27

673 42 36
                                    


Młody chłopak siedział na kontenerze ze śmieciami, był brudny zziębnięty i głodny. Wyglądał okropnie, wyglądał jakby był chory i zniszczony. Jego przydługie brązowe włosy opadały mu na oczy, a on sam lekko drżał z zimna, otulając się bluzą. Patrzył się smutno przed siebie pogrążony w rozpaczy i własnych myślach. Natomiast koło niego leżał już brudny żółty worek.

Tym chłopakiem był Alex już od tygodnia ponownie był bezdomnym. Nie tak źle zapamiętał życie na ulicy, pamiętał je jako wolność i możliwość robienia wszystkiego. Jednak teraz po tym jak był w prawdziwym domu nie potrafi żyć tak jak kiedyś. Teraz była to dla niego męczarnia. Ciągle w głowie miał głos jego byłych rodziców, ich twarze i wszystkie przytulenia jakie dostał. Nie mógł przestać o nich myśleć. Czy on tęsknił?

Alu po prostu tęsknił za nimi i to bardzo chciał do nich wrócić jednak bał się tego bardzo. Bał się, że dorośli już noe będą go chcieli, bądź już sobie nowe dziecko sprowadzili a o nim zapomnieli.

- Tato, przepraszam!- krzyknął nagle mały chłopiec, który szedł za rękę ze swoim tatą.

Nastolatek spojrzał na nich smutno, a w jego oczach pojawiły się łzy.

Chłopiec stał pokornie przed swoim tatą, a ten był bardzo zdenerwowany na niego. Maluch stał z opuszczoną głową pokornie, a tamten trzymał się za głowę.

- Przepraszam tato ja nie chciałem nie wiedziałem. Kocham cię, ja naprawdę przepraszam- maluch wybuchnął płaczem, zakrywając przy tym twarz rękoma.

Wyraz twarzy mężczyzny szybko zmienił się z zdenerwowanego na spokojny i pełen... Miłością. Mężczyzna pochylił się nad chłopcem i przytulił go z całej siły do siebie. Dzieciak rozpłakał się jeszcze bardziej. Jednak rodzic dał mu się wypłakać w swoją kurtkę, nie przejmując się tym, że młodszy ją brudził.

- Kochanie jesteś moim synem kocham cię nad życie, wybaczę ci wszystko nie ważne co byś zrobił. Kocham cię dalej i zawsze będę nie ważne co jeszcze zrobisz złego ja i tak będę cię kochać, bo już zawsze będziesz moim synem. Nic się nie stało już nie jestem zły kochanie.

Te słowa w Alexa uderzyły. Siedział patrząc się na mężczyznę z otwartą buzią. Przez jego głowę przeszła myśl, że on przecież podobne słowa już słyszał i to od dwóch osób, dla których był ważny.

"Teraz masz nas, jesteś naszym synem i zależy nam na tobie. Kochamy cię, mie ważne co byś zrobił w życiu my i tak będziemy cię kochać. Nawet jakbyś wyglądał jak najgorszy to my byśmy cię kochali."

Chłopak usłyszał słowa Martina w głowie, a po jego policzku spłynęła łza.

"Zawsze będziemy cię kochać bo jesteś naszym synem. Nie ważne co byś zrobił my ci to wybaczymy, bo jesteś dla nas najważniejszy na świecie."

Alu rozpłakać się i zakrył twarz rękami. Po tym jak sobie to przypomniał to poczuł, że oni... Mówili szczerze, oni go kochają, oni go chcą, oni to są jego rodzice. Nie okłamali go zależało im na nim, a być może dalej zależy. Miłość rodzicielska jest ogromna i być może nie skończona, a on ma taką miłość on ją dostał od obcych ludzi, ponieważ on stał się ich synem od pierwszego wejrzenia. Nie zostawili go gdy był dla nich wredny,  dalej go kochali i nie oceniali.

- Skoro wybaczycie mi wszystko... To wybaczcie mi to- szepnął Alex i otarł łzy z twarzy, a następnie wstał z kosza i wziął swój worek na plecy.

Zaczął iść zdeterminowany w stronę dalekiego lasu.

Mimo, że zajęło mu to 20 godzin on szedł zawzięcie co jakiś czas robiąc sobie postój. Nie mógł spać, nie chciał, chciał jak najszybciej dojść do tego lasu. Nawet zimna pogoda go w tym nie powstrzymała. Nawet deszcz, który padał na niego. On po prostu szedł w stronę domu. On po prostu czuł, że musi tam dojść.

Dopiero gdy stanał przed ścieżką do domu dorosłych dopadło go zmęczenie, ale nie poddał się i szedł dalej z nią. Nie przejmował się niczym po prostu szedł. W końcu gdy zauważył w oddali domek, było już późno księżyc świecił już od dawna wysoko na niebie. Chłopiec uśmiechnął się gdy zauważył, że w jednym oknie pali się światło. To znaczyło, że mężczyźni nie śpią.

Podszedł do domu powoli na trzęsących się nogach. Gdy stanął przed drzwiami, przez jego umysł przeszły myśli, że może dorośli jednak go nie kochają i nie chcą go już, a na jego miejsce wzięli se innego chłopca. W oczach Alexa pojawiły się łzy gdy tylko o tym pomyślał, ale znowu sobie przypomniał o ich słowach więc wstrzymał oddech i starał się stać prosto. Powoli podniósł rękę i zapukał do drzwi.

Chwile gdy nikt nie otwierał mu drzwi się dłużyły, a jego umysł tworzył najgorsze scenariusze, że otworzy mu ktoś inny. Nikt nie otworzy, albo jak już to starsi od razu zamknął my drzwi przed nosem i będą kazali się wynosić. Każda sekunda dłużyła mu się i coraz bardziej chciał uciec gdzieś i się schować by dorośli go nie zauważyli. Lecz on stał twardo w miejscu lekko się trzęsąc z nerwów.

W końcu drzwi się otworzyły, a w nich stanął Martin jakby smutny, a za nim w drzwiach do ich sypialni stał David również smutny, ten miał jeszcze policzki zaczerwienione. Gdy zauważyli Alexa w drzwiach zmroziło ich. Patrzyli na niego jak na ducha. Natomiast on zaczał powoli płakać, a po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.

- Zanim jeszcze będziecie kazali mi się wynosić muszę wam coś powiedzieć- zaczął nastolatek cały zalany łzami, a jego głos drżał i się łamał.- Żałuję, że uciekłem, naprawdę żałuję z całego serca. Nie powinienem tego robić, bo nie zdawałem sobie sprawy z jednej rzeczy. Mianowicie z tego, że zawdzięczam wam tyle dobrego co dla mnie zrobiliście. Tego, że obdarzyliście mnie miłością, pokochaliśmy i daliście mi miłość taka jaką jeszcze nigdy nie czułem od nikogo w moim całym życiu. Jestem wam za to wdzięczny i... I ja po prostu tęsknię za wami! Jesteście moimi rodzicami! Kocham was! Nie chcę was porzucać! Tak bardzo chciałbym cofnąć czas! Tak bardzo chciałbym tamtej nocy nie uciec od was! Tak bardzo pragnę być znowu z wami! Byście mnie kochali! Byśmy byli rodziną! Byśmy byli prawdziwą rodziną! Ja i wy! Tylko we troje! Proszę wybaczycie mi to, że od was uciekłem. Zależy mi na was, jesteście moją jedyną rodziną. Chciałem już wrócić wcześniej, ale bałem się, że będziecie kazali mi wypierdalać. Tak bardzo się tego bałem bo nie chciałem być znowu odrzucony. Jakbyście mnie odrzucili to bym się załamał bo mi na was zależy. Jesteście moją rodziną. Moją prawdziwą rodziną. Przepraszam, że tak zrobiłem! Ja... Ja chcę prosić was o wybaczenie bo naprawdę żałuję tego co się stało. Proszę wybaczcie mi... Proszę rodzice...

Ostatnie słowa chłopiec wyszeptał i spuścił głowę zaczynając szlochać. Był przygotowany na wszystko... Prawie na wszystko.

Poczuł nagle jak Martin go obejmuje z całej siły tuląc do siebie, przyciskając do swojej piersi i całuje go po włosach. David również płakał tak jak jego partner. Również podbiegł do syna i go z całej siły tulił łapiąc jego buzię za policzki całując po całej twarzy.

Gdy atmosfera delikatnie opadła i mężczyźni tylko przytulali do siebie chłopca. Już nie płacząc zaczął mówić blondyn.

- Wybaczamy ci. Kochamy cię. Tylko proszę nie uciekaj już nigdy więcej, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniliśmy synku- powiedział David i pogłaskał Alexa po główce.

- Obiecuję już nigdy nie ucieknę od was. Za bardzo mi na was zależy by uciekać. Jesteście w końcu moimi rodzicami- wyszeptał chłopak wtulając twarz w piersi swoich ojców.

- I zawsze nimi będziemy, bo cię kochamy- powiedzieli razem zgodnie mężczyźni.

Koniec

Our Child Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz