Rozdział 18 ~ Christophisis

73 5 2
                                    

Perspektywa Percy'ego

- Anakinie, to była prawdopodobnie najbardziej ryzykowna strategia, jaką dotychczas zastosowałeś. – pokręciłem głową. – Prawie wleciałeś w ten statek.

- „Prawie" to jednak wielka różnica. – powiedział niewinnie Skywalker. – Widzisz? Stoję tu i żyję, a floty Trencha już nie ma.

- Miałeś ogromne szczęście. – stwierdziłem. – Ale nie jesteś synem Tyche, Ani. Szczęście się kiedyś skończy.

- Daj spokój, Percy. – blondyn przewrócił oczami. – Nie zachowuj się jak Obi-Wan. Wystarczył mi jeden wykład.

- Nie próbuję zachowywać się jak on!

- Słuchaj, obydwaj wiemy, że gdybyś znalazł się w mojej sytuacji, postąpiłbyś dokładnie tak samo. – Anakin założył ręce na piersi. – Więc nie próbuj mnie karcić. To dziwne.

Westchnąłem. Miał rację.



Bitwa o Christophisis była... Cóż, inna. Dużo się działo. Najpierw zmartwychwstający admirał Trench, później zdrajca w szeregach Klonów, którego w porę wykryli Rex, Cody i Azul, a teraz wsparcie w postaci dokładnie jednego nastoletniego padawana.

To znaczy, nie, żebym był zaskoczony. W końcu ja i Annabeth osobiście poparliśmy rekomendację mistrza Kenobiego na przydzielenie Anakinowi padawana. Jednak... No nie spodziewałem się, że wyślą go tu w samym środku bitwy, gdy spodziewaliśmy się prawdziwego wsparcia.

Gdy tylko się przedstawiła, Anakin spiorunował mnie wzrokiem, gdy próbowałem powstrzymać uśmiech. Prawdopodobnie pamiętał, że kiedyś wspomniałem imię młodej Togruty.

Jak już wcześniej zauważyłem, Ahsoka Tano była bardzo podobna z charakteru do Skywalkera. Była tak samo impulsywna, czasami lekkomyślna i bardzo sarkastyczna, dokładnie tak jak on.

Nakkie z kolei był bardzo podekscytowany, że w końcu spędzi trochę czasu z padawanem innym, niż Rowan. Szczerze mówiąc żaden z rycerzy (oprócz Annabeth) , z którymi pracowaliśmy, nie miał swojego ucznia, a czternastoletniego Nautolana niezmiernie to irytowało.

- Cześć! – przywitał się z Ahsoką z niemal oślepiającym uśmiechem. – Mam na imię Nakkie i jestem padawanem mistrza Jacksona.

Przewróciłem oczami. „Mistrz Jackson"... Nie wiem, dlaczego, jednak nie lubiłem tego sformułowania. Wyobraziłem sobie reakcję Leo, Piper lub, co gorsza, Clarisse i braci Hood, gdyby usłyszeli, że ktoś mnie tak nazywa.

Cóż, teraz koszmary nie opuszczą mnie aż do końca mojego półboskiego życia. Zastanawiam się, czy nie będą nękały mnie nawet w Zaświatach...


Po przyjeździe Ahsoki bitwa zakończyła się dość szybko, głównie dzięki dobremu planowi mistrza Kenobiego, tego, że wpadliśmy na pomysł wyłączenia tarczy energetycznej od środka i wspaniałemu zaangażowaniu żołnierzy, którym morale nie spadło nawet, gdy nasze posiłki przysłano w postaci jednego padawana. Szczerze mówiąc, czasami poważnie zastanawiam się nad tym, czy cokolwiek może popsuć ich morale, a już zwłaszcza w batalionie 333 i legionie 501.

Anakin i jego nowa padawanka wrócili po wyłączeniu tarczy trochę poobijani, ale nic im nie było. Co więcej, Tano miała tak wielki uśmiech, że martwiłem się, czy nie przepołowi sobie twarzy. Anakin także wyglądał na całkiem szczęśliwego. Zaprowadziło mnie to do jednego wniosku.

- Zadowolony z padawana, Ani? – zapytałem go, gdy byliśmy sami. – Czy okazała się tak narwana, jak ty?

- Och, zamknij się. – jęknął, chowając twarz w dłoniach, jednak błysk jego uśmiechu mówił sam za siebie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Another WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz