3. *silent screaming*

89 12 6
                                    

Dzień 2.

Obudził mnie nieprzyjemny dźwięk zardzewiałego metalu. Ktoś otworzył moją klatkę. Zanim zdążyłam otworzyć oczy, już byłam gdzieś niesiona. Po prawie że nieprzespanej nocy i nadmiarze emocji, czułam się wręcz nieżywa. Ocknęłam się dopiero na miejscu, czyli, jak się później okazało, w tym samym pomieszczeniu, w którym wczoraj rozmawiałam z lisią kobietą.

- Nie wygląda najlepiej - powiedziała czarnowłosa.

- Nikt, wtrącony do lochów, nie wyglądałby dobrze.
Usłyszałam przyjazny, męski głos, który należał do blondwłosego mężczyzny. Stał obok lisiej kobiety, przyjaźnie się do mnie uśmiechając.
- Myślę, że za szorstko ją potraktowałaś.

- Gadała od rzeczy, to co miałam zrobić?

- Dzień... dobry? - Odważyłam się w końcu odezwać. - Ja chyba... nie rozumiem co się dzieje.

Na te słowa, blondwłosy mężczyzna podszedł do mnie i kucnął naprzeciwko. Jego twarz wyrażała spokój, a przyjazny uśmiech dodawał mi otuchy. Dreszcze i zimno powoli ustępowały. Czułam, że mogłam zaufać mężczyźnie.

- My też nie bardzo wiemy, o co chodzi. Może wytłumaczysz nam, co cię tu sprawdza?

- Próbowałam to wczoraj wytłumaczyć... Zostałam porwana. Chyba mieliśmy jakiś wypadek? Obudziłam się w lesie, tym tu, blisko. Weszłam przez bramę, szukając pomocy, naprawdę. Nie chciałam się włamywać...

- Dobrze, już lepiej rozumiem. Widzisz, Miiko, mówiłem. - Blondyn zwrócił się do kobiety. - Była po prostu w szoku, nie obłąkana.

- Jakbyś ją słyszał, to byś też tak pomyślał.

- Więc? - Odezwał się mężczyzna, ponownie na mnie spoglądając. - Jak możemy się do ciebie zwracać?

- Gardienne - odpowiedziałam. - Przepraszam, ale skoro ja przedstawiłam już swoją sytuację, to czy wy możecie mi również coś wyjaśnić? Co to za miejsce? O co tu chodzi?

- Co masz na myśli? - spytał blondyn, wyraźnie zaskoczony.

- Czemu oni... - Popatrzyłam w stronę człowieka-świni i lisicy. - Czemu oni wyglądają, jak wyglądają? Wszystko tutaj jest jakieś takie... z innej bajki.

Cała trójka popatrzyła po sobie z zapytaniem, wypisanym na twarzach. Momentalnie mina kobiety zmieniła się we wrogość, skierowaną w moją osobę. Jej ręka na zawołanie pokryła się niebieskimi płomieniami. Odruchowo odrzuciło mnie do tyłu, a przerażenie ponownie wróciło.

- Wiedziałam, że coś wyczuwam! - powiedziała przez zęby. - Co tu robi człowiek!?

- S-Samo... zapłon...? - wyszeptałam w ciężkim szoku.

- Miiko, nie ma co się denerwować. Nie widzisz, że i tak już jest wystarczająco przerażona? W dodatku ranna.

- Czemu miałoby mnie to interesować?
Kobieta nie spuszczała ze mnie wzroku.

- Bo mnie interesuje - powiedział stanowczo blondyn.

Zaraz po tych słowach, lisica jakby złagodniała, a płomień zaczął maleć. Oczami wyobraźni widziałam siebie z pozycji osoby trzeciej - musiałam wyglądać komicznie, leżąc na podłodze ze łzami w oczach.

- Leiftan, wiesz, że ludzie nie mają prawa wstępu do Eldaryi. Tym bardziej do Kwatery Głównej. I TYM BARDZIEJ do Sali Kryształu.

- Nie rozumiesz, Miiko. Czuję, że Gardienne nie jest szkodliwa. Widzę to w jej aurze.

Coma || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz