9. the medicine is poisoning me

56 10 5
                                    

Dzień 16.

Moją głowę zaprzątały myśli o Nevrze. Gdy tylko sobie o nim przypominałam, ukazywał mi się widok żółtych ślepi, szalonego spojrzenia i słowa "smakujesz zupełnie jak ona, jesteś nią". Wątpiłam w poczytalność wampira w tamtym momencie. Coś kazało mi nie brać jego słów na poważnie, a jednocześnie inny głos przekonywał, że to mogła być prawda. Nie wiedziałam jednak, co dokładnie Nevra miał wtedy na myśli. Porównywał mnie już wcześniej do dziewczyny, którą kiedyś poznał. Tym razem zrobił to w taki sposób, którym namieszał mi w głowie. Już nie byłam nawet na niego zła, że rzucił na mnie zaklęcie. Zresztą, nie widziałam go od tamtego dnia. Mogłam się tylko domyślać, że było to spowodowane jego wyrzutami sumienia.

Specjalne miejsce w moich myślach miał również Ezarel. Mimo że inne sprawy skutecznie zabierały mi sen z powiek, gdzieś z tyłu głowy ciągle miałam tego głupiego elfa. Nie rozmawialiśmy tak naprawdę od naszego wyjazdu do pobliskiej wioski. Co prawda, im mniej rozmów, tym mniej kłótni. Pamiętałam jednak cały czas jego miły gest, a to dawało mi nadzieję na dogadanie się Ezarelem. Myśląc o elfie dalej, przypomniałam sobie o tym, że miał on zająć się moją krwią. Nikt mnie nie informował o wynikach tego badania. Nie wiedziałam czy to oznaczało, że jeszcze nie zostało zakończone, czy znowu mieszkańcy Eldaryi chcieli coś przede mną ukryć. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się nad tym, czy ta sprawa była warta mojej energii. Miałam jej bowiem bardzo niewiele. Przez ostatnie dni czułam się wykończona i bardzo słaba. Ten stan zaczął towarzyszyć mi zaraz po tym, jak skutki eliksiru uspokajającego minęły. Cała moja siła zniknęła jak za pstryknięciem palcami. Straciłam ochotę na widywanie się z innymi i ogólnie na wychodzenie z pokoju. Nie widziałam żadnego sensu w przebywaniu w Eldaryi. Byłam tylko człowiekiem, wytykanym palcami przez inne istoty. Wszyscy mieli tu jakieś swoje zajęcia, znajomych, wyruszali na misje. Ja natomiast nie miałam niczego do roboty. Całe dnie tylko krzątałam się po korytarzach i czasem rozmawiałam z kimś, na kogo akurat wpadłam.

Jedyne, czego pragnęłam, to powrót do rodziny. Czułam, że w Eldaryi to był mój jedyny cel życiowy, który nawet nie mógł zostać zrealizowany. Poczucie beznadziejności egzystencji towarzyszyło mi cały czas. Nie wychodziłam z łóżka przez kilka dni. Po prostu nie miałam na to sił, czułam się okropnie pusto. Każdej nocy nawiedzały mnie koszmary. Wszystkie były do siebie podobne. Widziałam siebie, leżącą w szpitalnym łóżku. Innym razem słyszałam głos mamy, lecz nie mogłam otworzyć oczu. W każdym przypadku towarzyszyła mi bezsilność i frustracja. Budziłam się wykończona psychicznie, bez żadnej energii do życia. Mogłam jedynie leżeć w łóżku i przewracać się z boku na bok.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Spodziewałam się, że to Ewelein przyszła, by sprawdzić mój stan i przynieść jedzenie. Nawet się nie odezwałam. Dalej ślepo wpatrywałam się w okno, czekając, aż elfka sama wejdzie do pokoju. Już po chwili drzwi otworzyły się. Usłyszałam kilka kroków i wtedy moje łóżko delikatnie zapadło się pod ciężarem Ewelein. Kobieta usiadła przy moich nogach.

- Jak się dzisiaj czujesz? - spytała zmartwionym głosem. - Jakieś zmiany?

Nie odpowiedziałam. Nie miałam na to siły. Chciałam, by jak najszybciej wyszła i zostawiła mnie samą. Czułam się, jakbym przeżywała żałobę po mojej całej rodzinie i przyjaciołach. Opatuliłam się kołdrą po sam nos, chcąc zniknąć.

- Może przejdziemy się na krótki spacer? - kontynuowała Ewelein. - Zaczerpniesz świeżego powietrza, rozprostujesz kości...

Gdy ponownie nie usłyszała odpowiedzi, westchnęła ciężko. 

- Przyniosłam coś dla ciebie - powiedział, wstając z łóżka. - Chodź, podnieś się chociaż trochę.

- Nie chcę jeść... - wymamrotałam spod kołdry.

Coma || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz