Zostały ostatnie do lądowania samolotu w Paryżu. W mieście miłości. Byłam strasznie ciekawa co słychać u mojej kuzynki. Poza tym jadę na wymianę szkolną. Gdy tylko samolot wylądował wyszłam z niego. Następnie wyszłam z lotniska mając ze sobą dwie walizki i torbę. Zaczęłam iść. Co jakiś czas stawałam i sprawdzałam mapę. Na szczęście po kilku minutach trafiłam do celu którym była piekarnia mojego wuja i ciotki. Czyli rodziców mojej kuzynki. Uśmiechnęłam się i poszłam tam. Po wejściu zauważyłam moją ciotkę i wuja. Spojrzeli na mnie.
-O już jesteś.- Powiedział mój wujek. Podeszłam do niego i przytuliłam się z nim na powitanie. Utytłałam się wtedy mąką.
-Masz dłuższe włosy- Powiedziała moja ciocia patrząc na moje włosy.
-Tak wiem ciociu. Przynajmniej jedno mnie rozróżni od mojej kuzynki.- Powiedziałam z uśmiechem. Usłyszałam jak ktoś wchodzi. Odwróciłam się w stronę drzwi. Zauważyłam moją kuzynkę. Wiele lat minęło ale i tak jesteśmy prawie identyczne jak dwie krople wody. Szczerze mówiąc w dzieciństwie obie byłyśmy takie same. Chodź miałyśmy też niektóre identyczne pasje.
-Kiyomi? Co ty tu robisz?- Spytała się zaskoczona
-Przyjechałam na wymianę szkolną moja kuzynko.- Powiedziałam gdy moja kuzynka zaczęła podchodzić.
-Marinette idź z Kiyomi na górę. Pewnie macie wiele spraw do obgadania.- Powiedziała kiedy wzięłam walizkę, a Mari drugą. Poszłyśmy do jej pokoju. Rozejrzałam się kładąc moje bagaże pod ścianą.
-Długo się nie widziałyśmy Marinette.- Powiedziałam patrząc na kuzynkę.
-Z 10 lat na pewno.- Powiedziała Mari gdy podeszłam do jej łóżka nad którym wisiała tablica korkowa. Spojrzałam na kuzynkę. Była cała czerwona na twarzy. Zaśmiałam się cicho.
-Domyślam się, że to twój...- Nie dokończyłam bo Marinette mi przerwała.
-To nie jest mój c-chłopak.- Zająkała się z wypiekami na twarzy. Podeszłam do niej.
-Spokojnie kuzynko.- Powiedziałam kładąc jej rękę na ramię. Marinette odwzajemniła uśmiech. Spojrzała na mój naszyjnik. (zdjęcie poniżej)
-Wow ale piękny.- Powiedziała Marinette.
-To prawda. Jest dla mnie bardzo ważny.- Powiedziałam i stanęłam przed lustrem. Marinette stanęła koło mnie.- Poczekaj.- Powiedziałam chowając naszyjnik pod bluzę. Rozwiązałam jej włosy i ponownie spojrzałam w lustro.- Teraz jesteśmy prawie jak siostry.- Powiedziałam na co się zaśmiałyśmy. Zaczęłyśmy wspominać dawne czasy. Marinette opowiedziała mi o super bohaterach Paryża nawet o samym złoczyńców. W dodatku złożyło się, że będę chodziła z kuzynką do tej samej szkoły i do tej samej klasy.
-O nie zapomniałam!- Krzyknęła moja kuzynka wstając z podłogi.
-Co się stało?- Spytałam się.
-Jutro urodziny Adriena, a ja nawet prezentu nie mam.- Powiedziała Mari i położyła się na łóżku zakrywając twarz poduszką. Podeszłam do jednej walizki. Otworzyłam ją. Wyjęłam z niej czarne pudełeczko. Podeszłam do szuflady. Zauważyłam jasno zieloną wstążkę. Zawiązałam pudełeczko by się nie otworzyło i zrobiłam kokardę. Poklepałam kuzynkę w ramie. Spojrzała na mnie.
-Prezent masz już załatwiony.- Powiedziałam gdy Marinette usiadła. Po kilku minutach poszłyśmy na kolacje. Ciocia i wujek powiedzieli, że mój pokój jest jeszcze nie gotowy więc będę spała w pokoju Marinette.
CZYTASZ
Wilczy Patron.
RandomDo Paryża przyjeżdża pewna nastolatka na wymianę szkolną. Okazuje się, że chodzi o szkołę jej kuzynki. Pod czas spotkania z kuzynką dowiaduje się wiele rzeczy. Ale nastolatka ma przed krewnymi wiele tajemnic. Co skrywa nastolatka przed krewnymi? Czy...