Epilog

137 4 0
                                    

Cztery lata później...

Cztery lata, właśnie tyle potrzebowałam, żeby ze wszystkim się oswoić. By ogarnąć na dobre swoje ataki u terapeuty i przywyknąć do życia wspólnego. Nasz los się ustabilizował i już nic nas nie zaskakuję. Obie z Eweliną zamknęłyśmy swoje stare rozdziały i zostawiliśmy daleko z tyłu. Teraz żyjemy tym co się dzieje w danym momencie i oczywiście przyszłością. Planujemy jakieś wspólne wyjazdy, dbamy o dobro naszej córki, rozwijamy się artystycznie, bo Ewelina jeszcze maluje obrazy, a ja robię zdjęcia. Żyjemy głównie w Stanach, bo tutaj jest całkiem inne życie niż w Polsce. Jest akceptacja osób lgbt i mamy wszelkie prawa. Właśnie tutaj Ewelina została pełnoprawną matką mojej córki. Cieszę się, że do tego doszło, bo narzeczona była i jest bardzo szczęśliwa z tego powodu. Kocha bardzo Natkę i zawsze ją traktowała jak swoje dziecko. To naprawdę cudowane uczucie, że znalazłam kobietę, która kocha mnie i moją kochaną córeczkę. Może i rzuciłam ją na głęboką wodę zostawiając je same i dając tym samym Natalie pod opiekę Ewelinie. Jednak nie oddała jej nigdzie tylko bardzo dobrze zajęła się nią i wychowała przez bite pięć lat. Od samego początku coś przeczuwałam, że Ewel jest dobrą kobietą o złotym sercu i jak widać nie pomyliłam się ani trochę.
Gdy zjeżdżamy do Polski na koncertowanie zatrzymujemy się głównie w domku na wsi koło Cerekwicy. Tak to ten czerwony, samotny i wyremontowany. Bosko się tam pomieszkuje i nawet nie raz zostajemy w nim na o wiele dłużej. Kochamy to miejsce i jest dla nas stworzone. Mała uwielbiam tam przebywać, jeździć konno, bawić się w ogródku i pomagać babci Eweliny. A my uwielbiamy tą ciszę, radość oraz spokój od codziennego chaosu.
Natalia chodzi do Junior High School czyli Gimnazjum w Chicago gdzie szkoła jest polska. Jest teraz w klasie ósmej. W Stanach inaczej się je liczy niż w Polsce. Podstawówka jest od kl. 1-6, gimnazjum kl. 7-9 i liceum kl. 10-12.  Jest jeszcze tzw. Collage, ale o tym jeszcze nie myślimy.
Córka dość dobrze mówi po angielsku i świetnie się dogaduje ze swoimi rówieśnikami. Dobrze, że włada dwoma językami, bo oba są bardzo potrzebne do komunikacji. Jak teraz się nauczy ich biegle to później będzie miała o wiele łatwiej w życiu.
Rodzice Eweli dalej są przeciwni orjętacji ich córki, ale jest nieco lepiej niż wtedy. Jedynie Olka się do nas przekonała, a Alicja dopiero poznaję ten nasz "inny" świat. Liczę na to, że przyjdzie jeszcze pora by cała rodzina mojej ukochanej nas, a przede wszystkim ją zaakceptowała. Moja mama wspiera mnie i bardzo lubi spędzać czas ze swoją wnuczką. Polubiła też rozmowy z moją narzeczoną, bo okazało się, że mają trochę wspólnych tematów. Z bratem się pogodziłam i nie raz rozmawiamy przez telefon parę godzin. Rzadko się z młodym widujemy, ale jest dobrym wujkiem i można na niego liczyć.
Jestem bardzo szczęśliwa, a może być tylko lepiej. Wiem, że zdarzą się nam i gorsze chwilę, ale jestem pewna, że je pokonamy wspólnie.
Dzisiaj jest nasz wielki dzień, którym się mega stresuję. Pozapinałam wszystko na ostatni guzik, żeby było idealnie, ale i tak mam obawy. To jedyny taki czas w życiu i musi być na tip top inaczej będę sobie wypominać, że zwaliłam. Sprawdzałam wiele razy czy na pewno każda rzecz, sprawa bądź osoba są na miejscu. Zrobiłam nawet listę by niczego nie przeoczyć, a i tak miewam wrażenie, że o czymś zapomniałam czy też coś zrobiłam inaczej niż chciałam.
Jestem też w szoku ile osób zgodziło się mi pomóc w przygotowaniach. Zaczynając na mojej mamie, a kończąc na szwagierce Oli. To wszystko jest wręcz jak z bajki, a ja czuję się jak jakiś rycerz, który uratował swoją ukochaną z rąk złej macochy. Jak z jakieś bajki tylko bardziej mrocznej.
Choć to już za chwilę ja wciąż nie dowierzam i trzęsę się na samą myśl o tym. Chodzę po pokoju w tą i z powrotem by uspokoić choć trochę emocję. Próbuję nie sięgać po e peta, bo wiem jak mi szkodzi, ale nie potrafię się powstrzymać. Dzisiaj muszę wziąć parę buchów by nie oszaleć z nerwów. Całe szczęście, że fotograf, którego poprosiłam do wykonania całej sesji dzisiejszego dnia już sobie poszedł. Wykonał parę zdjęć i stwierdził, że jedzie do Eweliny. Jakbym tak mu chodziła jak teraz to by jebnął tą fuchę szybciej niż ją wziął.
- Możesz stanąć w miejscu?! - krzyknęła zdenerwowana
- Wybacz. Nosi mnie jak cholera - zaciągnęłam się e papierosem
- Widzę właśnie, ale spokojnie będzie wszystko jak zaplanowałaś - przyjrzała mi się
- Oby oby - wypuściłam dym z ust
- Mhm. Tu muszę zapiąć inaczej
- Jak się czujesz z tym wszystkim?
- Nie przypuszczałam, że będę Ci pomagać w takich przygotowaniach - odezwała się poprawiając mi fryzurę
- Ja też, ale dziękuję Ci, że jesteś mimo wszystko - uśmiechnęłam się nerowo
- Spoko. Sama chciałam być na tej uroczystości - odwzajemniła uśmiech
- Pamiętam. Dlatego cię zaprosiłam i jestem wdzięczna za twoją obecność
- Drobiazg. Właśnie do takich celów poszłam na wizaż
- Nie wiedziałam, że wiąże się on z fryzjerstwem i w ogóle z modą
- To bardzo rozbudowany kierunek, a ja też dużo kursów z nim związanych porobiłam
- Czyli mogę być dumna?
- Owszem możesz - spojrzała na mnie
- Coś nie tak?
- Właśnie się zastanawiam - założyła ręce na piersi
- Weź mnie nawet nie strasz!
- Nie no, teraz jest idealnie
- Uff. Nie rób mi tak - walnęłam ją w ramię
- Sorki - wzruszyła ramionami
- Ciekawe co u Ewel - zamyśliłam się
- Pewnie też się szykuje i zaraz będzie jechać
- Możliwe. Ja mam ruszyć parę minut po niej, więc jeszcze czas
- Zawiozę cię tak jak na świadkową przystało i jak obiecałam
- Dzięki Justyś - pocałowałam ją w policzek
- Spoko spoko
- A jak tam w twoim związku z... z Katie? Kiedy was to czeka? - zaciągnęłam jeszcze e petem
- Już myślałam, że nie pamiętasz jej imienia!
-Wybacz. Zawiesiłam się trochę - wypuściłam dym
- No ja myślę!
- Więc?
- Układa nam się bardzo dobrze, ale do takiego momentu jak wasz, jeszcze daleka droga. Jesteśmy ze sobą dopiero półtorej roku
- No spoko. Mam nadzieję, że też mnie zaprosisz - chciałam wziąć kolejnego macha, ale Justyna mi zabrała e peta - Ej! - spojrzałam na nią zła
- Już ci starczy! I tak, zaproszę cię jak zasłużysz - schowała urządzenie do torebki
- Ale ja muszę popalić, żeby ochłonąć z emocjami - zrobiłam smutną minke
- Nie nie nie. Za dużo wzięłaś tych buchów - pokręciła głową
- Tylko dwa wzięłam nooo
- O te dwa właśnie za dużo! Dostaniesz po wszystkim
- Zatuke cię! - powiedziałam zła
- I nie będziesz miała świadkowej. Na szybko nie znajdziesz nowej - zaśmiała się
- Oh ty! Nie cierpię cię! - udałam obrażoną
- Ty mnie kochasz i nie możesz bez mojej osoby żyć
- Pff, chyba w twoich snach
Justyna się zaśmiała i zaczęła poprawiać w lustrze swoją fryzurę. Ja usiadłam niby obrożna na łóżku. Wiem, że chce dobrze i mnie pilnuje dla mojego dobra. Oczywiście doceniam to wszystko, ale podroczyć się można. Jest kochana i cieszę się, że znowu mam ją w swoim życiu.
Tak zgadza się, przyjaźnimy się z Justyną od jakiś dwóch lat. Wybaczyła mi wszystko i teraz się wspieramy wzajemnie. Nie, nie zdradziłam już więcej Eweliny z nią czy z jakąkolwiek inną. Justa już wtedy gdy się do mnie odezwała dwa lata temu miała Katie na oku i to mnie cieszyło. Życzyłam jej jak najlepiej i wciąż trzymam kciuki za szczęście mojej byłej kochanki.
Spojrzałam na bff i zaczęłam jej się przyglądać. Pasuje do niej ta sukienka i świetnie leży na kobiecie. Ten kolor do niej pasuje i właśnie wygląda na taką stylistkę. Nie to nie jest jakieś zakochanie czy zauroczenie tylko zwyczajnie komplement.
Ma na sobie krótką do kolan sukienkę koloru jasnoniebieskiego. Na szyji perłowy łańcuszek z serduszkiem i średniej grubości łańcuch. Do tego srebrny zegarek i bransoletka na lewej ręce. Na prawnym nadgarsku widnieje bransoletka z koralikami i jakimiś dodatkami. Do tego przez ramię ma zawieszoną małą białą torebkę firmy bliżej mi nie znanej. Kobieta odwróciła się do mnie, a ja posłałam jej uśmiech, który odwzajemniła.
Dostała smsa, więc spojrzała na telefon. Nie odpisała tylko odczytała, a później go schowała do torebki. Poprawiła jeszcze bransoletkę na prawej ręce i podeszła bliżej mnie.
- No panno młoda pora ruszać w drogę
- Jeszcze nie jestem panną młodą, ale prowadź szoferze - zaśmiałam się
- Szczegół. Zapraszam - wystawiła do mnie rękę
Złapałam ją pod ramię po czym wyszłyśmy z pokoju hotelowego. Tak wynajęłam na parę nocy mieszkanie w motelu by Ewelina mogła spokojnie się przygotować bez mojego podglądania. Oczywiście nie wierzę w te zabobony, że przyniesie nam pecha zobaczenie się wcześniej w sukniach, ale tak zadecydowałyśmy po prostu.
Wsiadłam z Justyną do jej auta, ale z tyłu, bo tak trzeba. Gdy ruszyła z miejsca poczułam stres. Dłonie zaczęły mi się pocić, a serce przyspieszyło. Tak znam Eweline tyle lat i wiem, że powie mi tak przy ołtarzu. Jednak stresuje mnie cała ceromonia, najbliżsi goście i atmosfera taka poważna. Boję się, że mnie zatka albo zacznę się jąkać jakbym się wstydziła. Ah czas zaraz pokaże jak to wszystko wyjdzie.

Jestem suką kochanie [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz