16

476 30 6
                                    

Po chwili rozłamu emocjonalnego Alexa nie było już śladu. Po godzinie od czasu gdy płakał, był już w dobrym nastroju i kręcił nosem na dorosłych.

W tej chwili siedział w kuchni pomiędzy rodzicami którzy go trzymali siłą i tulili do siebie. David zakrywał mu usta ręką tak by siedział cicho, a Martin trzymał jego ręce by nie uciekł.

- Już się uspokoiłeś?- spytał blondyn i pocałował go w czoło.

Jednak młodszy chciał go kopnąć co prawie mu się udało, jednak w ostatniej chwili go powstrzymał. Usiadł mu na nogach tak by nie mógł nimi ruszać. Wtedy rozgniewany Alex warknął i napluł w rękę Davida. Lecz tamten niewzruszony trzymał go dalej, nawet jak śliną pociekła mu po placach. Najmłodszy warczał i zaczął się kręcił starając się wyswobodzić.

- Kochanie puścimy cię jak obiecasz być grzeczny i przestaniesz rzucać wszystkim co masz pod ręką- powiedział delikatnie czarnowłosy.

Alex jęknął przeciągle dłoń i skrzywił się przestając się rzucać. Obaj dorośli obserwowali go czy się uspokoił, delikatnie go puszczając. Lecz młodszy dalej był rozzłoszczony i nie spokojny. Zaczął szczypać dłoń Martina, na co tamten go puścił przez co on wyślizgnął się z ich objęć. Następnie szybko schował się pod szafką w salonie. Dorośli zdziwieni popatrzyli na niego i poszli do szafki.

- Alu co ty robisz?- spytał David i chciał wyciągnąć do niego rękę jednak tamten uderzył ją.

- Chowam się przed wami bo mnie chcecie zabić- powiedział zgodnie z prawdą.

- Gdzie my niby chcemy Ciebie zabić?- spytał Martin marszcząc brwi.

- Kto mi zatykał usta tak bym nie mógł nic robić?

- Oj Alu uspokój się i wyjdź do nas- chciał do niego sięgnąć blondyn, ale tamten znowu go uderzył w dłoń.

- Kochanie no proszę wyłaź stamtąd tam jest brudno.

Nastolatek nic na to nie odpowiedział tylko skulił się bardziej pod meblem. Mężczyźni westchnęli a następnie usiedli na podłodze. Zdziwiło to trochę chłopca więc lekko wyjrzał do nich. Jednak oni go nie złapali tylko na niego patrzyli. Widać było, że nie zamierzali używać siły na niego.

- Co robicie?- spytał wychylając głowę.

- Czekamy aż sam wyjdziesz- odpowiedział mu Martin.

- To se jeszcze poczekacie.

David westchnął na jego słowa i spojrzał na męża i objął jego dłoń swoją. Martin uśmiechnął się do niego szeroko splatając ich palce razem. Widać było, że się kochali. Alex przyglądał się temu w ciszy chowając się znowu pod regałem. Patrzył na ich złączone dłonie, a następnie spytał.

- Od kiedy jesteście parą?

- Spotykamy się od sześciu lat, a jesteśmy małżeństwem od dwóch- odpowiedział mu Martin i objął męża ramieniem, lekko całując go w policzek.

Tamten oparł się o niego i spoglądając na ukrytego chłopca, a następnie uśmiechnął się czule.

- Ty gdzie byłeś, że cię porwali?- spytał David przyglądając się jego nodze, która zadrżała lekko na jego pytanie.

- Na ulicy, jak szukałem jedzenia to starszy ode mnie chłopak, zawołał mnie bym do niego podszedł. To poszedłem do niego bo myślałem, że da mi coś za pomoc, ale on złapał mnie i uśpił jakimiś lekami.

- No rozumiemy, a gdzie tam na ulicy mieszkałeś?- spytał Martin zaglądając do chłopca.

- Teraz moja kolej na pytanie więc cicho tam- powiedział chłopak i zjeżył się lekko.

- Przepraszam, pytaj w takim razie.

- Gdzie się znajdujemy teraz?- spytał i znowu wyjrzał do nich patrząc im obu w oczy.

- W domku w samym środku lasu- powiedział, a widząc niezadowolenie Alexa uśmiechnął się.- Dobra to ponawiam pytanie, gdzie mieszkałeś gdy byłeś jeszcze na ulicy?

- W sumie to nigdzie na stałe, jeden tydzień w starym opuszczonym budynku. Drugi tydzień w koszu na śmieci, a zanim mnie porwali to spałem pod mostem- odpowiedział obojętnie.

- Czyli nie miałeś zbytnio stałego miejsca?- dopytywał David lekko się odsuwając od męża.

- Tak, co zamierzacie ze mną zrobić?

- Wychować jak syna obdarzyć miłością i opieką.

- Yhym- przytaknął chłopak marszcząc brwi, wychylił całą głowę z komody, kładąc ją na podłodze.

- Dobrze, a powiesz nam co się stało z twoimi rodzicami?- spytał ostrożnie Martin.

Alex wtedy zacisnął wargi wąsko i spojrzał na nich chwilę się zastanawiając czy im powiedzieć. Jednak uznał, że to go może zbliży do ucieczki stąd, gdy im powie swoją okropną historię.

- Nie chcieli mnie, od razu po porodzie mnie oddali do bidulu zakonnego.

- Przykro nam- powiedział blondyn i dotknął policzka młodszego.

Nastolatek nie próbował się wyrywać tylko pozwolił mu trzymać rękę. Czuł, że to jest ta chwila, która pomoże mu wzbudzić zaufanie w starszych.

- Nie potrzebnie, a jaka jest wasza historia z rodzicami?- spytał szczerze ciekawy.

- Moja jest taka, że miałem rodziców i dalej mam wiedzą, że mam męża. Są szczęśliwi z tego i go bardzo lubią tylko, że mieszkają za granicą więc nie masz jak ich poznać- odpowiedział Martin uśmiechając się na ich wspomnienie.

- Moi natomiast nigdy mnie nie kochali byłem dla nich tylko ozdobą. Nie czułem nigdy do nich przywiązania, gdy miałem osiemnaście lat uciekłem z domu i nie mam dalej z nimi kontaktu, ale jakoś nie jest mi przykro z tego powodu- powiedział David i uśmiechnął się do chłopca.

Alex przyglądał się im i pokiwał głową, a blondyn delikatnie pogłaskał go po włosach.

- To Alex powiedz nam może ma której klasie przestałeś chodzić do szkoły.

-Na 5 potem już nie chodziłem w ogóle- odpowiedział zgodnie z prawdą a następnie wyszedł spod komody powoli.

Usiadł obok mężczyzn i zjeżył się z zimna. Spojrzał na nich i powiedział zmęczonym głosem.

- Zimno mi trochę.

- Pójdę może włączę ogrzewanie- powiedział Martin a następnie wstał.

- Dobry pomysł bo nawet mi się trochę zimno zrobiło- powiedział do męża David a następnie ostrożnie przysunął do siebie chłopca i wziął go na ręce.

- Dobra to ja idę włączyć, a wy się ogrzejcie- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

Alex mimo niechęci do mężczyzny wtulił się w niego pochłaniające jego ciepło. Tamten widząc to usiadł z nim na kanapie i otulił młodszego ramionami i kocykiem. Starał się go ogrzać, był się trochę, że może poważnie zachorować i będą musieli lekarza do siebie wezwać.

- Lepiej trochę Alu?- spytał blondyn i pocałował go w czoło.

- Tak, ale nie całuj mnie- powiedział chłopiec i pokazał mu język.

David uśmiechnął się i zaczął powoli całować chłopca po całej buzi tak by go zdenerwować. Alex skrzywił się i wystawił język, jednak mimo to uśmiechnął się do siebie. Wtulił się w mężczyznę i piszczał cicho rozbawiony.

- No już już starczy chłopcy- powiedział Martin, który do nich wrócił i usiadł obok nich tuląc ich do siebie z całej siły.

Our Child Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz