówił mnie, bym wypił jeszcze raz, bo "ze mną się nie napijesz?" jest silniejsze, niż myślałem.

Po kilku godzinach zauważyłem, że Lena zniknęła. Myślałem, że poszła do toalety, czy razem z innymi dziewczynami, poszła z nimi na górne piętro mieszkania, na "ploteczki". Wzięły sporo alkoholu, więc nie miałem żadnych podejrzeń. A mój mózg po wypiciu sporej ilości alkoholu, nie był w stanie logicznie myśleć.

Po chwili jeden z ziomków wyjął zioło. Obiecałem Lenie, że już nie wezmę, ale to że jestem pijany, sprawiło, że nie czułem poczucia winy.

*Paweł*

Lena napisała do mnie, że idzie na domówkę. Zapytałem jej do kogo, a dziewczyna odpisała mi, że do Zosi. Kurcze trochę się o nią martwię, bo znajomi Zośki, to nie towarzystwo dla Lenki. Wszyscy tam piją, palą i ćpają. Martwię się, że coś jej się stanie, mimo że jest z moim bratem. Nie ufam mu, jak mówi, że jest bezpieczna. Mam złe przeczucia, lepiej wybiorę się na tą całą domówkę. Myśląc nad tym, stwierdziłem, że odcięcie się od tego towarzystwa było dobrym pomysłem.

Przestałem pić tyle, co wcześniej. Myśląc o tym, siedziałem w samochodzie. Jechałem spokojnie, bo nie chciałem dać się ponieść emocjom. Z tyłu głowy miałem myśl, że coś się stało, coś musiało się stać. Siła, że tak to nazwę złego przeczucia, rosła w momencie, w którym coraz bardziej zbliżałem się do domu Nowickiej.

*Lena*

Kiedy dziewczyny poszły na górę, było grubo po trzeciej, więc myślałam że będziemy się zbierać. Niestety Maciek był pijany i nic do niego nie docierało. Po chwili stania i podpierania ścian, podszedł do mnie Wojtek ze szklanką.

- Proszę, napij się i wyluzuj. - podał mi szklankę, ustawił się na przeciwko mnie i intensywnie wpatrywał się w moją twarz.

- Mam coś na twarzy? Tak się dziwnie patrzysz. - chłopak się zaśmiał, a ja zaśmiałam się bardziej nerwowo, również z zdenerwowania sytuacją napiłam się cieczy, która była w szklance. Było to jakieś whisky. - Bardzo dobre. - powiedziałam.

- Cieszę się, że ci smakuje. - szepnął mi na ucho, zaczesując kosmyk moich włosów za ucho. Upiłam większy łyk, i poczułam się dziwnie. Zaczęła boleć mnie głowa, i zrobiło mi się ciemno przed oczami, chciałam oprzeć się o ścianę, ale strasznie się chwiałam. Poczułam tylko, jak ktoś mnie łapie i tyle ciemność.

*Paweł*

Wbiegłem szybko do domu Zosi, szukając wzrokiem mojego brata. Maciek jak zwykle musiał się upić. Wstyd mieć brata, który na każdej domówce upija się tak bardzo, że kończy zarzygany. Szukałem po pokojach Leny, ale nigdzie jej nie było, myślałem że sobie poszłam, ale po drodze znalazłem jej telefon, który wziąłem i schowałem do kieszeni. Spytałem trzeźwych dziewczyna czy wiedzą, gdzie jest brunetka, lecz odpowiedziały, że nie widziały jej już dłuższą chwilę. Zacząłem się jeszcze bardziej martwić. Został mi ostatni pokój. Wszedłem do niego, a przez co zobaczyłem, aż mi się słabo zrobiło. Wojtek najlpeszy przyjaciel Maćka, próbował rozebrać Lenę. Rozbierał ją z spodni, widok Leny śpiącej, w rozdartej koszulki, doprowadził mnie do szału. Zaatakowałem go w celu obronienia Leny. Co Maciek myślał, biorąc ją tu?

- Zostaw ją śmieciu! - krzyknąłem, odpychając chłopaka od niej, niestety był silniejszy ode mnie. Moje krzyki obudziły, któregoś ze znajomych Maćka, który pomógł mi go odepchnąć. - Dlaczego chciałeś jej to zrobić? - spytałem, gdy dwoje chłopaków, go trzymało.

- Bo tak! - odkrzyknął. Krew mnie zalewała, myśląc że ten troglodyta mógł skrzywdzić moja Lenkę. Gdy to powiedział nerwy mi pękły i uderzyłem go w twarz.

- Co tu się dzieje, czemu drzecie mordy? Jest jakoś po piątej. - powiedział, ledwo trzymający się na nogach mój brat.

- Bo twój chory przyjaciel, chciał skrzywdzić Lenę! Wiesz dobrze, o tym jakie jest twoje towarzystwo, a sam ją tu zabrałeś! Jesteś nieodpowiedzialnym dupkiem! - krzyczałem, ale widząc minę Maćka, nic do niego nie docierało. Wziąłem rzeczy Leny i ją na ręce, zaniosłem ją do swojego samochodu i zawiozłem do domu.

Położyłem ją do łóżka, przykryłem kołdrą i pilnowałem całą noc, dopóki się nie obudziła. Chciałem wiedzieć, czy niczego nie będzie jej potrzeba. Musiał wsypać jej coś do drinka, bo spała, jak zabita. Parę razy chciałem spać z nią, ale stwierdziłem, co jak sobie coś wymyśli?

- Która jest? - powiedziała, łapiąc się za głowę.

- Dwunasta, proszę napij się i weź to. To Apap, nie podam ci nic. - powiedziałem smutny.

- Stało się coś? - zapytała, popatrzyła na swoje ubrania i się wystraszyła. - Co mi się stało? - była przerażona.

- Pamiętasz coś z wczoraj? - zapytałem mając nadzieję, ale właśnie. Na jaką ja mam odpowiedź nadzieję?

- Tak, poszłam z Maciek na imprezę, byliśmy tam dosyć długo, chciałam się już zbierać, ale chyba Wojtek, podszedł do mnie i dał mi drinka, później już nic. - łączyła chwilę w myślach fakty. - O mój boże, czy on chciał mnie? - nie dokończyła, bo z jej oczów zaczęły płynąć łzy. Przytuliła się do mnie, chciałem ją jakoś pocieszyć, wesprzeć i uspokoić.

- Niestety, ale tak. - no i po, co ja to mówiłem, jak chciałem ją uspokoić? Paweł ty, to jednak mądry jesteś.

- Jezu, dlaczego nie odpisujesz?! - do pokoju wpadł Maciek.

- Mam cię dość, gdyby nie ty i twoja głupota, Lence by się nic nie stało! - odkrzyknąłem.

- O czym ty gadasz stary? - zapytał, nie rozumiejąc mnie.

- O nie pamiętasz, no tak, bo się upiłeś, jak ten menel i przez to, Wojtek wykorzystał chwilę twojej nie uwagi i chciał zgwałcić Lenę. - odpowiedziałem.

- Co, jak to? Lena wszystko w porządku? - chciał do niej podejść, ale mu nie pozwoliłem.

- Tak, gdyby mnie nie było, zgwałciłby ją, gdy ty leżałeś zarzygany za ścianą. Jak mogłeś do tego dopuścić? - byłem zawiedziony bratem.

- Przepraszam. - spuścił głowę.

- Zwykłe przepraszam, to za mało Maciek. Wydaje mi się, że przez jakiś czas, nie będzie się widzieć i rozmawiać ze sobą. Lena musi od ciebie odpocząć. - Maćkowi w oczach pojawiły się łzy, więc wyszedł z domu.

- Spokojnie Lena, jesteś już bezpieczna. Żaden chłopak cię już nie skrzywdzi. Odpocznij, potrzebujesz czegoś? - zapytałem z troską.

- Nie na razie nie. - odpowiedziała smutnym głosem, odwróciła się w stronę ściany, a ja wyszedłem z pokoju, zostawiając ją samą. . .

Zostań ze mną... // Maciej KacperczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz