Co się stało?

83 4 7
                                    

Ewelina...
Jest już późny wieczór, a mojej ukochanej dalej nie ma. Obiecała wrócić jak najszybciej, a przecież  wyszła przed południem. Nie wiem co o tym mam myśleć. Czy coś jej się stało? Może znowu miała walkę i poległa, a teraz leży w szpitalu? Albo zdradza mnie właśnie z tą całą Justyną?
Kolejny raz mam mnóstwo pytań i zero jasnych odpowiedzi. Czuję się coraz bardziej wykończona psychicznie. Na dodatek nie mam leków na uspokojenie co może wszystko spotęgować.
Piję już z trzecią kawę tego dnia by jakoś się opanować. Natalka ciągle pyta o mamę, a ja już nie wiem co mam jej mówić. Cały czas próbuję też zaciągnąć mnie do jakieś zabawy, ale nie mam na to ochoty. Nie potrafię się skupić na dziecku kiedy nie wiem co się dzieję z narzeczoną. Zdaje sobie sprawę z tego, że córka czuje się kolejny raz odrzucona i nie kochana. A ja niestety nie umiem dać jej teraz miłości. Za bardzo jestem przejęta długą nieobecnością narzeczonej.
- Mamo? - spytała stając obok mnie
- Tak?
- Położysz się ze mną spać? Nie mogę zasnąć
- Dobrze. Chodźmy - odstawiłam kubek
Poszliśmy do pokoju Natalki i położyliśmy się na jej łóżku. Mała wtulia się we mnie, a ja ją okryłam porządnie kołdrą. Złapała mnie za rękę, więc zacisnęłam palce na jej drobnej dłoni. Drugą ręką głaskałam córeczkę po plecach by jak najszybciej usnęła. Chciałam, żeby chociaż ona miała spokojną noc i nie zamartwiała się o matkę. Może jest dopiero jedynastolatką, ale ma swój rozum oraz uczucia. Też tęskni jak i odczuwa jej braki. Wypytuje za każdym razem czy mama znowu nas zostawiła i czy już nas nie kocha. A ja za każdym razem zapewniam, że wróci mimo, że nie mam tej pewności. Jednak nie mogę mówić tego córce by jej nie załamywać. Widzę jak bardzo jest za Werą i jak strasznie chce by byśmy były razem.
Ostatnio ukochana spędziła dużo czasu z nami, ale co to może dać jak znowu będzie zapracowana i obolała? Jak kolejny raz zacznie się oddalać od nas. I znowu zaczniemy jej przeszkadzać.
Jak wróci będę musiała z nią pogadać poważnie o jej pracy. Nie może tak być by narażała swoje życie dla pieniędzy. My jej potrzebujemy nie jakiegoś wraka człowieka.
Dziewczynka usnęła po paru minutach, więc ostrożnie wydostałam się z jej uścisku. Wstałam z łóżka, okryłam ją i pocałowałam w czoło. Uśmiechnęła się, a ja po cichu wyszłam z jej pokoju.
Wróciłam pod okno gdzie stała już zimna moja kawa. Westchnęłam i usiadłam na taborecie. Chwyciłam kubek po czym dopiłam napój do końca. Zerknęłam na widok za oknem, który był bardzo przygnębiający. Na dworze było ciemno i jedynie ledwo oświetlały chodniki lampy. Nie było widać żywej duszy nawet ptaki gdzieś się pochowały. Nie szczekał pies sąsiadów ani nie kręcił się bezdomny kotek po okolicy.
Westchnęłam odczuwając pustkę i odstawiłam kubek do zlewu. Co z tego, że z nią mieszkam jak wciąż czuję się jakbym była sama? Czasem ma jakieś przebłyski uczuć, ale tak to traktuje nas jak powietrze. Może inni mieli rację i nie powinnam za nią tęsknić. Chyba moje serce się pomyliło i nie jesteśmy sobie przeznaczone. Tylko, że ja ją kocham, a ona jednak się stara. Przecież gdyby nas tu nie chciała to by powiedziała prawda? Nie udawała by, że jesteśmy jej potrzebne.
Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranego zamka oraz zaraz trzask drzwi. Podskoczyłam w miejscu przez to trzaśnięcie. Obróciłam się w stronę wyjścia i ujrzałam moją narzeczoną. Nie wyglądała najlepiej wręcz można było się jej przestraszyć. Podeszłam bliżej by lepiej kobiecie się przyjrzeć.
- Jesteś w końcu. Gdzie ty byłaś?
- Nie twoja sprawa - wybełkotała
- Jesteś pijana. Dlaczego?
- Nie będę się powtarzać
- Masz czerwone oczy. Ćpałaś coś?
- Tak kurwa od razu jeszcze ruchałam pół miasta. Weź ty się w końcu zamknij - powiedziała mijając mnie
- Tylko pytam. Martwię się o ciebie
- Nie potrzebuję mamuśki
- Każdy potrzebuje kogoś kto się będzie martwił i troszczył
- Mhm, nie ja
- Dowiem się wreszcie czemu cię nie było prawie cały dzień? Dlaczego nie odbierałaś i nas olałaś?
- Daj mi spokój - warknęła wchodząc do pokoju
- Nie. Do cholery jasnej przestań mnie traktować jak idiotke! Jestem twoją narzeczoną i mam prawo wiedzieć co się z tobą dzieje! - krzyknęłam wchodząc za nią
- Mało mnie to obchodzi. Gdyby nie ty to do niczego by nie doszło. A teraz wynoś się z mojego pokoju!
- Nie wyjdę dopóki mi nie powiesz - pokręciłam głową
- Mam ci pomóc? - spojrzała na mnie wrogo
- Grozisz mi? Co się z tobą dzieje?
- To wszystko twoja wina! Wypierdalaj z mojego pokoju i najlepiej z życia! - z całą siłą wypchnęła mnie
Upadłam na podłogę i zaraz poczułam ostry ból w nadgarsku. Zanim zdążyłam się podnieść kobieta zamknęła drzwi na klucz. Usiadłam po czym złapałam się za zgięcie prawej dłoni. Cały nadgarstek pulsował, a z moich oczu poleciało klika łez. Nie wiem co bardziej zabolało jej słowa czy sam upadek.
- Mamo? Co się stało? - zapytała zaspana córka podchodząc do mnie
- Nic takiego. Wracaj do łóżka
- Czemu krzyczałyście? I dlaczego trzymasz się za dłoń?
- Mała sprzeczka. Jest okey nie martw się - uśmiechnęłam się lekko
- Na pewno? Mamo nie dobrze to wygląda
- Tak córciu. Idź się połóż tylko najpierw zamknij za mną dom
- Gdzie idziesz?
- Do Wery przez jej okno
- Na pewno? Jest otwarte?
- Tak widziałam. Zaklucz drzwi i idź dalej spać - powiedziałam podnosząc się
- Dobrze. Uważaj na siebie i pocałuj ode mnie mamę
- Pewnie
Wyszłam z domu, a Natalka za mną zamknęła. Podeszłam do okna od sypialni. Otworzyłam szerzej i zobaczyłam jak moja ukochana rzuca wszystkim po pokoju. Była na coś albo na kogoś bardzo zła. Boję się tam wejść, bo może coś mi zrobić. Tylko, że chcę ją uspokoić, żeby mała się nie bała i mogła w spokoju spać. Jak to się mówi coś za coś i z miłości robi się wszystko by było dobrze.
Wzięłam głęboki oddech po czym wspięłam się na parapet.
Przerzuciłam nogi na drugą stronę, a następnie zeskoczyłam ostrożnie do pokoju. Narzeczona waliła teraz pięśćami w ścianę, która jest od wejścia. Przełknęłam ze strachem ślinę po czym powoli do niej podeszłam. Złapałam ją za ramię, a ona się obróciła i machnęła pięścią nad moją głową. Cofnęłam się parę kroków do tyłu z rękami podniesionymi do góry. Stałam już prawie w połowie pokoju, a Wera zbliżała się do mnie chwiejnie. Kołysało ją na boki i potykała się o własne nogi. Gdy już była tuż koło mnie przewróciła się prawie uderzając głową w łóżko. Przestraszona podbiegłam do niej i kucnęłam obok. Czułam jak wali mi serce oraz pulsuje coraz mocniej mój nadgarstek. Jednak to olałam by objąć moją narzeczoną w pasie. Siedziała już oparta o łóżko, ze zgiętymi kolanami pod siebie i wzrokiem wpatrzonym w ścianę. Ostrożnie się w nią wtuliłam bojąc się, że raz mnie uderzy. Słyszałam jej nierówny oddech oraz szybsze bicie serca. Dojrzałam jak dłonie jej się trzęsą oraz lekko krwią. Chciałabym je opatrzeć, ale strach mi na to nie pozwala. Nie chcę oberwać za zwykłą troskę i pomoc. Nagle usłyszałam jak szlocha oraz poczułam krople łez na swojej twarzy. Odsunęłam się nieznacznie po czym spojrzałam na jej twarz. Zaciskała swoje wargi, a po policzkach kobiety spływała przezroczysta ciecz. Widać było, że jest roztrzęsiona i czymś załamana. Musiało stać się coś poważnego gdy była poza domem. Tylko co takiego?
- Już dobrze kochanie. Jestem przy tobie - wyszeptałam
- Idź stąd. Mówiłam, że cię nie chcę - odpowiedziała łamiącym się głosem
- Potrzebujesz mnie teraz. Nawet jeśli  samej mnie nie chcesz to chciej człowieka, w którego się wtulisz i uspokoisz
Otarła zewnętrzną stroną dłoni swoje łzy po czym obróciła się w moją stronę. Znowu przełknęłam ślinę, bo nie wiedziałam co chce zrobić. Może mnie uderzy prosto w twarz? Albo znowu mocno odepchnie od siebie? Jednak się myliłam, bo Wera przytulia się do mojego boku. Schowała twarz w moją szyję i dalej płakała. Ostrożnie głaskałam jej plecy, ale nie reagowała.
Postanowiłam siedzieć w ciszy i czekać aż sama się odezwie. Muszę dać jej czas by była gotowa mi o tym odpowiedzieć. Tylko, że jestem ciekawa za co mnie obwinia, bo nic takiego nie zrobiłam. Chyba, że Ola coś zadziała za moimi plecami i teraz Wera myśli, że to moja sprawka.
- Onaa... Pppopełniła sssamobójstwo - wydusiła z siebie nagle
- Kto kochanie? - spytałam głaskając ją teraz po głowie
- Justyna. To wszystko moja wina. Mogłam nie robić jej nadziei od samego początku - wyszlochała
- Jesteś pewna, że to zrobiła?
- Tttak. Zostawiła mi list, w którym się żegna i stwierdza, że skoro nie może być ze mną to nie będzie z żadną
- Może to tylko próba zastraszenia?
-Nie. Mój kolega wie, że ona jest w szpitalu na ostrym dyżurze, ale nie wiedział czy żyje
- Może wygrała walkę. Czemu tam nie pojechałaś?
- Nie miałam odwagi - zacisnęła dłoń na mojej koszulce
- Rozumiem. Powiesz mi za co mnie obwiniasz?
- Gdybyś nie wróciła nagle do mojego życia to możliwe, że byłabym z nią
- Kim dla ciebie ona jest? I kim była wcześniej?
- Bardzo bliską osobą kimś w rodzaju przyjaciółki. Też była kochanką tą, która zastąpi ciebie i tę jebaną pustkę
- Kochasz ją? Czujesz coś do niej?
- Nie. Kocham ją jak siostrę. Nigdy nie kocham szczerze jak ciebie
- Miło mi to słyszeć mimo, że jesteś pijana i możesz kłamać
- Mówię prawdę. Na trzeźwo pewnie bym Ci tego nie wyznała
- No dobrze. Chodź położymy się spać, odpoczniesz, a rano pójdziesz do szpitala zobaczyć co z nią
- Okey
Wstałyśmy z podłogi i zaraz usiadłyśmy na łóżku. Pomogłam narzeczonej ściągnąć buty oraz bluzę z której coś wypadło. Schyliłam się i dojrzałam melisę, którą obiecała mi kupić. Mimowolnie się uśmiechnęłam, bo jednak o mnie pamiętała. Podniosłam herbatę po czym odłożyłam pudełko z nią na szafkę. Gdy się obróciłam w stronę łóżka Wera już leżała i zasypiała. Zaśmiałam się na widok pozycji, w której się ułożyła. Zgięła się jakby nie miała kości, a na dodatek buzię na otwartą. Zdjęłam kapcie i położyłam się obok kobiety. Poprawiłam ją tak by leżała chociaż na boku po czym nas okryłam. Ucałowałam ją dwa razy w policzek, bo od córki też. Wtuliam się w jej plecy po czym zamknęłam oczy. Mam nadzieję, że jakoś usne z bólem nadgarsta i chrapaniem Wery, które właśnie się zaczęło.
_______________________________________

Się porobiło 🙉
Jak myślicie czy Justyna żyje? Czy słowa Wery były szczere, a może to pijacki bełkot?
Do zobaczenia w następnym rozdziale! 💋

Jestem suką kochanie [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz