10

511 36 3
                                    

Alex siedział na sofie, zwężając usta w dziubek. Był oburzony tym, że Jake przyjedzie tylko po to, by zmienić jego nastawienie do mężczyzn. Niezbyt mu się to podobało, jak dla niego było to zwykłe chamstwo. Jeszcze do tego kłamali mu prosto w twarz, mówiąc, że nie przyjedzie po to by go ułożyć. Tylko by miał z kim pogadać i nie czuł się samotnie. W tym samym czasie co chłopak rozmyślał, jego rodzice sprzątali. Gadając przy tym ze sobą, co chwila zwracając się do swojego syna.

- Aluś może jednak pójdziesz się przebrać i umyć?- spytał delikatnie Martin.

- Nigdy- odpowiedział zakładając ręce na piersi.

- No niech ci będzie- powiedział czarno włosy zmęczony.

Starsi nie mieli siły ani ochoty na kłótnię przed przybyciem gości. W ich głowach dalej był mały promyczek nadziei, że może jednak Jake zmieni nastawienie. Bądź przynajmniej minimalnie zmieni cokolwiek w dobrą stronę.

Po jakimś czasie mężczyźni spojrzeli na młodszego, który nie ruszył się nawet o centymetr. Nawet nic nie powiedzieli wiedząc, że nie zwrócił by na nich uwagę. Usiedli tylko po obu jego stronach zmęczeni.

Teraz tylko zostało im czekanie na gości. Chłopak czując jak David dotyka jego pleców, delikatnie je głaszcząc, odsunął się w drugą stronę, jeszcze bardziej naburmuszony. Ten tylko westchnął i przymknął oczy zrezygnowany.

- Może zanim przyjadą porozmawiamy tak we troje? -spytał Martin ostrożnie.

- Nie, dziękuję, nie jestem zainteresowany- warknął rozzłoszczony i wstał z kanapy, zmierzając w kierunku swojego pokoju.

Za sobą usłyszał "nie przejmuj się, minie mu". Wyszedł z kuchni zamykając za sobą drzwi, a następnie poszedł do swojego pokoju również zatrzaskując za sobą drzwi. Usiadł na łóżku podpierając głowę na rękach wpatrując się tępo w ścianę.

Przez jakiś jeszcze czas w całym domu było  słychać tylko telewizor. Nikt nic nie mówił, każdy czekał na gości. Nawet sam chłopak czekał z ciekawością, chciał zobaczyć jaki jest ten nastolatek. Chciał wiedzieć czy to jest jakiś typowy ułożony synek rodziców, czy może bardziej dwulicowy bachor. W końcu się doczekał, a po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Alex wstał z łóżka i podszedł do drzwi lekko je uchylając. Przyglądał się przez szparę między drzwiami, a witryną, dzięki czego miał wgląd  na korytarz. Na nim w końcu pojawili się  jego rodzice i otworzyli drzwi kluczem, który  Martin miał w kieszeni. Gdy tylko drzwi się otworzyły Alex zauważył trzech mężczyzny.

- Wchodźcie szybko zanim jeszcze nie wybiegł z pokoju - powiedział David z uśmiechem patrząc na nich.

- Już już - powiedział jeden z nich z dziwnym, obcym akcentem.

Gdy tylko wszyscy weszli do środka, Martin zamknął drzwi na klucz i schował go do zapinanej kieszeni. Wszyscy się witali ze sobą, przytulając się bądź podając sobie ręce.  Już po przywitaniu się, goście zaczęli się rozbierać i gadać z gospodarzami o zimnej i pochmurnej pochodzie na zewnątrz.

Alex zauważył, że obaj nowo przybyli dorośli mężczyźni byli Azjatami. Jeden miał czarne ciemne włosy, a drugi brązowe prawie blond. Natomiast młodszy chłopak był mulanem, miał czarne włosy i jakieś dziwne zielone  oczy. Widać było od razu, że jest najmłodszy z nich wszystkich. Jednak również był elegancko ubrany i uśmiechnięty, nie wydawał się jakby siłą ktoś go tutaj przywiózł.  Brunet od razu domyślił się, że to on ma go niby przekonać do bycia miłym dla jego opiekunów nowych. Wystawił głowę zza drzwi, przyglądając się im wytężając wzrok. Gdy tylko to zrobił, wszyscy się na niego spojrzeli.

- Aluś chodź przedstaw się gościom- powiedział David z uśmiechem.

Jednak Ali miał inne plany, schował głowę za drzwi i zamknął je szybkim ruchem. Oparł się o nie tak by nikt nie mógł ich otworzyć zapierając się nogami. Stał tak i czekał na nich. Tak jak się spodziewał za chwilę ktoś złapał za klamkę chcąc je otworzyć, lecz nie zdołał tego zrobić.

- Otwórz drzwi- usłyszał głos Martina.

Alex nawet się nie ruszył na krok, na co ponownie poczuł szarpnięcie za klamkę. Gdy drzwi się znowu nie otworzyły, usłyszał tylko westchnięcie, a następnie z całej siły został przesunięty razem z drzwiami. Odsunął się i stanął na wprost wejścia.

- Dobrze nie chcesz się przedstawić to ja cię przedstawię- powiedzieł David łapiąc go za ramiona i stając za nim. - To jest Alex jak wiecie.

- Tak miło poznać - powiedział jeden z Azjatów ten z ciemniejszymi włosami. - Ja jestem Harry.

- Ja jestem natomiast Ben - powiedział drugi Azjata i wystawił rękę do chłopaka, jednak on tylko się na nią patrzył krzywiąc się przy tym.

Na co ten się zaśmiał i zabrał rękę. Wtedy podszedł do nich mulat z lekkim uśmiechem stając przed młodszym.

- Ja jestem Jake.

Alex nic nie odpowiedział. Miał ich wszystkich gdzieś, tak jak ich imiona. Patrzył na nich znudzony, jego zainteresowanie nimi mu minęło. Byli oni normalni i widać, że po stronie jego rodziców. Wtedy postanowił, że do żadnego z nich się nie odezwie, dopóki nie pojadą.

- Wybaczcie, ale wiecie jaki potrafi być chłopak zawzięty -powiedzieł zażenowany David zaczynając głaskać po głowie swojego syna.

Wiedział, ze to normalne i pewnie jego koledzy mieli tak samo z chłopakiem. Jednak było mu głupio przed nimi, że młodszy się wcale nie odzywa. Alex natomiast lekko zły, zwalił jego rękę ze swojej głowy.

- Wiemy o tym -powiedział Harry z lekkim uśmiechem rozbawiony.

- To chodźmy do salonu, a chłopaki niech sobie pogadają i zapoznają się -powiedział Martin.

- Dobrze, ale Jake wołaj jakby coś - pogłaskał go po głowie Blondyn.

- Spokojnie, nic się złego nie stanie - zapewnił dorosłych.

Starsi odeszli do salonu wesoło ze sobą rozmawiając, natomiast obaj chłopcy patrzyli na siebie. Alex patrzył na niego pobłażliwie, a Jake z przyjaznym uśmiechem. Chwilę stali w ciszy przyglądając się sobie.

- Może się zapoznamy? -spytał starszy wesoło.

Natomiast Aluś nic nie odpowiedział, nie zamierzał się odzywać i tak miało zostać. Usiadł jedynie na łóżku przyglądając się chłopakowi zakładając ręce na piersi. Mulat tylko lekko się skrzywił i usiadł koło niego. Na co młodszy odsunął się od niego trochę dalej.

- Wiem, co teraz czujesz. Jesteś zły i obrażony bo nie możesz wrócić do swojego starego miejsca, które nazywasz domem - zaczął po cichu tak by starsi nie usłyszeli. - Ja miałem tak samo, bezmyślnie tylko szukałem drogi ucieczki z domu. Przez  długi czas tak było, aż w końcu do mnie dotarło, że przecież w moim nowym domu nie jest aż tak źle. Miałem rodzinę, która mnie kochała, miałem w końcu jedzenie, że nie musiałem martwić się o to czy nie umrę z głodu. Miałem się jak umyć, gdzie spać i wreszcie ktoś się mną opiekował.

- Ale jestem tutaj zamknięty jak jakiś więzień - Alex nie wytrzymał i powiedział to co myśli. - Jakby normalnie mnie wzięli, nie kupili i nie trzymali siłą w tym domu to może bym się do nich przekonał. Bez przesady, ja nie jestem psem.

- Przecież cię nie trzymają na smyczy jak psa.

- Jestem dla nich jak jakiś pupilek, którym mogą się zajmować.

W obu coraz bardziej rosło zdenerwowanie. Byli coraz bardziej poddenerwowani tym, że drugi nie przyznawał mu racji. W końcu o ostrej wymianie zdań, obaj zaczęli krzyczeć na siebie przekrzykując się nawzajem.

- Jesteś jakiś głupi, to że ty stałeś się dla nich potulny to nie znaczy że tak powinno być!

- Zamknij się! Oni o ciebie dbają a ty jak się im odwdzięczasz?!

Po chwili do pokoju wszedli dorośli i odciągnęli od siebie kłócących się chłopców. Nie sądzili, że aż tak źle im pójdzie. Wszyscy z nich lekko się zawiedli, gdyż jednak chłopcy się nie polubili i raczej nie będą za sobą przepadać.

Our Child Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz