Rozdział osiemnasty.

1.9K 63 68
                                    

Od: Lena
— Oczywiście.

Po chwili usłyszałem dźwięk dzwonka.

— Hej, przepraszam za moje niegrzeczne zachowanie. — czułem w jej głosie skruchę.

— Nie powinnaś przepraszać, to ja jestem za bardzo "nachalny", że tak to powiem. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.

— Oczywiście, że nie. — odpowiedziała od razu, po czym zapadła cisza.

— Za dwa, trzy tygodnie powinienem wyjść. Lekarze mówią, że jest coraz lepiej. Chciałbym już wrócić do studia. Tęsknię za tym miejscem.

— A ono tęskni za tobą. — usłyszałem skrzypienie drzwi, a po chwili głos osoby, której nie znam.

Lenka córciu ubieraj się, wychodzimy.” — i znowu to skrzypienie drzwi, dziewczyna westchnęła.

— Muszę kończyć, może wpadnę jutro. Do zobaczenia Maciek. — po czym usłyszałem dźwięk skończonego połączenia.

Zdziwiłem się, odłożyłem telefon na szafkę, tuż przy moim łóżku. Myślałem, że Lena mieszka u Pawła. Co tu się dzieje? Trudno, odstawię tę myśl na bok.

Z nudów, które głębiły się w tej sali, postanowiłem zadzwonić do Pawła. Chłopak nie odebrał, przypomniało mi się, że Paweł jest jeszcze w studiu i pracuje nad naszą trasą koncertową razem z Magdą. Na samą myśl mam ciarki. Jedno z ważniejszych wydarzeń w moim życiu. Tak bardzo nie mogę się doczekać, lecz wydaje mi się że nie będę skakał i tryskał energią. Jestem ciekawy, czy Lena pojedzie z nami. Było by fantastycznie.

— No co tam Maciuś? — usłyszałem, wchodzących do sali ludzi. Spojrzałem w ich stronę, Wojtek wraz z dwoma kumplami usiedli przy moim łóżku.

— Przykro mi, ale nie ma tu Leny. — zadrwiłem.

— Nie przyszedłem tu po nią, zresztą dziwka sama wróci. — zaśmiali się.

— Nie mów tak o niej. — czułem jak się we mnie gotuje.

— Czemu jej tak bronisz? Jakoś wtedy ci się nie spieszyło rycerzu. Mniejsza nie boli cię już? — zakpił, spluwając mi w twarz.

— Jesteś podły. Mówiłem żebyś się odczepił ode mnie i moich znajomych.

— Od znajomych? — prychnął. — Przecież wszyscy się odwrócili od Kacperczyków. Nikt już z twoich "znajomych" — zrobił cudzysłów — nie chce się z tobą, ani Pawłem zadawać. Oj Pawełek, z niego też dobry okaz. Nie jesteś zły na brata, że sprzedał nas policji? Jakie to było okrutne, gdy brat na brata. Jak można było wydać brata, że ćpa. Nigdy nie zapomnę tej sytuacji. Już wtedy narobił sobie wrogów, śmieć.

— Zamknij się. — syknąłem z bólu.

— Nie podskakuj, bo już nie wrócisz do studia. — wstał z krzesła. — ”Wysłałem ci słonecznika”. — wychodząc z sali, nabijali się z mojej piosenki.

Bardzo powoli, by nie urazić gojących się ran, podniosłem się do pozycji siedzącej. Ponownie wziąłem telefon do ręki, zadzwoniłem do Beteo, który odebrał natychmiast.

Po kilkunastu minutach rozmowy, skończyliśmy debatować na różne tematy.  Za oknem zrobiło się ciemno, więc stwierdziłem, że położę się spać.

Rano czekałem na spotkanie z Pawłem, czy Leną lecz oboje nie przyszli. Tak mijały mi kolejne dni na leżeniu w samotności.

***

Minęło dwa tygodnie, w których przyzwyczaiłem się do samotności. Jest okropnie przytłaczająca. Nigdy więcej nie chcę być samotny, mimo iż uporałem się z nią lepiej niż myślałem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 23, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zostań ze mną... // Maciej KacperczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz