Rozdział czternasty.

1.5K 56 56
                                    


Przemyślałam pewne kwestie. Chciałam porozmawiać z Pawłem, lecz nie potrafiłam zacząć. Do tej rozmowy zbierałam się cały dzień, robiłam kilka podejść, lecz na darmo. W końcu, kiedy Paweł siedział u siebie w pokoju, zebrałam się na odwagę, by porozmawiać z nim poważnie.

— Możemy pogadać? — zapytałam, wychylając się zza drzwi, chłopak oderwał wzrok od telefonu i skierował go na mnie.

— Jasne, o co chodzi? — zapytał, przy czym pokazał, bym sobie usiadła.

— Chcę z tobą pogadać, o tym że nie możesz kontrolować mnie, czy Maćka. Rozumiem, nie chcesz, bym zrobiła się taka jak on. Ale nic złego nie robi, więc nie wiem, gdzie tkwi problem. — wyrzuciłam z siebie, to co mi ciążyło cały dzień.

— Chodzi o to, że problem tkwi w Maćku. Nie znasz go, tak dobrze jak ja. Nie wiesz, jaki potrafi być arogancki, samolubny, czy nawet  złośliwy. Chcę cię ochronić, przed nim. Nie chce by cię zranił. Za dużo osób już zranił, na których mi zależało, więc proszę nie zadawaj się z nim. — chłopak poprawił okulary na nosie i odłożył telefon.

— Przykro mi, że cię to spotkało z jego strony, ale może warto dać mu drugą szansę? — próbowałam go przekonać, ale widziałam że na marne.

— Za dużo było już drugich szans. Za każdą z nich, łudziłem się że w końcu będzie dobrze, ale nie było. Maciek dalej zachowywał się jak ostatni dupek, a to że ludzie się od niego odwracali, wcale go to nie obchodziło.  Chciał trzech rzeczy. Po pierwsze whisky. — wyciągnął jeden palec. — Po drugie blantów. — wyciągnął drugi palec. — A po trzecie naszej przyjaciółki. — nie musiałam nawet pytać, bo wiedziałam że chodzi o tą z ich dzieciństwa. — Nie liczyło się dla niego, to że jest najpopularniejszy w szkole, że każda laska chcę się z nim przespać, a chłopaki, chcą być jak on. Ciekawe, co widzieli w takim chudym śmieciu? Kiedy rozmawiałem z nim, że ma idealne życie, ale psuje je sobie używkami, odpowiedział że idealne życie miałby z...

— Z nią. — dokończyłam, po tym jak mu przerwałam. — Czyli chcesz powiedzieć, że Maciek nie może się pogodzić z jej odejściem? — mówiłam z bólem serca. Nie wiem, czemu aż tak bardzo, było mi żal, że Maciek woli się użalać nad odejściem jakieś dziewczynki, niż skupić się na dziwnej, ale miłej relacji, jaka rozwija się między nami. Dawno nie poznałam tak szczerego chłopaka jak Maciek, czy Paweł. Ale relacje z nimi, są zupełnie różne, jest tyle różnic, że nie umiem określić. Na pewno z Maćkiem jest czasami niezręcznie, a z Pawłem, zawsze jest taka kumpelska atmosfera.

— Ta. — odpowiedział krótko.

— Czy jest coś, co jeszcze przede mną zataił? — spytałam, bojąc się usłyszeć odpowiedzi.

— Oj dużo rzeczy jeszcze o nim nie wiesz, ale powiem coś, bo nie wiem czy ci wspominał, ale to dla twojego bezpieczeństwa. Chcę żebyś wiedziała, że Maciek lubi się bić. — odpowiedział.

— To znaczy?

— To, że nie rozwiązuje normalnie problemów, tylko się bije z każdym, przy pierwszej, lepszej okazji. Więc, uważaj na siebie, bo nie chcę cię starcić. — uśmiechnął się ciepło, co odwzajemniłam. Miałam wrażenie, że chce mnie przed nim ostrzec. Czy Maciek na prawdę, mógłby skrzywdził dziewczynę? Wyszłam z jego pokoju, czując zazdrość o jakąś dziewczynkę. Może to dlatego, że wydaje mi się czuć coś do Maćka, ale w sumie to nie wiem, jak to jest być zakochanym, bo nigdy nie miałam chłopaka. Więc, może mi się wydawać.

Ogarnęłam się, z zamiarem pójścia do Maćka. Chciałam z nim pogadać, po prostu. Też o tym, że już rozmawiałam z Pawłem, ale widzę że jakiś większych skutków to nie przyniosło. Możliwe, że brunet coś na to poradzi. Około dwudziestej wyszłam z domu, nie zauważona  przez Pawła, który był bardzo pochłonięty tworzeniem beatów.

Wychodząc z bloku, zauważyłam samochód stojący pod klatką. Ku mojemu zdziwieniu, było to auto Macieja. Obniżył szybę i uśmiechnął się.

— Hej, wsiadasz? — wsiadłam, bez żadnej odpowiedzi. Przywitałam się z chłopakiem i ruszyliśmy.

— Miło, że po mnie przyjechałeś, mimo że nawet się nie umawialiśmy. — uśmiechnęłam się. Chłopak wziął wdech.

— Miałem wasz blok po drodze, stwierdziłem, że zrobię sobie małą przerwę. — nie wiedziałam, o co chodzi, dopóki nie zobaczyłam czerwonej, zewnętrznej strony dłoni chłopaka. Zmarszczyłam brwi, rozmyślając co mogło się stać.

— Uderzyłeś się? — zapytałam, patrząc prosto przed siebie, gdy chłopak wreszcie zaparkował pod domem.

— Tak. — odpowiedział mało przekonująco. Zaprosił mnie do mieszkania, gdzie zdjęliśmy buty i usiedliśmy na kanapie.

— Okej. — pokiwałam głową, kłamiąc samą siebie. Nie wierzę mu. Co mogło się wydarzyć, że ledwo rusza palcami? Kości na jego ręce były opuchnięte i czerwone. Sam Maciek nie wyglądał, jakby dobrze się czuł.

— Nie wierzysz mi. — rzucił smutno, patrząc na mnie.

— Maciek... — chciałam, coś powiedzieć, ale przerwał mi.

— Czemu mi nie uwierzysz? Czy kiedykolwiek cię okłamałem? — zaniemówiłam, z zdenerwowania moje płuca nabierały dużo powietrza.

— To nie tak, po prostu wiem, że łatwo wdajesz się w bójki. — przypomniałam sobie, co mówił mi Paweł.

— Powiedział ci, prawda? — w jego głosie, wyczułam chęć poznania prawdy.

— Tak. — spuściłam głowę.

— Nie wierzę, jak on mógł ci powiedzieć. — kręcił z niedowierzaniem głową. — To była jedyna tajemnica, którą wiedziała tylko ona i ja. Kiedy się wyprowadzała, powiedziała mu, by mnie pilnował. Strasznie mi z tego powodu wstyd, że nie umiem inaczej rozwiązywać problemów. Ale naprawdę się uderzyłem. — jego smutny ton głosu wkopał mnie w jeszcze większego doła. Byłam przybita tym dniem.

— Jeżeli tak mówisz, to ci wierzę. — wypuściłam powietrze, przerywając ciszę.

— Dziękuję, nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą, wiedząc że się dowiedziałaś. — uniósł jeden kącik, co odwzajemniłam.

— Bardzo cię boli? — zapytałam.

*Maciek*

Tak, nie wiesz jak to bardzo boli dostać z bejsbola. Mimo, że nie mogłem praktycznie oddychać przez ból w żebrach, to udawałem że wszystko jest w porządku.

— Nie, a ciebie? Cały czas chodzisz w tym bandażu. — odwróciłem pytanie.

— Powoli przechodzi, za dwa, trzy dni wszystko wróci do normy. — ciepło się uśmiechnęła. Jej ładny uśmiech śnił mi się zawsze, gdy się spotykaliśmy. Wolę go oglądać na żywo, niż w śnie, ale to już coś.

— Częściej się uśmiechaj, do twarzy ci. — powiedziałem, na co dziewczyna się zarumieniła i wstydliwie uśmiechnęła. — Może, zostaniesz na noc? — powoli, wstałem, by nie pokazywać, że coś mi dolega. Dziewczyna wstała chwilę po mnie i się zgodziła. . .














_______________________________________

NIECH ŻYJE SBM I WAP NA ZAWSZE! BESOS💋

Zostań ze mną... // Maciej KacperczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz