2. will i be able to see you again?

110 12 4
                                    

Dzień 1.

Poczułam wilgoć i chłód. Chyba nawet dygotałam. Było strasznie zimno. Ostrożnie otworzyłam oczy. Zdołałam zobaczyć korony drzew na tle nocnego nieba. Wtedy poczułam ostry, przeszywający mnie ból głowy, na który aż pisnęłam. Z trudem udało mi się usiąść. Przez chwilę cały świat wirował, jednak szybko wszystko wróciło do normy. Wtedy zaczęłam się rozglądać wokół siebie.

- Co...? - wyszeptałam.

To jedyne słowo, które byłam w stanie wypowiedzieć w tamtej chwili. Nie potrafiłam rozpoznać miejsca, w którym się znalazłam, co wywołało we mnie duży niepokój. Siedziałam na wilgotnej, lodowatej ziemi, a dookoła otaczały mnie potężne drzewa. Ich korony były poruszane przez delikatny, chłodny wiatr.

Gdy już udało mi się w jakimś stopniu otrząsnąć, w końcu zmusiłam się do wstania. Otrzepałam od niechcenia swoją sukienkę, depcząc przy tym kilka małych grzybków. Następnie spojrzałam przed siebie i nie wiedziałam, co robić dalej. Czułam się jakoś inaczej. Powietrze różniło się od tego, które znałam. Zresztą, wszystko wydawało się inne. Ziemia, drzewa, grzyby...

Wtedy przypomniałam sobie taksówkę i mężczyznę za kierownicą. Olśniło mnie. Poczułam niewyobrażalny stres, strach, a nagły wzrost adrenaliny poskutkował mimowolną ucieczką. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że mężczyzna zaraz wyskoczy zza krzaków. Moja panika była nie do opisania. Biegłam przed siebie, ile sił w nogach, starając się powstrzymać łzy. Nie myślałam o niczym. W mojej głowie panowała całkowita pustka.

Nagle udało mi się wybiec z lasu. Zdyszana i pozbawiona sił, upadłam na kolana, żeby chwilę odpocząć. Wtedy ujrzałam niedaleko drewnianą tabliczkę. Wyglądała jak znak lub drogowskaz. Zmrużyłam oczy, by móc ujrzeć to, co było na nim napisane.

- Plaża... Kwatera Główna... Las... - czytałam. - Gdzie on mnie wywiózł...?

Byłam bliska płaczu. Czułam bezsilność, byłam całkowicie bezbronna. Żal i złość na mężczyznę sprawiał, że całe moje ciało drżało. Choć mogło być to spowodowane wyziębieniem.

Desperacko pragnęłam znaleźć żywą duszę. Miałam wrażenie, że oszaleję z przerażenia. Szósty zmysł podpowiedział mi, by udać się w stronę Kwatery Głównej. To jedyne miejsce, gdzie mogli być ludzie o tak późnej porze. Bez zastanowienia wstałam i resztkami sił zmusiłam się do ponownego biegu. Nie trwał on długo, bo na horyzoncie szybko ujrzałam wielką bramę. Była prawie dwa razy wyższa ode mnie, a po jej drugiej stronie widoczne było wiele świateł. Początkowo chciałam zapukać, jednak coś kazało mi zwyczajnie pchnąć bramę. Ku mojemu zdziwieniu - otworzyła się. Niepewnie przez nią przeszłam, ostrożnie rozglądając się na wszystkie strony. Całe to miejsce wyglądało bajecznie. Tyle przestrzeni, drzew, kwiatów...

- Intruz.
Usłyszałam bardzo niski i donośny głos
- Ja powiedzieć Miiko.

Na te słowa poczułam, jak straciłam grunt pod nogami i zostałam przerzucona przez ramie niczym szmaciana lalka.

- Przepraszam, ja się tylko zgubiłam! Postaw mnie!

Próbowałam się wyrwać, jednak mężczyzna był niesłychanie silny. W dodatku wysoki i bardzo dobrze zbudowany. Od razu pomyślałam, że ochroniarzem musiał być były kulturysta.

- Ty być intruz. Miiko zdecydować.

- Kto to Miiko? Nie możesz tak po prostu kogoś podnosić! Przyszłam tylko szukać pomocy! Wiesz, co właśnie przeżyłam?

Mężczyzna jednak nie słuchał. Szybkim krokiem zaniósł mnie do środka budynku. Zostałam rzucona na twardą podłogę, o którą dodatkowo uderzyłam głową. Nasiliło to ból, już i tak mi doskwierający.

- Jamon? Kim ona jest?
Usłyszałam kobiecy głos gdzieś z kąta sali.

- Ona wejść przez bramę.

- Chcesz powiedzieć, że chciała się włamać?

- Nie, daj mi wytłumaczyć. - Wtrąciłam się. - Zostałam porwana - mówiłam, powoli podnosząc się z podłogi. - Obudziłam się w lesie, potem... - przerwałam.

- Potem co? - powtórzyła kobieta.

Kiedy udało mi się wstać, mogłam w końcu spojrzeć na moich rozmówców. Wolałabym jednak tego nigdy nie robić. Już i tak przeżyłam zbyt dużo wrażeń, jak na jeden dzień. Przed sobą ujrzałam postaci, niczym wyjęte z książek fantasy. Kompletnie mnie to ogłupiło.

- On jest świnią - zaśmiałam się nerwowo, spoglądając na mężczyznę, który mnie tam przyniósł. - A ty masz ogon... Kilka ogonów? Czekaj, czekaj, czy to lisie uszy?

- Jamon, zaprowadź ją do lochów, wygląda na obłąkaną... Zajmiemy się nią rano.

- Jamon wykonać.

Ponownie poczułam, jak straciłam grunt pod nogami i wznosiłam się w powietrze. Od razu odzyskałam trzeźwość umysłu. Chciałam wszystko wyjaśnić, ale było już za późno. Zaczęłam się więc wyrywać, rzucać rękoma, bić piąstkami plecy mężczyzny. Niestety, było to jak walka muchy ze słoniem.

- Czekaj, zaprowadź mnie z powrotem do tej kobiety, proszę! Ktoś musi zadzwonić na policę, on na pewno jest gdzieś niedaleko!

- Jamon słuchać Miiko.

Minęliśmy bardzo dużo schodów i ciemnych korytarzy, aż w końcu zostałam wepchnięta do jednej z cel. Człowiek-świnia zamknął mnie w klatce na klucz, po czym zwyczajnie wyszedł, ignorując moje wołania. Pozbawiona wszelkich nadziei, usiadłam w rogu klatki. Byłam przerażona jeszcze bardziej, niż po przebudzeniu. Zwinęłam się w kłębek, przytulając do siebie swoje nogi. Spuściłam wzrok i złapałam się za włosy z rozpaczy. Dopiero wtedy poczułam coś mokrego na głowie. Spojrzałam na swoją rękę i tak, jak myślałam, była pokryta krwią. Nie dość, że całe moje ciało bolało, miałam liczne zadrapania, to jeszcze rozbiłam sobie głowę. Już nie wspomnę o stanie psychicznym. Wtrącenie do lochów było niczym wisienka na torcie nieszczęścia.

- Gdzie ja w ogóle jestem? To jakiś bal przebierańców? Chcę do domu...

Ponownie skuliłam się w kłębek, próbując wszystko sobie poukładać. Nadmiar emocji sprawił, że po krótkiej chwili moje policzki były już mokre od łez. Zaczęłam obwiniać się o swoje lenistwo. Gdybym tylko wybrała jazdę autobusem, nigdy bym nawet nie poznała tego taksówkarza. To przez niego znalazłam się w tej beznadziejnej sytuacji.

Niczego nie potrafiłam zrozumieć. Dalej płacząc, położyłam się na obolałym, prawym boku. Byłam tak wykończona, że zasnęłam niemal od razu. Mój sen był jednak często zakłócany. Co jakiś czas wybudzały mnie przerażające dźwięki, dochodzące ze zbiornika wodnego. Tafla wody przy tym drżała, jakby coś pływało pod powierzchnią. Nie mogłam przestać wyobrażać sobie najgorszych scenariuszy. W życiu nie byłam tak przerażona, jak podczas ostatnich dwudziestu czterech godzin.


|| PRZYPOMNIJ SOBIE, CO SIĘ DZIAŁO ||

Gardienne budzi się w lesie. Znajduje Kwaterę Główną, gdzie Jamon zabiera dziewczynę do Miiko. Kitsune skazuje Gardzię na noc w celu. 

Coma || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz