17. mind reading

76 9 10
                                    

Dzień 20.

Nie chciałam tracić cennego czasu. Gdy tylko się przebudziłam, od razu zaczęłam rozmyślać, co dokładnie powiedzieć Nevrze i, co najważniejsze, w jaki sposób miałam tego dokonać. Na początku na prawdę nie było łatwo. Miałam całkowitą pustkę w głowie. Dopiero co nauczyłam się uruchamiać swoje moce, ale przecież nie wiedziałam, co dokładnie mogę dzięki nim uzyskać. Czy naprawdę aengele były tak potężne, jak to ciągle mi powtarzano? Potęga jest równoznaczna z możliwością zrobienia wszystkiego, czego sobie zapragnę?

Myślałam nad tym już drugą godzinę. Co prawda, wpadł mi do głowy pewien pomysł, jednak nie miałam pojęcia czy w ogóle miał rację bytu. Czy to, co chciałam zrobić, było możliwe... Zaczęło mi jednak doskwierać zmęczenie tematem. W dodatku powoli dochodziło południe, czyli czas spotkania z Lencem. Stwierdziłam, że już wystarczająco dużo czasu poświęciłam na rozmyślanie i nie wykombinuję raczej niczego lepszego.

"Zatem postanowione" - mówiłam w myślach. - "Przekażę Nevrze swoje wspomnienia za pomocą krwi."

Teraz jednak miałam coś innego do zrobienia. Wyjrzałam za okno, chcąc zgadnąć godzinę. Intuicja podpowiadała mi, że w każdej chwili mógł pojawić się Lance, by pokazać mi drogę do Sali Kryształu. Powoli zaczynał irytować mnie fakt, że nigdy do końca nie wiedziałam gdzie i o której dokładnie się spotkamy.

Na spokojnie wyszłam ze swojego pokoju. Rozejrzałam się po pustym korytarzu, po czym westchnęłam głośno. Zostało mi tylko czekać. Czekać, aż zostanę wepchnięta do kolejnego tajnego przejścia. Ciekawiło mnie, czy za każdym razem to musiało tak wyglądać. W pobliżu nie było żywej duszy, więc może dzisiaj mogłabym zostać łagodniej potraktowana? Wiedziałam jednak, że to zbyt dużo dla Lance'a. On traktował mnie tylko jak pionka, więc czemu miałby być wobec mnie delikatniejszy?

Nagle ściana na przeciwko mnie przesunęła się, na co lekko podskoczyłam. Z zainteresowaniem zajrzałam do środka, lecz ku mojemu zdziwieniu, nie zobaczyłam nikogo po drugiej stronie. Tak, jakby przejście ukazało mi się samo.

Jeszcze raz upewniłam się, że nikt nie znajdował się w pobliżu, po czym ostrożnie weszłam do tajnego korytarza. Gdy tylko zdążyłam pomyśleć, w jaki sposób mogłabym zamknąć przejście, ściana automatycznie przesunęła się na swoje miejsce. Ktoś musiał mnie obserwować, nie widziałam innego wytłumaczenia. Byłam więc pewna, że smok znajdował się gdzieś w pobliżu.

- Lance? - zawołałam w głąb tunelu. - To jakiś żart?

Szłam wzdłuż drogi, oświetlanej przez nieliczne pochodnie. Powoli zaczynałam odczuwać znajomy chłód, bijący od surowych ścian, sufitu oraz podłogi. Panowała tam również nieprzyjemna wilgoć. W żadnym stopniu nie czułam się komfortowo, przebywając w środku.

Doszłam do momentu, gdzie musiałam wybrać, w którą stronę iść dalej. Korytarz rozwidlał się w dwóch kierunkach. Najpierw spojrzałam na prawo. Panowała tam całkowita ciemność. Pochodnie oświetlały tylko drogę na lewo, więc tę stronę też wybrałam. Nie szłam jednak długo. Zdążyłam zrobić może ze cztery kroki, kiedy za sobą usłyszałam znajomy głos. Od razu odwróciłam się w stronę Lance'a. Już miałam zażartować: "bingo, znalazłam cię", jednak tym razem widok mężczyzny sprawił, że oniemiałam. Smocza maska nie znajdowała się już na jego twarzy. Lance trzymał ją w ręce.

Z szeroko otwartymi oczami badałam to, co zdołałam zobaczyć przez znikome światło pochodni. Krótkie, jasne włosy, śniada cera oraz blizna na nosie. Na dłuższą chwilę zapomniałam języka. Zupełnie nie spodziewałam się, że kiedyś poznam wygląd Lance'a. On sam wydawał się być zaskoczony. Wiedziałam więc, że nie planował mi się ujawniać. Był to czysty przypadek.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Coma || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz