3

748 49 11
                                    

Chłopak patrzył na nich przerażony oparty o drzwi. Mężczyźni patrzyli na niego bez konkretnego wyrazu. W końcu David uśmiechnął się do niego.

- To co? Może pójdziesz zjeść zupę na pewno jesteś głodny - powiedział i chciał dotknąć jego ramienia, ale Alex przerażony uderzył go w rękę.

- WY JESTEŚCIE CHORZY PSYCHICZNIE! - krzyknął najgłośniej jak umiał.

- Alex nie krzycz - powiedział spokojnie Martin.

- BĘDĘ! NIE POZWOLĘ SIĘ ZAMKNĄĆ Z JAKIMIŚ PEDAŁAMI! - zaczął krzyczeć i ponownie odwrócił się tyłem do nich szarpiąc za klamkę.

Chłopak panicznie krzyczał w stronę drzwi, mając nadzieję, że jednak ktoś go usłyszy. Mężczyźni próbowali coś zrobić by się uspokoił, ale tylko stawał się coraz bardziej rozzłoszczony. Dorośli westcheli, weszli razem do salonu i usiedli na kanapie przytulając się. Było dla nich męczarnią kilka godzin słuchać jak tamten krzyczy szarpiąc za klamkę. Alex długo się nie poddawał, dopiero po kilku godzinach zmęczony zsunął się po drzwiach. Oparł się o nie i próbował coś powiedzieć, ale jego gardło nie chciało z nim współpracować, a każda próba wypowiedzenia jakiegoś słowa sprawiała mu wielki ból. Najchętniej chciałby nadal krzyczeć, ale jego gardło było tak obolałe, jakby ktoś przejechał mu po nim gwoździami.

- Jak skończysz, to przyjedź do kuchni, to dam ci coś na gardło - krzyknął z kuchni David.

Chłopak nie zamierzał iść do kuchni, ale szklanka zimnej wody dobrze brzmiała dla jego obolałego gardła. Jednak postanowił być silnym i nie iść do kuchni. Przez kolejne trzy godziny siedział przy drzwiach nie wydając z siebie żadnego odgłosu. Gardło bolało go tak bardzo, że wycieczka do kuchni robiła się coraz bardziej przekonywująca. W końcu jego ból wygrał. Głodny oraz zmęczony wyszedł z pokoju i poszedł do kuchni. Po drugiej stronie za barkiem, na kanapie siedzieli starsi. Obaj wtuleni w siebie, nie przejmując się niczym, będąc w całości skupieni na sobie. Dopiero kiedy zobaczyli, że Alex siada przy stole, poderwali się na równe nogi.

- Kochanie, bardzo cię boli gardło? - spytał delikatnie Martin.

Chciał złapać go za rękę, ale wtedy Alex zabrał ją od niego ze złością. Jego uśmiech delikatnie zbladł.

- Zapewne mówić nie może, a jego gardło jest całe zdarte - przesunął pod jego rękę szklankę z jakimś lekarstwem.

Chłopak popatrzył na to niezadowolony, jednak wziął lekarstwa i je popił. Ból sprawiało mu nawet picie czegoś. Skrzywił się okropnie, na co David podniósł się i poszedł coś zrobić. Nastolatek patrzył na nich z nieufnością bacznie obserwując dwójkę mężczyzn. Martin nadal siedział obok niego z delikatnie wyciągniętą dłonią w jego kierunku. Alex zignorował ją i dalej patrzył się na nich bacznie.

- Zjedz zupę, na pewno jesteś głodny - podsunął mu miskę z zimną zupą.

Młodszy spojrzał na nią z obrzydzeniem i jednym ruchem ręki, specjalnie zwalił ją na podłogę. Miska roztrzaskała się na kilka kawałków, a cała jej zawartość rozlała się po podłodze.

- Alex, no co ty zrobiłeś - powiedział niezadowolony Martin i uklęknął by pozbierać kawałki szkła.

- Alex przeproś - powiedział do niego zły David.

Chłopak tylko pokazał mu język i chciał wyjść z pomieszczenia, ale czarnowłosy złapał go za rękę i siłą posadził na krześle. Nastolatek starał się mu wyrwać, ale jego silny uścisk mu w tym nie pomagał. Był za słaby by wyrwać się i uciec.

- Zostaniesz tu dopóki nie przeprosisz i nie zjesz czegoś - powiedział dalej trzymając go za ręce.

Jednak on splunął mu w twarz z uśmiechem. Wyższy warknął zły i wytarł ślinę. Zamachnął się by go uderzyć, ale powstrzymał się.

- No dalej uderz mnie - powiedział i nastawił policzek.

Tamten tylko zacisnął wargi i puścił go zaczynając sprzątać to co tamten rozwalił. Alex jednak dalej nie mógł wyjść gdyż mężczyzna zawsze łapał go gdy chciał wstać. Poddał się w końcu zirytowany i usiadł spokojnie i patrzył na obu z nienawiścią w oczach. Miał ochotę splunąć im w twarz, jednak się powstrzymywał.

Nastolatek za karę siedział na krześle przez kilkanaście godzin. Czas płyną powoli i ciągle mu się dłużył. Na jego nieszczęście starsi mieli prawdziwe policyjne kajdanki, którymi przypięli go do krzesła. Przez to nie mógł nawet spróbować uciec. Był skazany na siedzenie z dwójką mężczyzn. Nie mógł się z nimi nawet kłócić przez zdarte gardło. Musiał siedzieć i słuchać ich bądź telewizora.

Godziny dłużyły się i dłużyły. Czuł się tak jakby czas całkowicie zwolnił. Wydawało mu się że siedzi wiekami na tym krześle. Obaj mężczyźni, którzy trzymali go w domu siedzieli na kanapie wtuleni w siebie, oglądając telewizję. Wydawało się, że nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że nastolatek siedzi na krześle i im się przygląda. W końcu Martin spojrzał na niego pytająco. Alexowi chciało się iść do łazienki, ale dobrze wiedział że musi przeprosić i zjeść by tamci pozwolili mu odejść od stołu.

- Przepraszam, zjem to - wychrypiał z zaciśniętym gardłem.

- Teraz to raczej nie zjesz, bo gardło masz zdrapane całe, dam ci miodu z mlekiem- odpowiedział wyższy.

- Pójdę zrobić - powiedział drugi z lekkim uśmiechem.

David poszedł do kuchni zrobić najmłodszemu dobry napój, a drugi poszedł po kluczyk od kajdanek. Alex poderwał głowę i spojrzał na blondyna, który poszedł do kuchni. Czarnowłosy wrócił do pokoju i podszedł do siedzącego. Uklęknął koło niego i zaczął go odpinać od krzesła. Gdy odpiął nastolatek spojrzał na niego uważnie i potarł rękę delikatnie. Wstał od niego i chciał odejść, ale mężczyzna złapał go za rękę delikatnie.

- Odejdziesz od stołu, gdy wypijesz - powiedział po czym usiadł obok niego.

Młodszy nie miał co na to poradzić, więc usiadł i czekał na napój od tamtego. Gdy w końcu go dostał, to od razu go wypił i poszedł do łazienki, a dwaj mężczyźni odprowadzili go jedynie wzrokiem.

- Jak myślisz za ile czasu przyzwyczai się do nas? - spytał brązowooki swojego męża.

- Nie wiem, ale raczej nie powinno być aż tak źle - przerwał na chwilę zamyślony po czym objął męża i pocałował go w policzek. - Sądzę, że około miesiąc czy dwa.

- Skoro tak mówisz to musi w tym coś być - wtulił się w niego mąż z delikatnym uśmiechem.

- To raczej mądry i rozważny chłopak, przynajmniej takie sprawia wrażenie.

- Ale uparty to jest aż za dużo jak dla mnie.

- Z tym masz rację, ale każdy kiedyś się złamie i przestanie być tak uparty jak teraz. Dopiero do nas trafił, pamiętasz jak Harry opowiadał, że jak do nich Jake trafił to przez tydzień odmawiał jedzenia i tylko wodę pił?

- No tak pamiętam.

- A teraz? Widzisz jaki grzeczny i posłuszny chłopak?  Alex też kiedyś taki będzie, spokojnie.

Our Child Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz