Rozdział 14 ~ Pierwsza Bitwa o Geonosis

47 3 2
                                    

Perspektywa Percy'ego

- Jedi czekają na ratunek? Wojna? – wytrzeszczyłem oczy. – O czym ty mówisz, mistrzu?

- Twój mistrz były, Windu, i dwustu innych Jedi na pomoc mistrzowi Kenobiemi, padawanowi Skywalkerowi i senator Amidali się udali na Geonosis. – zaczął Yoda – Ale Separatyści pod Dooku przywództwem przewagę mieli będą, Jedi zdziesiątkują. Teraz armię musimy zebrać, aby pomóc im. Kenobi o Kamino nas poinformował, a ja wszystko uzgodniłem z kanclerzem i premierem. Wybierz batalion, rycerzu Jackson; na wojnę idziemy.

- Tak jest, mistrzu Yoda. – skinąłem głową. Razem z Nakkiem pobiegliśmy szukać centrum zbiórki Klonów.

- Jedi? Na wojnę? – mój padawan nie mógł tego pojąć. – Przecież to jest sprzeczne ze wszystkimi naszymi ideami!

- Mi też się to nie podoba. – odparłem. – Ale wygląda na to, że nie mamy tu nic do gadania. A skoro mistrz Yoda uzgadniał to z kanclerzem, Republika jest w to zamieszana. A jak wszyscy wiemy, Republika praktycznie nie ma wojska ani żadnych dobrych przywódców. Więc...

- Pomyśleli „hmm, pod ręką mamy cały zakon wyszkolonych w boju, negocjacjach i strategii rycerzy! Dlaczego by tego nie wykorzystać?" i zrobili nas dowódcami. – dokończył za mnie Nakkie. – Świetnie.

Już miałem coś odpowiedzieć, gdy nagle zobaczyłem kogoś znajomego.

- Miles! – zawołałem. Żołnierz natychmiast zatrzymał się i stanął na baczność.

- Sir! – zasalutował.

- Do jakiego batalionu należysz? – spytałem, dysząc lekko od biegu.

- Batalion do zadań specjalnych 333, sir! – odparł żołnierskim tonem.

- Podoba mi się... - wymamrotałem cicho. Spojrzałem na nautoalna pytająco. On pokiwał głową z aprobatą. – Wygląda na to, że zostaniemy ze sobą na dłużej, żołnierzu. Właśnie dostaliśmy informację o tym, że wojna się rozpoczyna. Zaprowadź nas do swojego kapitana i zbierz zwołaj resztę kolegów z oddziału. Czas nagli; musimy jak najszybciej wyruszać z Kamino.

- Tak jest, sir! – skinął głową i szybkim krokiem poprowadził nas do kapitana.

Po około minucie drogi w końcu doszliśmy. Miles wskazał mężczyznę czytającego coś na datapadzie. Miał czarne włosy i taką samą twarz jak wszystkie inne Klony, które napotkaliśmy, ale to, co go jednak wyróżniało, to kolor oczu. Ich tęczówki były niebieskie jak niebo na Naboo w bezchmurny dzień.

Ja i Nakkie podeszliśmy do niego. Miles, natomiast, poszedł zawołać kolegów.

- Kapitanie? – zwróciłem na siebie uwagę. Żołnierz podskoczył jak oparzony. Szybko odłożył datapad, stanął na baczność i zasalutował.

- Sir!

- Spokojnie. – dałem mu znak dłonią, by spoczął. – Jak się nazywasz?

- CT-4870, sir! – odparł.

- Pytamy o twoje imię, kapitanie, nie numer. – powiedział Nakkie. Klon wyglądał na zaskoczonego, ale mimo to odpowiedział.

- Azul, sir. Mówią na mnie Azul.

~ To niebieski po hiszpańsku. ~ pomyślałem. ~ Cóż, pasuje do niego, ale skąd oni biorą wyrazy z języka, którego nie ma w tej galaktyce?

- Więc, Azul. – zacząłem. – Nazywam się Percy Jackson i wygląda na to, że będę generałem 333. I wiem, że najpierw powinniśmy się poznać, zaufać sobie i w ogóle, ale pierwsza bitwa odbędzie się naprawdę za niedługo, więc trzeba się zbierać. Powiedz swoim ludziom, by szykowali zbroje i blastery, jakieś statki. Ja, ty i komandor Roan musimy przygotować strategię na bitwę; nie ma co tracić czasu.

Another WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz