Rozdział 17

16.5K 340 20
                                    


Przez cały dzień zastanawiałam się jak będzie wyglądać ten bal czy tam bankiet. Nigdy nie byłam na tego typu imprezie, więc byłam trochę poddenerwowana. Jednak bardziej się przejmuje tym, że mam tam pójść z Jacobem. Mam nadzieje, że nic ode mnie nie będzie wymagał, bo nie chce spełniać jego życzeń.

Dochodziła już 17, więc postanowiłam się już szykować. Rankiem jeszcze przyniósł mi piękne szpilki o jasnym kolorze ze złotym paskiem i torebkę które również pewnie kosztowały krocie.

Założyłam powoli sukienkę jednak nie mogłam jej zapiać do końca. Zostawiłam to narazie i założyłam szpilki, a makijaż zrobiłam sobie wcześniej. Podeszłam do lustra i zobaczyłam w nim piękną dziewczynę zupełnie nie przypominającą mnie. To wszystko było dziwne, ale muszę przyznać że wyglądam pięknie. Ta sukienka, szpilki, torebka, wszystko pasowało do mnie, jednak dziwiło mnie to skąd wiedział jak to wszystko dobrać. Zwykle faceci nie znają się na sukniach czy innych damskich pierdołach.

Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Duża sylwetka mężczyzny przekroczyła próg pokoju. Jacob wyglądał męsko i dostojnie. Czarny garnitur, biała koszula, bordowy krawat wzięty pod moją sukienkę i złoty zegarek na ręku, czarne buty. Gdybym go nie znała i zobaczyłabym gdzieś go na mieście nawet by mi się spodobał, jednak okoliczności były inne.

- Witaj Miriam - jego głos był spokojny i męski, nie przestawiając się na mnie patrzeć podszedł trochę bliżej - Jesteś gotowa?

- Tak, tylko musisz mi pomóc zapiąć zamek od sukienki bo sama nie dam rady - spojrzałam na niego, a ten podszedł bliżej, a nasze ciała dzieliło kilkanaście centymetrów. Czułam jego perfumy, bardzo mocne ale śliczny miały zapach

- Odwróć się - powiedział gwałtownie, a ja otrzeźwiałam. Przez te mocne perfumy musiałam na chwile odlecieć od rzeczywistości. Szkoda że tylko na chwile

Odwróciłam się i poczułam jak się przybliża. Lekko dotknął zamka i powoli zapinał sukienkę a ja czułam jego oddech na mojej szyi. Gdy zapiął zamek staliśmy w bez ruchu przez chwilę gdy nagle powoli odgarnął moje włosy na lewą stronę odsłaniając szyje. Po tym objął mnie rękami w talii, a na prawej stronie szyi złożył mi delikatny pocałunek. Nie sprzeciwiłam bo cholernie mi się to podobało i za to jestem zła na siebie. Przecież chce się od niego uwolnić, a on mi robi takie rzeczy.

- Pięknie pachniesz...- powiedział i bardziej przesunął do siebie. Złożył mi kolejny pocałunek tym razem dłuższy. Położyłam swoją rękę na jego włosach. Po chwili odrywając się ode mnie obrócił mnie - Jedziemy - powiedział i opuściliśmy pokój.

Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Byliśmy trochę spóźnieni przez tę sytuację, ale nie było źle. Zaparkowaliśmy i Jacob wyszedł z samochodu, już miałam otwierać drzwi, ale ten otworzył mi je. Popatrzyłam się na niego i zaśmiałam pod nosem. Zgrywał gentelmena. Złapał mnie pod rękę i poszliśmy w stronę wejścia. Gdy drzwi się otworzyły moim oczom ukazał się piękny hotel bogato zdobiony, z czerwonym dywanem i złotymi kolumnami. Było przepięknie. Weszliśmy w głąb budynku i weszliśmy do pomieszczenia gdzie odbywał się bankiet.

Gdy weszliśmy do moich oczu dotarło piękne zdobione miejsce. Trzy ogromne szwedzkie stoły z pięknymi bukietami kwiatów, najróżniejsze przystawki i napoje, ciasta i świece. Na suficie ogromny żyrandol z kryształów i diamentów. W środku pełno ludzi, a ich spojrzenia zwróciły się ku nas. Podszedł do nas znany mi z twarzy mężczyzna.

- Cześć Jacob! - przywitał się z nim i spojrzał na mnie i po chwili chwycił moją dłoń i pocałował - Moja pani - uśmiechnął się, a mi się przypomniało gdy razem z Jacobem zabili tamtych trzech gości w moim domu. Wszystko były by w porządku gdyby nie to. Obrzydziło mnie to i powoli zabrałam rękę.

- Cześć Connor - przywitał się z nim i chwile pogadali. Więc tak ma na imię.

Jacob później ogłosił jakieś przemówienie, witał się z gościmy rozmawiał, a ja częstowałam się różnymi posiłkami. Obok mnie ciagle stał Connor bo Jacob kazał mu nie spuszczać mnie z oczu i co jakiś czas wymienialiśmy się spojrzeniami i gadaliśmy.

- Wiesz może gdzie jest toaleta? - zapytałam bruneta, a ten wskazał mi drogę i poszłam w wyznaczone miejsce, a on podążał moimi śladami

- Pójdę sama. Potrzebuje chwile prywatności - powiedziałam bo naprawdę musiałam odetchnąć od tego tłoku

- Nie mogę cię zostawić. Jacob by mnie zabił za to - powiedział z przekonaniem w głosie

- Proszę, tylko na chwile, dalej pójdę sama - powiedziałam błagalnym głosem, a on kiwnął głową i zostawił mnie

Weszłam do łazienki i oparłam się o blat. Spojrzałam w lustro i mogłam trochę odetchnąć od tych ludzi. Na sali było ich chyba z dwieście jak nie więcej i było trochę głośno.
Odetchnęłam chwile i gdy miałam wychodzić ktoś wszedł do toalety. Jakiś mężczyzna kompletnie mi nie znany. Był wysokiego wzrostu, blondyn nawet umięśniony i miał tatuaże na dłoniach.

- Hej mała, może się zabawimy? -gdy to usłyszałam przeraziłam się, a na jego twarzy było widać szyderczy uśmiech.

Nie UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz