Rodział dziesiąty.

1.6K 68 14
                                    

Obudził mnie dźwięk zamykania okna.

— Maciek? — zapytałam śpiąca.

— Przyszedłem zamknąć, bo strasznie wieje, a nie chcę byś się rozchorowała. — uśmiechnął się i usiadł na łóżku, obok mnie. Wpatrywał się we mnie, a moje oczy powędrowały na jego rozwalone włosy, w których wyglądał najlepiej.

— Może zostaniesz na chwilę? — zapytałam.

— Jasne, czemu nie. To co robimy? — usiadł naprzeciwko mnie po turecku.

— Może pozadawajmy sobie pytania, tak jak to z Pawłem zrobiłam. W ten sposób lepiej się poznamy. — odpowiedziałam.

— Okej, ja zacznę. Masz kogoś na oku? — wzięłam głęboki wdech.

— Nie. — odpowiedziałam.

— Nie żartuj, na pewno jest jakiś chłopak. — odparł.

— Naprawdę, nie żartuje.

— Nie wiarygodne. — zaśmialiśmy się.

— No dobrze, to teraz ja. Czemu nie zapomnicie o tej dziewczynie, skoro tak jak mówił Paweł, się wyprowadziła? — zapytałam, opatulając się kocem.

— Po prostu. Ile to lat temu było?  Dziewięć lat. Jak ten czas zapiernicza. — zaśmialiśmy się. — Wracając, pewnego dnia się w niej zakochałem. Zakochałem na zabój, kiedy wyjechała moje serce pękło, a ja już nigdy jej nie zobaczyłem. Przez dziewięć lat, nie potrafiłem odkochać się w miłości z dzieciństwa, aż do dzisiaj. Nie potrafię sobie nikogo znaleźć, bo gdy wchodzę z kimś w relacje i tak myślę o niej. Nie przestałem jej kochać, ani przez chwilę. Po pewnym czasie chciałem się odkochać, ale nie umiałem. Później już przywykłem do uczucia jakim ją darzyłem i przyzwyczaiłem się do tego, że myślę o niej cały czas, lecz ta myśl nie pozwala mi się zakochać w kimś innym.  — odpowiedział smutny, a ja go przytuliłam. Gdy go tuliłam czułam jak, jego zimna klatka się rozgrzewa. Uśmiechnęłam się pod nosem, nic nie mówiąc. — Przepraszam za ten zbędny monolog i dziękuję za przytulasa. — podrapał się po karku.

— Nie ma sprawy. Pamiętaj, że tak jak i Paweł, możesz na mnie liczyć. — uśmiechnęłam się.

— Dobra teraz ja. — i tak zadawaliśmy sobie pytania do białego rana.

Obudziłam się, a pierwszą rzeczą po przebudzeniu było sprawdzenie godziny. W dupę! Jest prawie jedenasta. Spóźniłam się do pracy. O cholera! Czternaście nieodebranych połączeń i czterdzieści pięć smsów od Pawła, dwa nieodebrane połączenia i trzy smsy od Magdy. W co ja się wpakowałam! 

Szybko zwlekłam się z łóżka i pobiegłam do salonu, po bluzę i torebkę, które zostawiłam zeszłej nocy na kanapie.

— Boże Maciek, wiesz która godzina!? — krzyknęłam, wbiegając do salonu. — Spóźniłam się do pracy!

— Ejejej spokojnie. — podszedł do mnie i chwycił moje dłonie. — Gdzie się tak śpieszysz? — zaśmiał się.

— Do pracy, z której zaraz mogę wylecieć! — krzyczałam.

— O czym ty gadasz? — dalej się śmiał.

— Z czego ty się śmiejesz? Magda i Paweł pisali do mnie, na pewno Magda mnie zwolniła! — powiedziałam płaczliwie.

— Nie zwolniła cię. Pisała ci, że dzisiaj masz wolne, bo jej nie ma i żebyś odebrała, a Paweł martwi się o ciebie, ale nie powiedziałem mu, że tu jesteś. — odpowiedział.

— Nie zwolniła? — pokiwał twierdząco głową, odetchnęłam z ulgą. — Już drugi raz się naraziłam Magdzie. — zaśmialiśmy się.

— Spokojnie, lepiej powiedz jak z twoją ręką, którą piątku, masz w bandażu. — pokazał na mój nadgarstek.

— To? Za niedługo wydobrzeje. — powiedziałam chowając rękę za plecami.

— Chodź, zobaczymy jak tam z tą ręką. — zaprowadził mnie do pokoju.

Po kilku minutach byłam już po wszystkich "zabiegach".

— Skąd wiesz, że to stłuczenie, a nie inna kontuzja? — zapytałam, gdy wiązał słupełek.

— Mam młodszego brata i często jak nie było rodziców, to  go, czy ją opatrywałem. Potrafili bawić się we wszystko, potrafili bawić się zwykłymi patykami w dzielnych rycerzy,  a następnie bawili się w w  superbohaterów. Każdego dnia byli kimś innym. Więc musiałem się nauczyć, naklejać plaster, czy wiązać bandaż. — uśmiechnął się.

— Maciek! Lena zniknęła, nie mogę się do niej dodzwonić! — wpadł Paweł. — Co ty tu robisz!? — zwrócił się do mnie.

— Siedzę. Przyszłam w nocy, porozmawiać o waszej kłótni. Ale już jest git u was, co nie? — zapytałam.

— Nie! Bo ten kretyn mnie okłamał! Powiedział, że cię tu nie ma! A ja jak jakiś debil się zamartwiałem, gdzie ty jesteś! Myślałem, że stała ci się krzywda! — zaczynał coraz głośniej krzyczeć, co spowodowało i u niego i u mnie łzy.

— Paweł nie możesz mnie kontrolować! — odkrzyknęłam z nadmiaru emocji.

— Wystarczyło napisać, głupią wiadomość "żyje, jestem u Maćka". Nie lepiej się nie odzywać, żeby Paweł przechodził załamanie nerwowe! — odpowiedział.

— Braciak zejdź z niej, bo ona z niczego nie musi ci się spowiadać. — powiedział spokojnym głosem.

— A ty się nie wtrącaj! Wtrącałeś się całe dziesięć lat w nie swoją przyjaźń, więc się zamknij, bo kolejnej przyjaciółki mi nie zabierzesz.

— Stary, ale ja się w niej zakochałem bez wzajemności i dalej się przyjaźniliście.

— Ale ile czasu, zamiast spędzić z wami spoko chwilę, to spędzałem je na godzeniu was. — zaczął mówić, przez łzy.

— Młody uspokój się, spokojnie. Nic jej nie jest. — Maciek, zmienił temat na mnie.

— I masz szczęście, bo gdyby było inaczej, byłbyś martwy. A ty nie umiesz się wytłumaczyć? — popatrzył na mnie.

— Umiem i umiem też, zadbać sama o siebie. Więc, gdy gdzieś idę, nie muszę ci się spowiadać. — odpowiedziałam, założyłam ręce pod piersiami.

— Okej. Okej! Czyli teraz jesteś po jego stronie!? — zapytał rozpaczliwie.

— Nie! Nie jestem po żadnej ze stron! Musicie się w końcu dogadać, bo ja wiecznie nie będę robić za waszą pośredniczkę! — byłam zła na Pawła.

— Spokój! — krzyknął Maciek. — Spokój dzieciarnia! Musimy wszyscy ogarnąć dupy, bo jak nie to się bozabijamy. Niech każdy zajmie się sobą przez jakiś czas, aż się nie zmieni i nie zrozumie swojego zachowania. Jasne? — zapytał. Razem z drugim bratem odburknęłam coś pod nosem.

— Pytam, czy to jasne? — zapytał.

— Tak! — krzyknęliśmy na raz. Wzięłam swoje rzeczy, a po chwili opuściłam mieszkanie Kacperczyka.

Gdzie ja teraz pójdę, gdy dziele mieszkanie z Pawłem? Nie powinna była się z nim kłócić, powinnam go wspierać w trudnej relacji z bratem, a nie mu jeszcze dowalać. Na pewno jest mną zawiedziony. Muszę szybko go przeprosić.

*Paweł*

Mam nadzieję, że szybko pogodzę się z Leną, bo nie potrafię być na nią złym. Za dzieciaka potrafiliśmy się obrażać na siebie, aż na dziesięć minut, podkreślam aż dziesięć. Mam nadzieję, że jej nie zawiodłem niekontrolowanym wybuchem emocji. Muszę szybko ją przeprosić.

*Maciek*

Muszę przyznać, że już dawno nie rozmawiałem normalnie z dziewczyną, a nie o udawanym związku, czy czymś takim. Lena naprawdę jest fajna i mam nadzieję, że jej relacja z moim bratem przetrwa, chcę dla Pawła jak najlepiej, bo wiem, że młody strasznie się przywiązuje do dziewczyn, które stają się jego przyjaciółkami. Nie chodzi o to, że się w nich zakochuje, po prostu chce je traktować tak jak tą dziewczynke z dzieciństwa. Mam nadzieję, że i on znajdzie jakąś dziewczynę, a jego laska nie będzie zazdrosna o Lenę. . .

Zostań ze mną... // Maciej KacperczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz