Rozdział 6 ~ Padawan

60 3 0
                                    

Perspektywa Percy'ego

Życie w Świątyni było dość monotonne. Ja i Annabeth nie zawarliśmy jakichś bliższych znajomości, czy przyjaźni – skupiliśmy się na nauce. Wiem, dziwnie to brzmi. Jeszcze niedawno wręcz nienawidziłem szkoły. Ale tu, na Coruscant, było inaczej. Oczywiście uczyli nas trochę tego, co w normalnych placówkach edukacyjnych, ale oprócz tego walki, trochę mechaniki i pilotowania statków. To było o wiele ciekawsze.

Na początku miałem trochę obaw przed wejściem na coś, co miało oderwać się od ziemi. Ale później przypomniałem sobie, że Zeus nie ma tu władzy i nie może trzasnąć mnie jakąś błyskawicą. Po tym poszło już gładko.

Mechanika i roboty to była działka dzieci Hefajstosa. Ale perspektywa zbudowania własnego droida lub blastera bardzo zmotywowała mnie do nauki tej dziedziny. Wkrótce zorientowałem się, że naprawdę to lubię.

Uzdrowicielstwo to było coś. Myślałem, że wśród półbogów mogą robić to tylko dzieci Apollina, ale pomyliłem się. Najwyraźniej Posejdona też. Potwierdziła się teza, że woda uzdrawia. Odkąd skończyłem dwanaście lat wiedziałem, że żywioł mojego ojca może mnie leczyć, ale nie przyszło mi nawet do głowy, że mogę użyć wody do uzdrawiania innych.

Annabeth, natomiast, poświęciła się zgłębianiu tajemnic tej Galaktyki. Historia, planety, gatunki – to była jej działka. Nie interesowałem się tym tak, jak ona, ale z biegiem czasu zdołałem zapamiętać coraz więcej. Jednak naszą największą ambicją w dziedzinie kultury, są języki. Aktualnie próbowaliśmy nauczyć się Mando'a i Shyriiwook. Mieliśmy świadomość, że kiedyś nam się bardzo przydadzą.

Tak jak zapowiedziała rycerz Antilles, swoje miecze skonstruowaliśmy w wieku ośmiu lat. Ja i Annabeth z jaskiń na Illum wyszliśmy z dwoma kamieniami kyber – moje były koloru morskiego, a mojej dziewczyny żółtego i srebrnego. Później czekało nas żmudne rysowanie planów i szukanie części. Ale w końcu udało się. Mój miecz był podwójny i dało się go rozdzielić na dwa pojedyncze. Annabeth natomiast, zbudowała dwa miecze – żółty miał regularną rękojeść, srebrny zaś był z rodzaju shoto, czyli miał krótsze ostrze i rękojeść. Był raczej pomocniczy.

Mogę powiedzieć, że byłem bardzo dumny ze swojej pracy. Leo też zatwierdził ten projekt.


Naszych przyjaciół na Ziemi odwiedzaliśmy co dwa dni. A co do ceremonii, o której mówił Chejron...

- Perseusz Jackson i Annabeth Chase! – wywołał nas Zeus. Wystąpiliśmy przed szereg półbogów. – Za Wasze zasługi oraz przejście przez Tartar, oferujemy Wam boskość!

Ja i Ann spojrzeliśmy na siebie. Jednak wiedzieliśmy, jaka jest nasza decyzja.

- Niestety nie możemy przyjąć tej hojnej oferty, lordzie Zeus. – powiedziała Annabeth. – Nie możemy zostawić naszych przyjaciół. Po za tym, mamy zadanie do wykonania. Nie możemy tego porzucić.

- Dobrze więc. – burknął Gromowładny, najwyraźniej nie do końca zadowolony. – W zamian za to macie dwa życzenia.

- Chciałabym, aby wszyscy pomniejsi bogowie mieli swoje świątynie i nie byli zapominani. – poprosiła córka Ateny. – Percy powiedział mi o Kymopolei i innych bogach. Tak nie może być.

Zeus niechętnie skinął głową.

- Przysięgam na rzekę Styks, że wypełnię tę prośbę. – wypowiedział obietnicę, widząc, że Annabeth zaraz tego zażąda.

- A ja chciałbym, aby Lady Hestia i Lord Hades mieli trony na Olimpie i byli częścią Rady. – oznajmiłem. Wspomniani nieśmiertelni spojrzeli na mnie, zszokowani. – Są jednymi z najstarszych i najpotężniejszych bogów. To niesprawiedliwe, że nie ma dla nich tutaj miejsca.

Another WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz