7

589 35 2
                                    

- Sam se zrób - odparł wkurwiony Alex.

Przecież on robił wszystko co mu kazali. Nie chciał sobie jeszcze bardziej psuć zdania o sobie, więc słuchał się ich i starał się wykonywać wszystkie swoje obowiązki związane z karą, jednak wszystko ma swoje granice. Wysprzątał już wszystkie pokoje, zrobił obiad, zjadł obiad i wszystko, ale nie ma mowy, że cokolwiek zmusi go do umycia kibla.

- Alex - powiedział twardo David.

- Nie, zrobiłem wszystko co chcieliście, ale tego nie ruszę. Nie ma mowy, wszystko inne mogę posprzątać, ale nie to - powiedział zakładając ręce.

- Dobra, ja to zrobię - powiedział Martin stając za nastolatkiem.

- Martin - powiedział Dawid patrząc na męża z powagą.

- Kochanie, przecież zrobił wszystko o co go prosiliśmy, dodatkowo bardzo dobrze to zrobił. Jeszcze do tego zrobił to bez marudzenia i bez wyzywania. Niech już odpocznie, a ja to zrobię.

Alex na słowa czarnowłosego uśmiechnął się szeroko jak aniołek do blondyna.

Jednak David dalej twierdził w duszy, że Alex powinien to zrobić, ale nie chciał wyjść na tego złego by nastolatek go jeszcze bardziej nienawidził, więc mimo tego, że chciał powiedzieć, że on ma to zrobić, postanowił uśmiechnąć się lekko do nich obu.

- Dobrze kochanie ty to zrób.

Martin zauważył, że nie za bardzo spodobało się to mężowi. Więc szybko poszedł to zrobić.

- Alex idź do pokoju - powiedział David.

- Po co mam tam iść? - spytał z podejrzeniem młodszy.

- Bo będę szedł na zakupy, a nie chce byś nam uciekł - powiedział do niego z grzecznością.

- A no tak, zwierzątko nie może wam uciec- powiedział delikatnie zły nastolatek.

Mimo to poszedł do pokoju. Wiedział, że teraz by nie uciekł, więc nie chciał nawet próbować. Wolał zostać w domu i przeszukać kilka mebli. Miał dodatkowo szansę na lepsze rozejrzenie się po domu i być może znaleźć jakiś telefon.

Stał w swoim pokoju nasłuchując czy starszy wychodzi z domu. Musiał poczekać chwilę by usłyszeć jak dorośli się żegnają, a później słuchać jak drzwi się otwierają i zamykają. Lecz ku swojemu nieszczęściu tamten nie zapomniał o zamknięciu drzwi na klucz. Wyszedł z pokoju i cicho zamknął za sobą drzwi. Następnie wolnym krokiem skierował do pokoju dwóch dorosłych. Gdy stał już przy nich, złapał za klamkę i chciał je otworzyć. Jednak drzwi się nie otworzyły. Czyli dorośli je również zamykają by tam nie wszedł.

- Drzwi do naszego pokoju są zamknięte - powiedział starszy z łazienki.

- Zauważyłem - odpowiedział cicho Alex i westchnął zrezygnowany.

Chwilę stał nad tymi drzwiami i patrzył na nie myśląc o niczym ważnym. W końcu zaczął walić głową w drzwi. Z łazienki wyszedł lekko zdziwiony Martin. Gdy zauważył, że to Alex walący głową w drewno, westchnął.

- Co robisz kochany? - spytał zdziwiony.

- Mam załamanie nerwowe - powiedział młodszy.

- Skarbie usiądź sobie w pokoju- powiedział starszy obejmując go ramieniem. - Dam ci zaraz jakąś fajną książkę.

Dorosły zaczął go prowadzić do jego pokoju, obejmując go ramieniem. Nastolatek nie stawiał oporów i pozwolił mu się prowadzić. Tak naprawdę nie był smutny tylko zły. Musiał znaleźć kolejne klucze. Jeszcze tego mu brakowało. Czemu to wszystko musi być takie ciężkie. Dlaczego to wszystko mu się dzieje?

Dorosły doprowadził go do pokoju i posadził na łóżku. Nastolatek założył ręce na piersi i zmarszczył brwi zły.

- Co jest? - spytał dorosły powoli głaszcząc go po głowie.

- Dlaczego nie mogę wrócić do domu? - spytał chłopak patrząc na niego.

Martin wtedy przestał się uśmiechać i spoważniał. Złapał w obie ręce twarz chłopaka. Tamten nie protestował, wiedział, że teraz może zyskać jego zaufanie. Więc mimo tego, że miał ochotę zabrać głowę od niego to dalej ją miał przy nim.

- Alex tutaj jest twój dom- powiedział Martin spokojnie i ostrożnie by chłopak się nie zdenerwował.

- Nie prawda, mój dom jest gdzie indziej- powiedział nastolatek marszcząc brwi.

- Alex wiem, że ty jesteś sierotą i mieszkałeś na śmietnisku. To nie był twój dom, tutaj jest twój dom. U nas będzie ci lepiej, będziesz miał dobre jedzenie, picie i ciepłe ubrania, a co najważniejsze dach nad głową.

- Ale może ja tego nie chce? Chciałbym tam wrócić - powiedział smutnym głosem.

- Kochanie, ale ty nie masz do czego wracać - powiedział Martin delikatniej.

Alex nic nie powiedział, był rozzłoszczony. Chciał wrócić do tego śmietniska. Może i tamten miał rację tutaj miał jedzenie, ciepłe ubrania i wszystko. Jednak tego budynku nigdy nie nazwałby swoim domem.

Martin zauważył jego złość na twarzy, więc zabrał ręce by tamtego jeszcze bardziej nie zdenerwować. Wstał od niego i stał przed nim patrząc mu dalej w oczy. Chłopak spojrzał na mężczyznę i westchnął.

- Co chcesz? - spytał zrezygnowany.

- Nic, patrzę jak się zachowasz by cię uspokoić gdybyś zaczął nagle rzucać różnymi rzeczami.

- A daj ty se spokój - powiedział Alex powstrzymując się by nie przeklnąć na mężczyznę. - Chce do MOJEGO domu - powiedział głośno i wyraźnie akcentując słowo "mojego".

- Oj Alex Alex - powiedział Martin kucając przed nim i łapiąc go za rękę.

Chłopak zabrał od niego swoją rękę. Nie miał ochoty by Martin dotykał jakąkolwiek jego część ciała. Dorosły zabrał rękę widząc niechęć swojego przyszywanego syna. Nie chciał go jeszcze bardziej denerwować, więc postanowił zakończyć temat domu. Zaczął myśleć o tym jakby tamtego trochę rozweselić.

- Alex może tak byśmy odwołali twój szlaban? Co ty na to? - spytał lekko się uśmiechając Martin.

- Serio mówisz? - spytał zdziwiony nastolatek.

Chciał by tamten cofnął mu szlaban, w końcu będzie mógł odpocząć od tego wszystkiego. Dzisiaj był pierwszy dzień jego szlabanu i ten sam w którym go dostał, a już miał go dość. W końcu robił wszystko, nawet obiad im zrobił. Co prawda dorośli mu tłumaczyli co ma zrobić, ale on to robił. Jednak dumny był z siebie bo w końcu udało mu się zrobić samemu obiad. Pierwszy raz zrobił obiad i do tego był bardzo dobry. Smakowało mu to i dorosłym również.

- Tak, mówię serio już nie masz szlabanu, ale masz mnie przytulić za to - powiedział z uśmiechem Martin.

Chłopak westchnął i zamknął oczy zdenerwowany. Jednak nie zamierzał rezygnować ze szlabanu tylko dlatego, że nie przytuli Martina. Wstrzymał oddech i szybko przytulił dorosłego. Chciał szybko się odsunąć, ale tamten objął go i przytrzymał przy sobie, by tamten mu nie uciekł. Nastolatek westchnął zmęczony i pozwolił mu się przytulać. Chciał by tamten już skończył to wszystko. Postanowił spokojnie poczekać, aż tamten przestanie go tulić. Natomiast mężczyzna z uśmiechem na ustach tulił go dalej, dalej i dalej.

Our Child Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz