Nie decyduj za mnie

99 6 3
                                    

Ewelina...
Budzę się i dostrzegam, że na łóżku nie ma córki. Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju w poszukiwaniu jej.
- Natalka?!
Nie usłyszałam odpowiedzi,więc się zerwałam na równe nogi i wbiegłam do łazienki,ale niej była Ola, która brała prysznic. Wybiegłam z ubikacji a potem z pokoju.
Zaczęłam biegać po całym hotelu i pytać ludzi czy widzieli moją córeczkę, ale bez skutku. Zestresowana wpadłam na jakąś pracownicę hotelu, która zapytała co ja taka czerwona i zsapana odpowiedziałam, że szukam dziecka. Kobieta powiedziała mi, że rano widziała jakąś dziewczynkę, która wychodziła z plecakiem. A kiedy mi ją opisała od razu wiedziałam, że to była właśnie ona.
Przestraszona, że mogło jej się coś stać pojechałam windą na odpowiednie piętro i wleciałam do naszego pokoju.
- Gdzie ty byłaś? I czemu jesteś taka czerwona? - spytała zdziwiona siostra
- Szukałam Natalii. Nie widzisz, że jej tu nie ma?
- Myślałam, że poszła z tobą coś zjeść - wzruszyła ramionami
- Wyszła gdzieś!
- Co mnie to obchodzi?!
- Nie drzyj się! To moja córka i się o nią martwię
- To nie jest twoja córka tylko twojej pojebanej byłej - pokręciła głową
- Jest moja! Kocham ją i wychowuje od pięciu lat! I masz nie wyzywać mojej narzeczonej
- Nie bądź śmieszna! Pewnie ta zadzwoniła do niej i gówniara poszła do niej, więc się ciesz, że masz spokój
- Wątpie w to! - usiadłam na łóżku i sięgnęłam po wodę
Biorąc butelkę z szafki nocnej zauważyłam jakąś kartkę z informacją. Wzięłam chyba list i po napicu się zaczęłam czytać. Będąc coraz dalej w tekście dostawałam większego szoku. Moja córka uciekła, bo poczuła się nie kochana. Cholera do czego ja doprowadziłam?
Zaczęłam w pośpiechu się ubierać nie zważając uwagi co na siebie wkładam. Ogarnęłam się błyskawicznie i zabierając jedynie telefon oraz list wybiegłam z pokoju nie tłumacząc się siostrze gdzie idę. Wyszłam z hotelu i biegłam ku domu Weroniki mając nadzieję, że jednak ją tam zastanę i pójdzie ze mną szukać Natalii.

Weronika...
Siedzę grzebiąc w aucie drugi dzień i wciąż go nie naprawiłam choć bardzo chcę zrobić to jak najszybciej.
Jestem ubrudzona cała w smarze i mam już dosyć na dzisiaj. Oparłam się o maskę bmki i sięgnęłam po swoją kawę, aby w końcu się jej napić.
- Hej kochanie - odezwała się Justyna
- Siema, co chcesz? - zapytałam biorąc łyka latte
- Zobaczyć jak ci idzie i się przytulić, bo tęsknię - wtulia się we mnie
- Ej będziesz brudna - odsunęłam ją
- No i co z tego? To i tak ciuchy do wyprania - z powrotem się przytulia
- No spoko, ale mogłabyś już iść. Chcę wziąć prysznic i położyć się spać
- Już mnie wyganiasz? Ledwo przyszłam - spojrzała na mnie smutna
- Ja ciebie nie zapraszałam, więc jesteś nieproszonym gościem
- Czemu mnie tak trakujesz? Jestem dla ciebie dobra i tak wiele robię by cię uszczęśliwić. Nie pamiętasz naszej rozmowy przy winie?
- Jakoś nie specjalnie - wzruszyłam ramionami pijąc dalej kawę
- Nic a nic? Nawet tego, że powinnaś się ogarnąć dla tej swojej narzeczonej?
- Nic i dobrze, bo chcę zapomnieć o wszystkim i ponownie wyjechać
- Idiotka z ciebie. Nie widzisz, że ja cię kocham?! A na dodatek twoja rodzina do ciebie chcę wrócić a ty ich odpychasz, bo wolisz uciec zamiast dla nich walczyć! Ogarnij się kobieto nim obudzisz się z ręką w nocniku i będzie za późno!
- Nie decyduj za mnie mała. Zrobię co uważam a konsekwencje sama poniosę nie martw się o mnie. Znajdziesz lepszą i będziesz szczęśliwa - odstawiłam szklankę na maskę i odsunęłam Justynę
- Kurwa, ale ty jesteś suka! Myślałam, że świetna z ciebie laska a ty po prostu bawisz się każdym i rzucasz w kąt jak ci się znudzi
- Takie życie
- Nie, taka jesteś ty! Nie wiem co w tobie widziałam i mam nadzieję, że ta twoja dziunia też przejrzy na oczy!
- Dobra skończ - przewróciłam oczami
- Wiesz co? Wolałam być dziwką niż twoją przyjaciółką tam przynajmniej traktowano mnie z szacunkiem
- To wypierdalaj do burdelu i daj mi wreszcie spokój!
- Za kogo ty się uważasz co? Myślisz, że wszystko ci wolno, bo jesteś nie wiadomo kim?! Sądzisz, że możesz każdym się zabawić?
- Za kogoś lepszego niż ty jesteś dziwko
- Przegięłaś! Takie żałosne teksty to gówniarze w podstawówce walą a nie dorosła kobieta! - szczeliła mi z liścia w twarz
Złapałam ją za rękę, która wciąż była w powietrzu i wykręciłam ją. Kobieta podniosła mi ciśnienie co powoduje u mnie nie małą złość. Justyna pisnęła i walczyła z wyrwaniem ręki, ale za mocno trzymałam, żeby jej się udało. Przyciągnęłam ją szybkim ruchem do siebie i patrzyłam gniewnie w jej przestraszone oczy.
- Jeszcze raz mnie wkurwisz a pożałujesz o wiele bardziej niż dzisiaj - wyszeptałam do jej ucha
Justa przełknęła głośno ślinę i zaczęła szybciej oddychać. Puściłam ją po czym pchnęłam przed siebie. Blondynka prawie upadła, ale udało jej się utrzymać na nogach. Spojrzała na mnie załzawionymi oczami i wyszła z garażu.
Walnęłam pięścią w maskę oraz kopnełam oponę. Nie wiem na cholere ona tu przyszła. Po to, żeby mnie wkurzyć swoim mądrzeniem?
Dobra Wera opanuj się, bo wybuchniesz jeszcze bardziej i nie potrzebnie. Tylko kurwa ona ma rację a ja nie potrafię się zmienić. Kopnęłam kolejny raz felgę i usiadłam na ziemi łapiąc się za głowę. Zaczęłam bujać się w przód i tył by się uspokoić i nie pozwolić na ciąg dalszy. Robiłam to wszystko niestety na marne, bo zaczęłam się trząść czując pełną energię, którą ciało chciało wyładować. W mojej głowie zaczęło szumieć tak, że moje uszy w końcu się zatkały na moment. Wspomnienia z dzieciństwa zaczęły wracać a ja czułam coraz większą złość.
- Wercia? Skarbie co się dzieję?
- Wypierdalaj Justyna - odpowiedziałam nie patrząc na kobietę
- To ja, Ewelina - powiedziała czułym głosem
- Idź stąd
- Nie mogę. Przyszłam, bo... - przerwałam jej głośnym jękiem
- Wynoś się stąd powiedziałam! - warknęłam na nią
- Tym razem mnie nie wygonisz, bo się nie dam. Jesteś mi potrzebna do... - nie zdążyła dokończyć, bo się zerwałam z podłogi i chwyciłam ją za gardło
Podniosłam kobietę jedną ręką po czym docisnęłam ją do ściany. Dostrzegłam w jej oczach strach i łzy. Ewelina oddychała szybko oraz płytko. Złapała mnie dłońmi za rękę chcąc, abym puściła czy rozluźniła uścisk, ale nic z tego. Uderzyłam ją z pieści w brzuch a ona spluneła śliną gdzieś za mnie. Malutka jest idealna do bicia niczym worek treningowy. Zadałam kolejny cios a ona się rozpłakała i zrobiła krzywą minę.
- Natalia... Uciekła... - wyszeptała
- Co? - opuściłam pięść
- Uciekła nad ranem i powiedziała, że nie wróci dopóki nie będziemy znowu razem - powiedziała na jednym wdechu
- Kłamiesz suko! - uderzyła ją z liścia
- Nie... Mam dowód, w kieszeni mam list od niej
Puściłam ją a ona osunęła się o ścianie niczym kropla deszczu. Dawna narzeczona zaczęła kaszleć i łapać łapczywie oddech. Po chwili wyjęła karteczkę i mi podała. Chwyciłam liścik a Ewelina złapała się za brzuch wciąż łapiąc oddech.
Przeczytałam co było napisane i się zdziwiłam, że Natalia jest tak mądra. Uciekła tylko po to by złączyć swoją rodzinę i mieć obie mamy przy sobie.
Pokręciłam głową i usiadłam obok kobiety. Niższa patrzyła na mnie oczekując kolejnego ciosu, ale ja jedynie intensywnie myślałam przez parę chwil.
- Ja nie mogę - oddałam jej kartkę
- Ona nie wróci ze mną
- Doświadczyłaś właśnie mojego ataku i chcesz, żeby Natala go przeżyła?
- Nie chcę, ale boję się o nią i nie chcę, żeby coś jej się stało
- Poradzisz sobie sama. Nie zamierzam narażać małej na mnie
- Chociaż udaj, że wracasz do nas a potem powiesz, że wyjeżdżasz służbowo na czas nie określony i tyle - otarła łzy z policzków oraz przetarła zapłakane oczy
- Powiesz jej, że już wyjechałam i mnie nie zastałaś w domu to proste - wzruszyłam ramionami
- Gdzie moja ciepła narzeczona? - zapytała jakby siebie
- Odeszła
Ewelina zamilkła nagle i patrzyła na swoje nagi a ja obserwowałam ją. Czarnowłosa była zmęczona, miała worki pod oczami. Jej twarz jest bardzo blada gdy niegdyś była jasnoróżowa. Jej wzrok był taki pusty oraz pełen smutku. Zauważyłam na jej rękach blizny, które próbowała skutecznie ukryć makijażem jak i bluzą.
- Ciełaś się? - zapytałam łapiąc ją za nadgarstek i podwijając jej rękaw
- Wiele razy, miałam nawet dwie próby samobójcze - zabrała rękę
- Bolało? - zapytałam głupio
- Nie, czułam ulgę, bo na chwilę zapomniałam jak mi źle
- Nie powinnaś kaleczyć tak pięknego ciała - pokręciłam głową
- Lepiej siebie niż kogoś - westchnęła
- Możliwe. Chodź pójdziemy jej poszukać i zostanę z wami na trochę, żebyś się wyspała - wstałam i podałam jej rękę
- Dobrze - podniosła się z moją pomocą
Wyszłyśmy z garażu i udaliśmy się na poszukiwania córki. Ta kobieta potrzebuje odpoczynku i prawdziwego szczęścia.
_______________________________________

Dzisiaj dłużysz rozdział 🤭
Tym razem mamy porządny atak Weroniki. Jak myślicie czy główna bohaterka przejrzy na oczy gdy odnajdzie zapłakaną córkę?

Jestem suką kochanie [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz