7. nightmare, reality or both?

68 10 3
                                    

Dzień 5.

Razem z Nevrą minęliśmy w ciszy Aleję Łuków, Kiosk oraz Targ. Nie czułam jednak żadnej niezręczności między nami. Tak samo, jak i potrzeby odezwania się. To po prostu była przyjemna cisza. Czułam się swobodnie w towarzystwie wampira (jakby to się nie wykluczało).

- Jak wrażenia po pierwszej misji? - spytał nagle Nevra, gdy weszliśmy do Sali Drzwi.

- Nie poszło mi najlepiej... - przyznałam, spuszczając głowę. - Żałuj, że nie widziałeś mojego przemówienia. Na pewno byś miał ze mnie ubaw.

- Było aż tak źle?

- Gdyby wyobrazić sobie skalę beznadziejności, to byłabym jeszcze dwa metry nad nią. - Zaśmiałam się. - Było tak źle, że aż Ezarel mi pomógł!

- Tu mnie zaskoczyłaś - powiedział wampir, a jego twarz wyrażała podziw. - Coś mnie ominęło? Zaczął być dla ciebie milszy?

- Nie, akurat nie wydaje mi się... Miło było bardzo, jak mi pomógł, ale zepsuł całą otoczkę, kiedy powiedział, że zrobił to z litości.

Nevra podejrzanie się uśmiechnął. Jakby wiedział coś, o czym ja nie miałam pojęcia. Spojrzał na mnie, by następnie poklepać mnie kilka razy po głowie.

- Zabawna jesteś, Gardienne - powiedział z uśmiechem. - Bardzo zabawna.

- Co takiego zrobiłam? - spytałam, zdezorientowana.

- Przypominasz mi kogoś. 

- Ach, tak? Kogo?

- Dawno, dawno, naprawdę, lata temu - mówił - poznałem pewnego człowieka. Dziewczynę, dokładniej. Była w okropnym stanie, miała zapalenie płuc, a Ez ukrywał ją przez pewien czas. Próbował ją leczyć, ale nie dawał rady, więc w końcu ją nam ujawnił.

- Wow, czyli Ezarel potrafił być miły dla ludzi? Nieprawdopodobne - powiedziałam sarkastycznie. - Udało jej się wyzdrowieć?

- Tak, udało. Mało tego, udało jej się też wszystkich do siebie przekonać. A przypomnę, sytuacja ludzi w tamtych czasach była podobna do twojej obecnie.

- I co się stało z tą dziewczyną?

Nevra nagle ucichł. Dalej się uśmiechał, jednak mogłam wyczytać z jego twarzy smutek. Domyśliłam się, że Ziemianka nie skończyła najlepiej. Wolałam nie dopytywać, by nie rozdrapywać starych ran.

- To nieważne - powiedział wampir. - W każdym razie, bardzo mi ją przypominasz. Jesteś równie zawzięta, by dogadać się tu z każdym. No i przy tym też bardzo niewinna - dodał z uśmiechem.

- Niewinna? Po czym to niby stwierdzasz? 

- Gardienne - mówił dalej, ignorując moje pytanie - skoro jej się udało tu zadomowić, tobie również niedługo się to uda.

- Miło mi, że tak myślisz. - Uśmiechnęłam się promiennie, czując ciepło na sercu.

Niedługo po tej rozmowie, znaleźliśmy się przed moim pokojem. Nevra pożegnał mnie delikatnym ukłonem i swoim charakterystycznym, szarmanckim uśmiechem. Cieszyłam się, że miałam wampira po swojej stronie. Z nim dogadywałam się najlepiej ze wszystkich szefów staży. Nie licząc Leiftana. On był dla mnie miły od początku, jednak nie widziałam go od sytuacji z Wyrocznią. Nie mogłam więc o nim za dużo powiedzieć.

Mimo że spałam całą drogę z wioski do Kwatery Głównej, od razu po wejściu do pokoju położyłam się do łóżka. Szukałam wzrokiem niedźwiadka, jednak nigdzie go nie widziałam. Nie wzbudziło to mojego zaniepokojenia. Pomyślałam, że może znowu wybrał się na wieczorny spacer.

Coma || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz