Dzień 19.
- Nie mam więcej czasu na testowanie ciebie, musimy działać. Naprawdę nie wiem, co z tobą zrobić... Nie ufam ci. Jeden dzień to za mało.
Nagle całe moje przerażenie zniknęło. Zastąpione zostało przypływem irytacji, którą wywołały słowa Lance'a. Tym razem nie miałam zamiaru być jego ofiarą. Musiałam coś zrobić. Sprawić, żeby zmienił nastawienie w stosunku do mnie.
Podniosłam się z lodowatej ziemi. W tym korytarzu było o wiele mniej pochodni, przez co widziałam tylko to, co znajdowało się metr ode mnie. Na szczęście to było wystarczające, by spojrzeć Lance'owi prosto w oczy. Chciałam pokazać, że już się go nie bałam, mimo że sama nie do końca w to wierzyłam.
- A ja ci niby ufam? - spytałam pretensjonalnym tonem. - Nie wiem nawet jak wyglądasz, nigdy też mi się nie przedstawiłeś. To i tak jakiś cud, że ci uwierzyłam i tu teraz rozmawiamy.
- Czemu nie możesz być po prostu posłuszna!?
- Nie jesteś moim panem, Lance. Zgodziłam się ci pomóc. Pomóc! - powtórzyłam głośniej. - Nie będę twoim sługą i lepiej, żebyś to uszanował. Inaczej będziesz musiał poradzić sobie sam.
Moje słowa odbijały się od ścian, tworząc niewielkie echo. Gdy jednak i ono ucichło, pojawiła się między nami chwila napięcia. Oboje milczeliśmy przez kilka sekund, wpatrując się w siebie nawzajem pogardliwym wzrokiem. Sama nie wiedziałam, co to oznaczało i czego miałam się spodziewać. Miałam tylko nadzieję, że nie przesadziłam. Równie dobrze tymi słowami mogłam postawić na sobie krzyżyk. Chciałam wyznaczyć granicę, jednak nie zamierzałam rozwścieczyć Lance'a. W moim rozumowaniu równało się to z pożegnaniem się z życiem. Mężczyzna był nieobliczalny.
- Jeśli dalej będziesz spiskować z Leiftanem... - wycedził przez zęby.
- Spokojnie, wyciągnąłeś pochopne wnioski. On mi tylko opowiedział o swoim planie, ale ja się na nic nie zgodziłam. Tak naprawdę, coś mi nie pasowało w jego wersji. Okłamał mnie, a ty tego nie zrobiłeś. Dlatego jestem po twojej stronie - mówiłam z pewnością siebie. - Następnym razem daj mi coś powiedzieć, zanim na mnie nakrzyczysz i wypchniesz z tunelu...
Mężczyzna zawahał się. Wyglądało na to, że poważnie zastanawiał się nad tym, co mu powiedziałam. Cały czas był podejrzliwy, ale dostrzegałam płomyk nadziei. Chyba powoli przekonywały go moje słowa.
- W jaki sposób okłamał? - spytał Lance.
- Na początku powiedział, że to od ciebie dowiedział się o naszej rozmowie na drzewie. Później, że już nie jesteście wspólnikami i raczej siebie unikacie.
- Cholerna blondyna. Nigdy nie powiedziałbym mu nawet, co jadłem na śniadanie! - Lance uderzył otwartą dłonią w ścianę. - Daje mi nadzieję, że to zauważyłaś. Nie jesteś tak głupia, na jaką wyglądasz.
- Cudownie to słyszeć...
- Ech, nie mamy dużo czasu, musimy działać szybko - zaczął. - Jutro pokażę ci przejście, którym dojdziemy do Sali Kryształu. Jeszcze muszę je skończyć, potrzebuję dwóch dni. Wtedy w końcu zniszczymy ten cholerny Kryształ.
- I jak to sobie wyobrażasz? Na pewno dasz radę?
- Ty się nie martw o moją robotę, tylko skup się na swojej.
- Dobrze, to jaki masz plan?
- Po pierwsze, przejdziemy przez tunel. Wyjście znajduje się po "tylnej" stronie Kryształu. Rozumiesz, tej, której zazwyczaj nikt nie widzi. Lepiej, żeby nikogo nie było wtedy w sali, ale ogólnie nam to wisi, jasne?

CZYTASZ
Coma || Eldarya
Fanfiction!Nowa wersja "Senność || Eldarya" (2016), którą publikowałam na koncie @AddictionToHotChoco! Opis: Gardienne staje się ofiarą próby porwania, wskutek której trafia do świata zwanego Eldarya. Niektórzy mieszkańcy nie mogą pozbyć się wrażenia, że już...