Rozdział 18

15.7K 336 19
                                    


- Nie zbliżaj się do mnie - odparłam, a nieznajomy przybliżał się do mnie co raz bardziej.

- Taka piękna i drobna... szkoda by było gdyby ktoś cię skrzywdził - w głowie miałam jedno. Zaraz mnie zgwałci. Tak bardzo chciałam żeby pojawił się tutaj Jacob. Czy ja to pomyślałam? Mimo że nienawidziłam go za to co ze mną robi to chciałam żeby tu był. Żeby mnie uratował.

Mężczyzna przybliżył się do mnie i gwałtownie złapał mnie za ręce doprowadzając do ściany.
Wyrywałam się, ale on był zbyt silny. Wiercąc się uwolniłam swoją rękę i uderzyłam z całej siły w policzek mężczyzny.

- Ty jebana dziwko - złapał mnie za głowę i siłą uderzył o ścianę. Tym samym zakręciło mi się w głowie i nie byłam w stanie już się tak opierać - Teraz zobaczymy czy będziesz taka cwana - uderzył moją głową kolejny raz o ścianę i tym razem zaszumiało mi w głowie. Nie byłam w stanie się dłużej opierać. Jacob... gdzie jesteś?

Upadłam na podłogę trzymając się za głowę. Facet złapał moje dłonie i przycisnął do podłogi a ja nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Zaraz zostanę zgwałcona w toalecie. Mój największy koszmar się spełni. Najbardziej tego się w życiu bałam, że kiedyś nadejdzie taki moment. Dużo się słyszy o gwałtach, a ja byłam przerażona na samą myśl, że takie coś może się zdarzyć i mi. Chciałam jednego. Tego cholernego wybawcy jakim był Jacob. Nie wiem kim jest i co robi, ale jest w stanie mnie uratować. Do cholery gdzie on jest? Był moim przekleństwem i wybawcą.

Mężczyzna uderzył mnie całym ciałem o marmurową posadzkę i nie byłam w stanie dłużej go powstrzymywać. Zbyt silny, a ja zbyt słaba. Głowa mnie tak bolała, że nie mogłam racjonalnie myśleć. Tyle bólu i cierpienia. Mężczyzna dużo silniejszy ode mnie i ja. Bezbronna mała dziewczyna, która jest gotowa się poddać silniejszemu.

  - Jacob... - wyszeptałam ostatkiem sił gdy mężczyzna dotykał moich ud.

- Liczysz, że twój pan cię uratuje? Jesteś taka naiwna, pewnie bawi się z inną, a ty tu leżysz. Jest nie świadomy co cię zaraz spotka - zdjął marynarkę i zaczął dotykać wewnętrznej strony moich ud. Lekko starałam się go powstrzymać, lecz ten walnął mnie w policzek. Moja głowa odleciała, a ja byłam ledwie przytomna. Ściągnął ze swoich spodni pas i przybliżył się do mnie.

-  Takie jak ty nadają się tylko do ruchania - pewny głos mężczyzny utwierdzał mnie w fakcie, że zaraz po mnie.

Nachylił się nade mną i rozerwał przód sukienki odsłaniając mój stanik. Zaczął jeździć językiem nad moimi piersiami. Nim się obejrzałam jego ręce wyładowały na moich majtkach i szybkim ruchem rozerwał materiał odsłaniając moją kobiecość. Wszystko działo się szybko. Widziałam jak rozpina rozporek od spodni, lecz ktoś powalił co na posadzkę. To byk Jacob. Mój wybawca, którego tak bardzo potrzebowałam.

- Ty pierdolony sukinsynie! - krzyknął i widziałam jak okładał go pięściami. Jeden po drugim. Klnąc i nie znając litości. Zakrwawiona twarz mężczyzny leżała na podłodze i przesuwała się z ruchem uderzeń jakie serwował mu Jacob. - Jak śmiałeś ją tknąć! - kolejny krzyk i kolejne ciosy. Nie hamował się. Jego napięte mięśnie. Muskuły. Całą siłę dawał w te ciosy, a ja powoli zamykałam oczy. Mocno mnie uderzył, szczególnie za drugim razem. Czułam jak tracę przytomność.

- Kochanie jestem tu przy tobie - usłyszałam głos mojego wybawcy - Już dobrze, nikt cię nie skrzywdzi - odparł, a ja resztkami sił próbowałam zasłonić się rozdartą sukienką. Dotknął mojego policzka i lekko uniósł do góry trzymając mnie w ramionach. Po tym ogarnęła mnie bezlitosna ciemność.

Pov Jacob

Rozmawiałem ze starym przyjacielem, z którym kilka lat temu handlowałem kokę. Nie chciałem więcej tego robić, więc odsunąłem się od interesu. Patrzyłem uważnie na Miriam, a później na Connora. Uważnie jej pilnował, nie zawiódł mnie.

- Jak tam u ciebie w życiu prywatnym? Widziałem jak wszedłeś z tą kobietą. Nawet ładna - No tak mogłem się spodziewać, że Ethan zapyta mnie o nią. W końcu zrobiliśmy nie małe wejście. Nigdy nie przyprowadziłem żadnej kobiety na jakąś imprezę, więc dla wielu musiało być to dziwne przeżycie.

- To moja kobieta i chce żeby wszyscy się o tym dowiedzieli - pomyślą dwa razy zanim zbliżą się do niej. Nie widziałem żeby ktoś zamienił z nią choćby słowo, wiec musiało to podziałać. Nikt nie chciał zadzierać ze mną, bo wiedzą że to co moje to się nie tyka. A Miriam jest moja. Była jest i będzie od kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem. Co chce to mam to, więc z nią nie mogło być inaczej.

Z Ethanem jeszcze chwile pogadałem i przez to na chwile nie zwróciłem uwagi na Miriam. Cholera. Zniknęła mi z pola widzenia. Nawet nie zauważyłem kiedy. Kurwa jaki ze mnie kretyn. Na samą myśl, że może próbować uciec lub co gorsza może jej się coś stać, mięśnie mi się napięły. Już wkurwiony poszedłem w stronę toalet bo możliwe, że tam poszła. Gdy miałem wchodzić w korytarz prowadzących do nich zobaczyłem Connora stojącego najwidoczniej na coś czekając.

- Gdzie jest Miriam? - zapytałem go i chyba wyczuł moje zdenerwowanie.

- Spokojnie, poszła do toalety. Prosiła bym dał jej chwile - odpowiedział, lecz po chwili usłyszałem huk.

Nie zwlekając pobiegłem do pokoju w którym odbył się dźwięk, a za mną Connor. Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się mężczyzna rozpinający rozporek i moją Miriam. Leżała poturbowana z rozdartą sukienką. Moja mała, jak mogłem dopuścić do tego. Nikt nie miał prawa jej tknąć, a ten typek najwidoczniej nie wiedział z kim zadarł. Podszedłem i rzuciłem go na podłogę.

- Ty pierdolony sukinsynie! - krzyknąłem i z całej siły walnąłem mu w twarz. Biłem go z całej siły i nakładałem pięściami. Jeden za drugim - Jak śmiałeś ją tknąć! - kolejny cios. Jego zakrwawiona twarz i moje pieści. Z każdym moim uderzeniem jego krew była na wszyskich stronach. Połamany nos, rozcięta brew, zakrwawione usta. Byłem w furii. Jakimś transie i chciałem żeby ten skurwiel zdechł. Po wszyskich ciosach jakie mu zadałem nie miał praw żyć. Spojrzałem na Miriam i podszedłem do niej.

- Kochanie jestem tu przy tobie - powiedziałem nachyliłem się nad nią - Już dobrze, nikt cię nie skrzywdzi - powiedziałem i dotknąłem policzka mojej kobiety. Po chwili ostrożnie uniosłem ją do góry. Była w moich ramionach. Już bezpieczna. Kurwa. To był ostatni raz gdy straciłem ją z oczy, gdy gdzieś wyszła.

- Zajmij się tym - warknąłem do Connora, a ten kiwnął głową.

Chciałem opuścić to miejsce jak najszybciej. Wrócić do domu z moją ukochaną i się nią zająć. Nie wybaczę sobie tego. Kurwa nigdy. To nie miało prawa się stać. To była też wina Connora ale nim się zajmę później. Ona jest teraz najważniejsza. Jednak wiem, że do niczego nie doszło. Jednak mogło dojść. Zawsze miałem wszystko pod kontrolą jednak dziś był zbyt duży ruch. Zbyt dużo ludzi. Tylko na chwile straciłem ją z oczu. Kurwa. Jechałem przez ulice jak szalony żeby jak najszybciej dojechać do domu.

Nie UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz