19

480 28 0
                                    

Alex przez jeszcze około godzinę leżał na łóżku półprzytomny. Gdy powoli zaczął dochodzić do siebie i mógł poruszać rękami. Delikatnie zaczął poruszać palcami, mając nadzieję, że zaraz zniknie to zdrętwienie całego ciała. Zmęczony i ociężały podniósł się na łóżku do siadu. Chciał wstać na nogi, ale one ugięły się pod nim. Wtedy upadł na dywan nie robiąc przy tym dużego hałasu. Cicho jęknął na ból w kolanach od upadku. Zaczął głęboko oddychać szepcząc do siebie, że już dobrze. Starał się podnieść by nie leżeć na dywanie twarzą w dół. Przewrócił się na plecy i leżał tak chwilę.

- Jebane kurwa- przeklnął na dorosłych

Po kilku próbach wstania z podłogi, w końcu udało mu się to. Usiadł na ziemi i rozmasował czoło, a następnie powoli wszedł na łóżko. Usiadł na nim lekko się kołysząc na jego końcu, nie do końca jeszcze łapał równowagę.

Był zły na dorosłych, że podali mu jakieś gówno co nie pozwala mu wstać nawet z łóżka. Dodatkowo nie pozwolili mu zostać na dworze dłużej, tylko zmusili do powrotu do domu. Teraz miał do nich podwójne pretensje spotęgowane bólem głowy i kolan. Jednak już powoli odzyskiwał siły więc westchnął zadowolony uśmiechając się.

Wtedy do pokoju wszedł Martin ze szklanką jakiegoś napoju. Gdy zobaczył, że Alex siedzi na łóżku, lekko się do niego uśmiechnął, ale widząc minę młodszego jego uśmiech zszedł z ust.

- Mam dla ciebie picie- powiedział czarnowłosy i położył je na półce.- Pomoże ci wstać na nogi.

- Spierdalaj z tym swoim piciem jebanym- powiedział chłopak nie powstrzymując swojego zdenerwowania.

Dorosły nic nie odpowiedział, tylko popatrzył na młodszego i się skrzywił lekko na jego zachowanie. Dobrze wiedział, że nie ważne co by powiedział młodszy i tak by się tylko bardziej zdenerwował. Natomiast młodszy patrzył na niego ostro wkurwiony. Chciał mu walnąć w twarz i napluć, ale musiał się powstrzymać. Ciągle pamiętał o swoim planie, ale jego granica wytrzymałości została naruszona.

Bez słowa Alex odwrócił się tyłem do niego na łóżku, chowając się cały pod kołdrą. Tamten tylko westchnął i usiadł na skraju łóżka. Młodszy odsunął się od niego z jękiem nienawiści. Następnie nadymał policzki warcząc na starszego by sobie poszedł.

- Alu skarbie wypij lekarstwo poczujesz się lepiej- szepnął i zaczął głaskać go przez kołdrę.

Chłopak wyjrzał spod kołdry i przyjrzał się Martinowi, ale pokazał mu język.

- Traktujecie mnie jak jakąś maskotkę- szepnął zmęczony.- Bierzecie na dwór jak jakiegoś zwierzaczka na smyczy, a gdy wam się znudzi to siłą go zamykacie w domu i jeszcze wstrzykujecię jakieś gówno co sprawia, że człowiek czuje się po tym jak trup. Za co ja mam was niby lubić?

Martin chwilę nie odpowiadał, ale gdy się odezwał to jego głos był tak bardzo zimny, że aż zmroziło to Alexa.

- Dlaczego mamy cię traktować jak człowieka, skoro nas nie traktujesz jak powinieneś. Powinieneś być nam wdzięczny, że cię wzięliśmy i nie jesteś gdzieś naćpany lub zgwałcony. Może zacznij do nas zachowywać się normalnie, a my do ciebie zaczniemy tak się zachowywać. Nie jesteś żadnym pępkiem świata, byśmy każde twoje chamskie zachowanie znosili. Mamy już powoli ciebie dość rozbuchałeś się znowu, a my co ci robimy złego? Nic, to, że nie chcemy byś nam uciekł i umarł gdzieś na ulicy to źle? Dla ciebie może tak, ale dla nas nie. Zrobiłeś się strasznie rozpieszczony, masz wypić to lekarstwo bo inaczej cię uderzę. Nawet David nie ma już do ciebie cierpliwość i pozwolił mi ciebie uderzyć jak będziesz się źle zachowywał. Od dzisiaj już nie ma tyle wyrozumiałość z naszej strony. Pij to lekarstwo raz.

Po tych słowach Alex zjeżył się, lekko zdziwiony nagłą zmianą w ich zachowaniu. Chciał zobaczyć czy mężczyzna mówi prawdę, więc nawet nie podniósł ręki do szklanki, tylko patrzył się prosto w oczy mężczyźnie.

Jednak po chwili Martin podniósł rękę i z całej siły uderzył Alexa w policzek. Tak, że tamten aż się odsunął do tyłu. Po jego policzkach od razu poleciały łzy bólu. Złapał się za policzek, który okropnie piekł, zamknął oczy. Mężczyzna miał bardzo dużo siły, a uderzenie straszysznie bolało bardziej niż wszystkie uderzenia jakie do tej pory dostał. Po chwili poleciało kolejne w drugi policzek Alexa ten bolał jeszcze bardziej niż pierwsze uderzenie. Chłopak na to jęknął głośno, a następnie otworzył oczy i szybko złapał za szklankę, dlatego by nie dostać kolejny raz w twarz. Zamknął ponownie oczy czując jak po jego policzkach spływają łzy. Jedną ręką trzymał się za policzek, czując jak piecze, powoli zaczął pić picie.

Otworzył oczy i od razu napotkał wzrok mężczyzny, był on delikatnie obojętny a zarazem trochę smutny. Alex gdy tylko wypił szklankę, odłożył ją na półkę, a następnie schował twarz w dłonie. Tak strasznie go bolała twarz, że nie mógł zbytnio otwierać ust, a natomiast z jego oczu lało się coraz więcej łez.

Martin wstrzymał powietrze, a następnie delikatnie pogłaskał chłopca po włosach, jednak ten odsunął od niego głowę. Zrezygnowany wstał z łóżka a następnie wziął szklankę i poszedł z nia do kuchni. W niej siedział jego mąż i robił obiad gdy tylko zobaczył nie tęgą minę męża, podszedł do niego.

- Co się stało?- spytał się go wycierając ręce.

- Uderzyłem go, miałem już dość jego fochów i zachowania gówniarza- powiedział i położył szklankę na pułke, zerkając na męża.

- Rozumiem mnie też denerwował, ale spokojnie skarbie, trzabyło w końcu go uderzyć by się ogarnął- szepnął do ucha czarnowłosego i przytulił go mocno do siebie.

-Wiem o tym, ale mi źle z tego powodu.

W tym samym czasie nastolatek leżał na łóżku, przykładając do policzków zimną książkę by je ochłodzić. Westchnął z bólu i przetarł ostrożnie łzy. Bolały go strasznie i sam zauważył, że przesadził ze swoim zachowaniem wcześniej.

Nie potrzebnie się tak zachowywał dobrze wiedział, że później czy wcześniej dostanie mu się za swoje zachowanie. Teraz powinien już bez żadnych fochów udawać przestraszonego, smutnego i wrażliwego. Tak by tamci uwierzyli mu i mu zaufali bezgranicznie. Teraz już czas zacząć iść grubo po swoje.

Wstał lekko niepewnie z łóżka i pociągnął nosem. Chciał iść do łazienki, ale powstrzymał się i tylko siedział na łóżku krzywiąc się z bólu. Jednak był pewien, że ten napój co dał mu starszy pomógł mu i już go nic nie bolało ani nie mrowiło. Jedynie te policzki go straszynie piekły. Lecz nie było to dziwne w końcu dostał dwa bardzo mocne uderzenia w twarz.

Our Child Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz