Rozdział pierwszy.

4.3K 100 66
                                    

Witajcie! — rzucił gospodarz.

— Jak się macie? — spytał drugi mężczyzna, trzymając małego chłopca za rączkę.

— Dobrze. Tak bardzo się cieszymy, że przyszliście. — powiedziała ucieszona brunetka, gdy zobaczyła rodzinę swojej przyjaciółki.

— Powiedz, jak się czujesz? — spytała blondynka, pokazując na brzuch kobiety.

— Dziękuje że pytasz. Troszkę kopie, ale jest już coraz lepiej. Za niedługo mamy termin. — powiedziała, położyła dłoń na brzuchu i gładziła go delikatnie, otwartą dłonią.

— My też. Maciuś, czemu się nie przywitałeś? — spytała mama chłopca.

— Nie ważne. — mówił zawstydzony.

— Ojejku maluch, no powiedz wujkowi i cioci chociaż cześć. — przykucnął przy nim mężczyzna. Chłopczyk przecząco pokiwał główką. — Prezes nie denerwuj się, wujek zaraz skoczy po soczek. — chłopczyk się uśmiechnął i przytulił do taty. Mężczyzna wziął malucha na ręce i podniósł w górę. — To co? Powiesz cioci i wujkowi cześć?

Ćieść. — wstydliwie powiedział. Mężczyźni weszli do kuchni po soczek, a kobiety w ciążach usiadły na białej, skórzanej kanapie.

— Jak jej dasz na imię? — spytała przyjaciółka kobiety.

— Lena, Wiktoria. W sumie się jeszcze nie zastanawiałam nad tym. A ty jak mu dasz? — odpowiedziała brunetka.

— Ja, jak już dobrze wiesz, wszystko planuje wcześniej, z dużym wyprzedzeniem. Chciałabym ci powiedzieć, że w moim brzuchu rośnie mały Pawełek. — zaśmiała się.

Gratulacje panu, zdrowa dziewczynka. — mężczyzna otarł zły szczęścia.

— No stary! Gratulacje! Jest piękna. Teraz, czekać na mojego syna. — zaśmiał się. Patrzyli cały czas na śpiącą dziewczynkę.

— Pan Kacperczyk? — spytała położna.

— To ja! To ja! — wykrzyczał drugi z nich.

— O to pański syn. — podała mu dziecko, owinięte w koc.

— Ludzie! Mam syna! Mam syna! — krzyczał uradowany, patrzył na niego i nie mógł uwierzyć, że po raz drugi urodził mu się zdrowy syn.

Pawel! To bolało! — krzyknęła dziewczynka, gdy chłopczyk ją uderzył.

— Dzieciaki co się dzieje? — spytała mama chłopca.

Pawel mnie bije! — dziewczynka pokazała na przyjaciela.

— Nie plawda! — zaczęli się kłócić.

— Maluchy spokojnie. — podała im buteleczki, wypełnione sokiem pomarańczowym.

— Podajcie sobie rączki na zgodę i bawcie się dalej. — powiedziała druga kobieta. Dzieci nie chętnie się pogodziły, i już po chwili z wielkimi uśmiechami, ruszyły się bawić.

— To za ile się wyprowadzacie? — spytała mama chłopca.

— Chcemy poczekać, aż mała podrośnie. — mówiła patrząc, na małych piratów okradających swoich tatów.

— Rozumiem. — powiedziała smutno kobieta.

— Pa Paweł. — przytuliła się do przyjaciela. Nie obyło się bez łez.

— Dziesięć lat pięknej przyjaźni. — odpowiedział jej chłopiec.

— Najpiękniejszej. — jeszcze raz przytuliła przyjaciela.

— Będę tęsknić. — mówił.

— Ja też. — popatrzyła na brata, Pawła który stał obok, i gapił się w swoją nokię. — Za tobą nie. — powiedziała.

Nie przejmuj się, ją za tobą też. — odgryzł się. Nigdy się nie lubili.

— Dzieciaki spokój! — skarcił ich jeden z ojców.

— Dobrze tato. — dziewczynka przewróciła oczami.

— Dobrze panie Filipiak. — chłopiec założył ręce pod piersiami.

— No już, żegnamy się i musimy jechać. Do następnego. — kobieta przytuliła przyjaciółkę.

— Będę tęsknić. — odpowiedziała.

Mężczyźni również się pożegnali i rodzina państwa Filipiak udała się do białego samochodu. Pan Filipiak jeszcze schował ostatnie rzeczy do bagażnika i ruszyli w długą drogę. Mały Paweł biegł co sił w nogach za autem. W pewnym momencie zabrakło mu tchu. Dziewczynka w samochodzie się odwróciła i machała przyjacielowi, ten jej odmachał i zniknęła z jego pola widzenia.

— Chodź Paweł, kolacja na stole. — rzuciła smutno mama chłopca.

— Dajcie mi pięć minut. — mama nic nie odpowiedziała. Zostawiła chłopca, a mały brunet patrzył w miejsce, gdzie przed chwilą było auto pana Rafała i jego rodziny.

Chłopiec wrócił do domu, cały zapłakany. Oczka lepiły mu się od łez, które nadal leciały mu po policzkach. Mama chłopca momentalnie się do niego przytuliła.

— Nie dramatyzuj tak. Wszystkie przyjaźnie się kiedyś kończą. — powiedział, bez emocji w głosie jego starszy brat.

— Maciek! — krzyknął na niego tata.

— No co? Taka prawda. — rzucił. — Spoko młody, nie tylko tobie będzie jej brakowało. — powiedział, tak by nikt prócz braci nie słyszał, poklepał młodszego brata po ramieniu i poszedł do swojego pokoju. Zamknął się na klucz i zaczął płakać, płakać za dziewczynką, z którą nigdy nie miał dobrego kontaktu. Za dziewczynką, za którą mógłby zrobić wszystko. Bronić jej, skoczyć za nią w ogniem, rozśmieszać ją. Wszystko. . .




_______________________________________

Zapowiedź nowej książki!

Zostań ze mną... // Maciej KacperczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz