6. enough, stop

63 12 6
                                    

Dzień 5.

Szłam przez Aleję Łuków, podziwiając krajobraz wokół. Było tam naprawdę pięknie. Wszędzie biegały chowańce, słychać było szum wody z fontanny i cichutką melodię, graną w Ogrodzie Muzyki. Wszystko to skłaniało mnie do rozmyślań. Byłam w Eldaryi pięć dni. Wydarzyło się tak wiele, a jednocześnie nic. Dopiero teraz czułam się potrzebna. Wyruszałam na swoją pierwszą misję, nie mogłam zawieść Miiko. Chciałam pokazać, że byłam przydatna.

- W końcu raczyła się pojawić.
Usłyszałam miłe powitanie Ezarela.
- Nie jedzie się tam dziesięć minut, tylko godzinę. Nie wydłużaj nam dodatkowo podróży.

Spojrzałam na swoich towarzyszy. Koniec końców, Ezarelowi udało się namówić wczoraj wampira na uczestnictwo w mojej misji. Nevra mnie jednak zaskoczył, gdyż nie przyszedł sam. Obok niego stała młoda wampirzyca o dwukolorowych włosach. Intensywnie się we mnie wpatrywała, uśmiechając się przy tym szeroko. Dziewczyna podeszła do mnie bliżej, po czym wyciągnęła rękę w moją stronę.

- Więc ty jesteś ta nowa? Słyszałam jakieś ploteczki, że ci dwaj ci się naprzykrzają. - Mówiąc to, wskazała na męską część towarzystwa. - Mam nadzieję, że jakoś jeszcze wytrzymujesz!

- Szczerze mówiąc, jeden z nich szczególnie działa mi na nerwy - powiedziałam prześmiewczo, wpatrując się w niebieskowłosego. - Gardienne, miło mi.

- Karenn.
Dziewczyna bardzo mocno uścisnęła moją dłoń.

- Będziecie miały czas się poznać w drodze, moje panie - wtrącił Nevra. - Ruszajmy, bo nie zdążymy do wieczora...

- I tak nie masz co robić teraz w Kwaterze - powiedziała wampirzyca. - Tak, to przynajmniej rozprostujesz te stare kości!

Ta dwójka wyglądała, jakby była ze sobą blisko. Pomyślałam, że miało to związek z tym, że byli tej samej rasy. Może to pozwalało łatwiej się z kimś dogadać. Nie wiedziałam, bo jeszcze nie spotkałam żadnego innego człowieka w tym świecie...

Całą czwórką wyszliśmy poza bramę, rozmawiając jeszcze ze strażnikami, pilnującymi wejścia do K.G. Na zewnątrz czekał na nas niewielki powóz. To nim mieliśmy dojechać pod samą wioskę. Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będziemy iść na piechotę, ale jak dłużej się nad tym zastanowiłam... Nie wytrzymałabym godziny, wchodząc pod te wszystkie wzgórza, które były dosłownie wszędzie.

W środku ujrzeliśmy dwa, podwójne siedzenia. Ustawione były w taki sposób, żebyśmy mogli siedzieć na przeciw siebie. Usiedliśmy więc w parach - ja z Karenn, Nevra z Ezarelem. Zaraz potem ruszyliśmy w drogę.

- Jak to się stało, że również z nami jedziesz, Karenn? - spytałam, przerywając ciszę.

- Trochę pokręcona historia! - Zaśmiała się. - Bardzo chciałam cię poznać, Gardienne. Jak tylko dowiedziałam się, że mój brat jedzie z tobą na misję, spytałam go, czy nie mogę również się zabrać.

- Myślałem, że nie wytrzymam - odezwał się Nevra. - Skakała mi cały wieczór nad uchem. Głowa już mi pękała.

- Och, więc jesteście rodzeństwem! Ciekawe, czemu się nie domyśliłam?

- Ciekawe, prawda? - wtrącił Ezarel. - Odpowiedź sama nasuwa mi się na język, jednak powstrzymam się tym razem.

Karenn od razu się na mnie spojrzała, jakby chcąc zobaczyć moją reakcję na zaczepkę elfa. Mnie już jednak to nie ruszało. Wzięłam sobie rady innych do serca - "nie bierz tego do siebie, ma swoje powody". Uznałam, że najlepszą strategią będzie ignorowanie Ezarela. Kiedyś na pewno mu się znudzi.

Coma || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz