Przy Tobie

82 5 2
                                    

Wróciliśmy do domu, w którym przywitała nas nasza córka. Oczywiście też czekała na nas siostra Eweliny, która stała z założonymi rękami. Przewróciłam oczami na jej widok i minęłam ją by udać się do kuchni. Wzięłam kubek, podstawiłam pod ekspres i włączyłam odpowieni program. Po tej całej rozmowie z Justyną przyda się coś do odstresowania. Kawa najlepiej działa na podniesienie ciśnienia, bo moje zdecydowanie spadło. Po chwili moje latte było gotowe, więc zabrałam kubek i upiłam spory łyk. Oparłam się o kuchenny blat, piłam kawę i obserwowałam kobiety. Natalia tulia się do boku Eweliny jakby przestraszona, a Olka narzekała na naszą córeczkę. Widać, że gówniara chce usilnie zniszczyć naszą rodzinę. Nie podoba jej się to, że znowu jestem z jej siostrą i pewnie najchętniej by się mnie pozbyła.
Nagle poczułam wibracje w kieszeni, więc wyjęłam urządzenie. Napiłam się latte i odblokowałam drugą dłonią telefon. Weszłam w smsy, a tam ujrzałam nie najlepszą wiadomość.

Jack:
Dowiedziałem się, że z Justyną jest gorzej. Na pewno chciałabyś to wiedzieć, więc napisałem

Ja:
Skąd ty to wszystko wiesz? 🧐🤨

Jack:
Kiedyś ci opowiem. Leć do szpitala

Ja:
Dobra, dzięki

Schowałam telefon, odstawiłam kubek z napojem i podeszłam do narzeczonej. Domyślałam się, że nie będzie zadowolona, ale nie mogę zostawić Justy samej. Nie ważne, że jej obiecałam oddalenie się. Ona mnie teraz potrzebuje, znaczy się nie samej mnie, a kogoś bliskiego.
- Ewelina ja muszę wyjść. Będę później, przepraszam - powiedziałam pospiesznie
- Co się stało?
- Później ci wyjaśnię - odpowiedziałam wychodząc
Zaczęłam biec w stronę szpitala chcąc być jak najszybciej na miejscu. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Może po prostu lekko gorzej się poczuła, a trener robi z tego panikę.
Leciałam tak szybko, że mało mnie nie rozjechał samochód na światłach. Chciałam się dowiedzieć co się stało i zobaczyć jej stan.
Po paru minutach wleciałam do budynku i od razu skierowałam się pod salę. Jeśli coś jej się dzieję to zapewne tam będą ją reanimować. Podbiegłam pod drzwi i akurat pielęgniarki wyjeżdżały z łóżkiem. Wiedziałam, że to coś poważnego, więc zaraz za nimi poszłam. Zawieźli ją parę pokoi dalej, a dokładniej na salę oiom. Czyli musi być źle skoro wybrali akuary odział intensywnej opieki medycznej (oiom). Po chwili do środka wszedł specjalista, więc podeszłam bliżej. Mam nadzieję, że udzieli mi infomacji, a przede wszystkim, że ją odratuje.
- Doktorze co z nią? - zapytałam wychodzącego lekarza
- Jest w bardzo ciężkim stanie. Trwa walka o jej życie - powiedział pospiesznie
- Mogę do niej wejść?
- Narazie nie - odpowiedział idąc gdzieś
Eh nawet nie zdążyłam zapytać się dlaczego tutaj ją zabrali. Znowu próbowała się zabić? A może podali jej coś nie takiego? Albo kurcze zestresowała się rozmową ze mną i gorzej się podziała? Nie wiem co jeszcze może być przyczyną.
Patrzyłam jak lekarz z pielęgniarkami latają wokół jej łóżka. Na zmianę wchodzili i wychodzili ciągle coś przynosząc. Aż bałam się zapytać po co im to wszystko.
Zerkałam co chwilę na kardiomonitor by widzieć jak jej serce bije powolnie. Z każdym dźwiękiem urządzenia moje serce przyspieszało. Bałam się jak cholera, że ją stracę i już więcej nie usłyszę. Po moich policzkach zaczęły cieknąć łzy. Chciałabym ją teraz przytulić by słyszeć i czuć jak oddycha i żyje w moich ramionach.
Gdy usłyszałam jak piszczy kardiomonitor sugerujący, że jej serce się zatrzymało upadłam na kolana. Położyłam dłoń na lewym skrzydle i oparłam czoło o nie. To wszystko moja wina odrzuciłam ją, a ona była tak szaleńczo we mnie zakochana. Po dzisiejszej rozmowie musiała gorzej się poczuć albo może znowu się pocięła. Tak bardzo mi źle z tym i nie wiem czego jest we mnie więcej gniewu czy żalu.
Wyjęłam telefon trzęsącą dłonią, odblokowałam i weszłam w skrzynkę odbiorczą.

Ja:
Potrzebuje cię. Błagam przyjdź 😭

Ewelinka:
Co się dzieje? Gdzie jesteś?

Ja:
Szpital... Chodź do mnie proszę 😭🥺

Ewelinka:
Zaraz będę 😘

Upuściłam fona na podłogę i rozpaczałam jak małe dziecko. Modliłam się w duchu by Justyna przeżyła. Nie jestem osobą wierzącą, ale muszę chwytać się wszystkiego co może jej pomóc.

Ewelina...
Kłóciłam się z moją siostrą kiedy zostałam smsa od narzeczonej. Błagała mnie bym przyszła do szpitala. Zapewne coś się dzieję z Justyną, ale nie mogę zignorwać tego, że Wera mnie teraz potrzebuję. Wiem, że ukochana nic do niej nie czuję, ale jednak jestem zazdrosna.
- Co tak gapisz się w ten telefon?
- Muszę iść - zakomunikowałam siostrze
- Gdzie znowu leziesz? - zmarszczyła brwi
- Coś załatwić. Posiedź jeszcze z małą
- Znowu będziesz latać za tą idiotką?
- Nie wyzywaj jej. Nie wiesz jaka jest to się nie wypowiadaj - pokręciłam głową
- Mhm. Masz wrócić szybko albo ją zostawię tu samą
- Nie zrobisz tego. Natalko uważaj na siebie i jakby coś się działo to dzwoń
- Dobrze mamo. Kocham cię
- Ja ciebie też - pocałowałam ją w główkę
Córka uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam to i wyszłam. Westchnęłam kierując się do szpitala, bo wiedziałam co mnie czeka. Wera pewnie będzie gadać teraz tylko o Justynie. Ja wolałabym, aby pomyślała o naszym wspólnym powrocie do Polski. Chciałabym ją przekonać do powrotu do gry na gitarze. Nawet planowałam już kupić jej ten instrument by mogła sobie wszystko przypomnieć na nowo. Eh jak zwykle pojawiły się przeszkody na naszej drodze. Już zaczęło się układać całkiem dobrze to teraz problemy z kochanką mojej narzeczonej. Czuję zagrożenie z jej strony choć niby powiedziała, że odpuszcza. Jednak natura kobieca nie pozwala mi jej wierzyć. Staram się być czujna i robić wszystko by Wera ze mnie nie zrezygnowała dla niej. Teraz czuję się na przegranej pozycji, bo pewnie moja ukochana skupi się wyłącznie na byłej. Nawet nie wiem do końca co powinnam zrobić w tej sytuacji. Odciągnąć Weronikę od pacjentki czy może być przy niej i wspierać?
Spokojnym krokiem weszłam na dziedziniec szpitalny. Wzięłam kilka głębokich oddechów po czym skierowałam się do głównego wejścia. Po chwili byłam już w budynku i szłam pod salę gdzie leżała Justyna. W oddali zauważyłam klęczącą kobietę przy drzwiach. Gdy podeszłam bliżej okazało się, że to moja kobieta. Przyspieszyłam kroku i zaraz znalazłam się obok narzeczonej. Blondynka była w rozsypce, dławiła się łzami, trzęsła i osuwała bardziej na podłogę. Przykucłam obok niej po czym objęłam ją w pasie. Ukochana od razu wtulia się we mnie tak mocno, że prawie się przewróciłam. Zaczęłam głaskać ją po głowie i powolnie kołysać na boki.
- Tttto mmo... moja wwwina - wyksztusiła z siebie
- Nie kochanie - wyszeptałam
- Ttak. Mmogłam jej niie odrzuccać odd samego ppooczątku
- Cichutko. Wszystko będzie dobrze zobaczysz - pocałowałam ją w czubek głowy
- Ddziekki, że ppprzyszłaś. Wwiele ttto dla mnie znaczy
- Nie ma za co. A teraz spróbuj się uspokoić i odejdźmy od drzwi nim nimi oberwiemy
- Ddobrze
Podniosłyśmy się z podłogi i wciąż przytulone przeniósłyśmy się na krzesła po drugiej stronie. Wera usiadła mi na kolanach i wtulia mokrą twarz w moją szyję. Poczułam jej oddech na skórze co było dość przyjemne. Niestety teraz nie dane mi myśleć o zbliżeniu. Muszę dać narzeczonej swoje wsparcie i obecność. Wiem, że mnie teraz potrzebuje bardziej niż ja ją.
Czeka mnie długie popołudnie i mam nadzieję, że zakończy się ten dzień szczęśliwie.
_______________________________________

Rozdział na szybko i pełen emocji. Jak myślicie co się stało Justynie? Czy ona w ogóle przeżyje? Jakie mogą być skutki całej tej sytuacji?

Jestem suką kochanie [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz