11. I don't know her, but she's familiar to me

64 10 3
                                    

Dzień 17.

- Gar... Gardienne...
Słyszałam stłumiony głos.
- Gardienne! Obudź się!

Nagle wybudziłam się z kolejnego, nocnego koszmaru. Szybko otworzyłam zapłakane oczy, a wtedy ujrzałam nad sobą Nevrę. Jego twarz wyrażała poważne zaniepokojenie. Pochylał się nade mną, leżącą w swoim łóżku. Trzymał za ramiona. Dopiero uświadamiając to sobie, odzyskałam trzeźwość umysłu. Spojrzałam na wampira, ciesząc się, że przy mnie siedział. Natychmiastowo poderwałam się z poduszki, by zarzucić na Nevrę swoje ręce. Wtuliłam się w niego niczym przestraszona dziewczynka.

- Krzyczałaś przez sen... - powiedział zmartwiony.

- Mam dość, nie wytrzymam dłużej - mówiłam przez płacz. - Nie wytrzymam tych przeklętych wizji! Chcę do mamy...

- Wizji? - powtórzył Nevra.

Nagle przestałam mieć siłę nawet na płacz. Łzy natychmiastowo ustały, a ja czułam, jak cała energia opuszczała moje ciało. Zastąpiła ją pustka. Byłam pusta w środku. Opadłam z powrotem na poduszkę, przenosząc wzrok na sufit. W głowie słyszałam tylko głos mamy, który odbijał się w moim umyśle niczym echo. Mówiła, że wszystko będzie dobrze; że w końcu do niej wróciłam. "Przepraszam, wcale nie wróciłam." - mówiłam w myślach. 

Uderzyła we mnie wielka frustracja. Nie mogłam niczego zrobić, by uszczęśliwić własną matkę. Skazywałam ją na tak wielkie cierpienie. Nie wiedziałam, ile prawdy było zawartych w wizjach, jednak wiedziałam, że moje zniknięcie przyniosło mojej rodzinie ból.

- Proszę, podaj mi eliksir... - wydukałam.

Nevra szybko zajrzał do skrzynki, którą wczoraj przyniosła mi Ewelein. Widziałam, że wampir chwycił jedną fiolkę, jednak na chwilę zastygł w bezruchu. Odwrócił głowę w moją stronę z podejrzliwą miną. 

- Minął dopiero jeden dzień, czemu to już trzeci eliksir? - spytał, jakby zirytowany tym faktem.

Niczego nie odpowiedziałam, tylko wpatrywałam się tempo przed siebie. Gdyby tylko wiedział, co przeżywałam, nie dziwiłby mi się. Jedna porcja najwyraźniej nie starczała, by postawić mnie na nogi na cały dzień. Mimo że słyszałam, że to niebezpieczne, zamierzałam pić eliksiry, kiedy tylko czułam, że poprzednia porcja przestawała działać. Nie chciałam już nigdy przeżywać tej bezsilności. Bólu, tęsknoty. Nie chciałam już myśleć o rodzinie.

Nevra, widząc, że nie miałam zamiaru odpowiedzieć, westchnął rezygnacyjnie. Mogłam wyczytać z jego twarzy, że się martwił. Zaraz podłożył rękę pod moją głowę, pomagając mi się trochę podnieść. Następnie przyłożył fiolkę do moich ust. Czekałam, aż ją przechyli i będę mogła ponownie  posmakować słodyczy eliksiru. Wampir jednak wahał się. Widząc to, spojrzałam mu prosto w oczy. Liczyłam, że ujrzy tę pustkę, której wtedy doświadczałam i w końcu się nade mną zlituje.

Ja natomiast w jego oczach zobaczyłam wołanie o pomoc. Nevra wydawał mi się być zagubiony. On również czekał, aż ktoś zauważy to, że w środku cierpiał.

Wampir nareszcie dał mi się napić eliksiru. Już po chwili czułam się jak nowonarodzona.

- Nie możesz tego pić tak często, te eliksiry są bardzo mocne - powiedział z irytacją.

- Całe szczęście. - Uśmiechnęłam się promiennie. - Inaczej by mnie nie stawiały tak łatwo na nogi. Właściwie, jak to się stało, że tu jesteś?

- Miałem przyjść rano, nie pamiętasz? - Nevra przeczesał włosy. - Chciałaś o czymś porozmawiać.

Wtedy przypomniałam sobie o naszym wczorajszym spotkaniu. Zapewne czekał pod drzwiami, a do pokoju wszedł, słysząc moje krzyki.

Coma || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz