Rozdział 13 ~ Tatooine i wyprawa na Geonosis

53 3 2
                                    

*Podczas pobytu Percy'ego i Nakkie'ego na Kamino*

Perspektywa Annabeth


- Ale ci się trafiła fucha. – szturchnęłam Anakina żartobliwie. – Obrońca senator Amidali. Jestem ciekawa, czy to tylko przypadek.

- Oczywiście, że przypadek! – prychnął Skywalker. – Jedi sądzą, że nie widziałem się z Padme od dziesięciu lat!

- Chyba, że ktoś zauważył. – drażniłam się z nim.

- Nie żartuj. – założył ręce na piersi. – Przecież widujemy się tylko w Obozie. Nie ma opcji, żeby ktoś wiedział.

- Tak, wiem. – skinęłam głową. – Nie denerwuj się, po prostu się droczę.

- Mam to na uwadze. – burknął.

Zmarszczyłam brwi. Coś było nie tak. Anakin wydawał się naprawdę rozdrażniony i niespokojny. Zupełnie jak nie on.

- Co się dzieje, Ani? – spytałam z troską wymalowaną na twarzy. Mina syna Apollina złagodniała.

- Po prostu... Po prostu się martwię. – wyznał w końcu. – Ostatnio mam te sny... O mojej matce. Widzę, jak umiera, każdej nocy. Obi-Wan powiedział, że nie mam powodów do obaw, ale przypomniałem sobie co wy i Chejron mówiliście o snach półbogów i zacząłem się martwić tylko bardziej. Co więcej mam teraz misję chronienia Padme i nie mogę tak po prostu udać się na Tatooine, aby zobaczyć, czy wszystko w porządku. Ja już nie wiem, co robić, Annabeth!

Przez chwilę milczałam, ale później zaświtał mi w głowie pewien pomysł.

- Co ty na to, żebym ja sprawdziła, co z twoją mamą? – zaproponowałam. – Wtedy ty spokojnie zajmiesz się Padme, a ja upewnię się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Okay?

Oczy Anakina rozbłysły. Dziewiętnastolatek szybko pokiwał głową.

- Zrobiłabyś to dla mnie? – spytał z nadzieją.

- Oczywiście! – odpowiedziałam. – Jesteś moim przyjacielem, Ani. Przyjaciele robią dla siebie takie rzeczy.

- Dziękuję! – blondyn uścisnął mnie. – Zaczekaj, wypiszę ci gdzie i do kogo musisz się zgłosić, gdy już tam będziesz.


I tym sposobem wylądowałam w swoich kwaterach, przygotowując się na misję ratunkową.

- Gdzieś lecisz, Mistrzyni? – usłyszałam głos Rowan dochodzący z sąsiedniego pokoju.

- To krótka, prosta misja, Rowan. – uspokoiłam ją. – Wrócę zanim się obejrzysz.

- Trzymam cię za słowo, Mistrzyni! – zawołała Twi'lekanka. Po tym wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się prosto do hangaru, gdzie stał mój myśliwiec, Owl. Po drodze upewniłam się, że żaden Jedi mnie nie widzi. Szybko wskoczyłam w miejsce pilota i odleciałam z Coruscant, ruszając w stronę Tatooine.


Do pustynnej planety doleciałam w niecałe dwie godziny. Wylądowałam w zagłębieniu niedaleko Mos Espa, po czym zabezpieczyłam wejście na statek i wszystkie jego części, które dałoby się oderwać. Następnie pokierowałam się w stronę miasta.

- Przepraszam! – zawołałam do jednego ze sprzedawców. – Szukam kogoś o imieniu Watto. Wiesz może, gdzie się aktualnie znajduje?

- To ten szkodnik po drugiej stronie ulicy. – odburknął. – Chociaż nie mam pojęcia, czego miałabyś u niego szukać, panienko.

Another WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz