Perspektywa Annabeth
Wojna to nie jest coś, co chciałam przeżyć. Nie mówiąc już o trzech. Nie chciałam nawet myśleć o tym, jak czuliby się Nico i Hazel, gdyby byli tutaj... Tyle śmierci...
Wojny Klonów były inne, niż te, które ja i Percy prowadziliśmy w naszym świecie. Nie da się ukryć, że teraz były prowadzone na dużo większą skalę, a przy działaniach wojennych mogli być narażeni cywile. Obie strony miały prawdziwe, ogromne armie.
Nie mówię, że półbogowie lub tytani czy giganci nie mieli. Po prostu były dużo mniejsze.
Dla porównania, obecnie w obozach, licząc także Nowy Rzym, jest około trzech tysięcy półbogów i legatariuszy. Jeśli doliczymy do tego duchy natury oraz Bogów to mamy około sześciotysięczną armię. Zauważmy też, że duża część z tego nie walczy, co pozostawia nas przy około czterech tysiącach wojowników.
Cóż, tutaj samych dorosłych Klonów jest już dwa miliony. Teraz doliczmy do tego około pięć tysięcy Jedi, którzy walczą. Jest też parę tysięcy ochotniczych żołnierzy i żołnierzy, którzy wcześniej stanowili całość Wielkiej Armii Republiki.
To robi różnicę, prawda?
Odchodząc od tematu wojny, muszę powiedzieć, że ślub Anakina i Padme był piękny. Było sporo ludzi, wliczając w to Shmi Skywalker, która była przeszczęśliwa, mogąc być na weselu syna.
Ale wracając. Percy opowiedział nam, to znaczy mnie i Anakinowi, o oświadczeniu swojego kapitana. Szczerze mówiąc, byłam zbulwersowana. Nie sądziłam, że ktokolwiek, nawet Klon, mógłby myśleć o sobie w tak przedmiotowy sposób.
Zgodziłam się także z pomysłem mojego męża; Plo Koon rzeczywiście mógł pomóc. Czasami śmialiśmy się, że byłby dobrym tradycyjnym Mandalorianinem z jego niezwykłą wręcz tendencją do „adoptowania" wszystkich dzieci, jakie spotkał na swojej drodze.
Biorąc pod uwagę to, że technicznie rzecz biorąc Klony miały po dziesięć lat, nie byłoby problemu z uważaniem ich za swoich synów.
Szczerze mówiąc, Rowan była dla mnie trochę jak córka. Byłoby to dziwne, gdybym rzeczywiście miała dziewiętnaście lat, jednak mam trzydzieści trzy, więc jest to chyba normalne. Ale niestety to nie tak, że inni wiedzą, że mam trzydzieści trzy lata... Ułatwiłoby to parę rzeczy... Zwłaszcza w trakcie wojny. Denerwowało mnie, że niektórzy mistrzowie brali mnie za niedoświadczonego smarkacza.
Cóż, szybko jednak udowodniłam, że pomimo „braku" mojego doświadczenia trzeba się liczyć ze mną i moimi strategiami. Podczas dwóch ostatnich bitew, jakie prowadziłam razem z Percym, bataliony 430 i 333 szybko rozgromiły oddziały droidów ponosząc przy tym minimalne straty. Było też niewielu rannych, ale wśród nich znalazł się Percy, ku mojemu niezadowoleniu. To nic super poważnego, jednak zostanie mu blizna. Tak jak Anakinowi po niezbyt udanym pojedynku z Ventress.
Teraz ci dwaj razem z Obi-Wanem przygotowują się do bitwy na Christophisis. I czułam, że wydarzy się tam coś niespodziewanego...
***nota od autora***
W ogóle nie miałam pomysłu na ten rozdział, więc wyszedł taki przerywnik, w którym nic za bardzo się nie dzieje. I wyszło bardzo krótko :( Jednak teraz przechodzimy już do wydarzeń opisanych w Wojnach Klonów, więc może być ciekawiej ;)

CZYTASZ
Another World
FanfictionPo Wojnie Gigantów wszystko miało się ułożyć. Niewiele osób zginęło, a oba obozy otworzyły się na i Greków i Rzymian. Jednak dla Percy'ego i Annabeth los jak zawsze ma inne plany... Crossover Percy'ego Jacksona i Star Wars! Opowieść zaczyna się w ro...