Następnego dnia przed południem...
Od samego rana wielkie pakowanie, bieganie po domu i pośpiech. Eweline nosi i się ciągle denerwuje. Natalia jest trochę przestraszona jej zachowaniem, a ja tylko palę papierosa za papierosem. Nie dość, że się stresuje całym wyjazdem to jeszcze narzeczona nerwowa chodzi. Myślałam, że ona jest taka spokojna i opanowana, a nerwusem jestem ja w tym związku. Widać grubo się myliłam i w niej też jest jakiś złośliwy demon.
W ogóle to nie jest do niej podobne, ale może sama się obawia tego powrotu do Polski. Założę się, że będzie chciała poznać mnie z rodziną, a oni pewnie dalej będą sprzeciw mnie. Czuję, że boi się, że znowu zostanie przez nich odrzucona.
Pewnie te obawy chodzą jej po głowie i powodują takie nerwy.
Spaliłam fajkę, zgasiłam ją w popielniczce po czym weszłam do domu. Ewelina upychała coś na siłę do walizki wyzywając pod nosem. Natalki nie widziałam w pobliżu, więc może siedzi u siebie w pokoju.
Podeszłam do kobiety i objęłam ją czułe od tyłu. Uspokoiła się na moment by zaraz burknąć cicho "Mam dość". Ucałowałam ją w skroń, puściłam z objęć i zaczęłam układać jej rzeczy w torbie. Poprzestawiałam wszystko oraz złożyłam lepiej, a następnie dopięłam z luzem bagaż.
- Już nie denerwuj się myszko. Odpocznij chwilę i zaraz będziemy chować wszystko do auta - pocałowałam ją w policzek
- Ja nie wiem jakim cudem ty się spakowałaś szybciej ode mnie i to tylko w jedną dużą torbę. Na dodatek zrobiłaś to ze spokojem - usiadła zbulwersowana na kanapie
- Po prostu nie wiele rzeczy wzięłam, a po za tym umiem ładnie poukładać
- No widzę. Idź zobacz czy Natalka wszystko już ma schowane
- Tak, już godzinę temu to mówiła
- Serio? Ah przez te nerwy nie słyszałam. Sprawdź po prostu czy nic z jej rzeczy nie zostało tutaj
- Dobrze. A ty zrób sobie melisy
Poszłam obszukać dom mając nadzieję, że nic nie znajdę. Nie chcę, żeby Ewelina krzyczała na małą, że czegoś zapomniała. Jeszcze w tym całym zamieszaniu brakuje nam płaczu Natki i moich nerwów.
Sprawdzałam wszystkie pomieszczenia dokładnie i znalazłam kredki pod łóżkiem, spineczke oraz ładowarkę należąca do narzeczonej. Z tymi przedmiotami udałam się najpierw do pokoju córki. Pokazałam jej co znalazłam, a później spakowałam to do jej plecaczka. Ucałowałam ją w główkę i wyszłam do salonu. Podeszłam do ukochanej, która siedziała dalej na kanapie. Machnęłam jej przed oczami kablem, a ta aż podskoczyła i złapała ładowarkę.
- Jejku, dziękuję! Co ja bym zrobiła bez ładowarki?! - cieszyła się chowając ją do torby
- Haha. Pewnie kupiłabyś sobie nową
- Nie! Takiej już nie dostanę
- Okey. To co obiad i będziemy jechać?
- Tak tak. Zaraz się za niego wezmę
Ktoś zapukał do drzwi, a ja myśląc, że to może Ewa poszłam otworzyć. W końcu Ewelina nic nie mówiła, że wyjechała. Zdumiałam na widok wysokiej kobiety. Nie spodziewałam się jej tutaj, więc moje źrenice się rozszerzyły.
- Możemy pogadać? - spytała słabym głosem
- Jasne tylko pójdziemy na spacer co? No chyba, że chcesz konfrontacji z Eweliną?
- Nie. Chodźmy
- Kochanie zaraz wrócę! - rzuciłam wychodząc z domu
Poszłyśmy kawałek dalej nie odzywając się do siebie. Zastanawiało mnie co chce mi powiedzieć. Zwyzywać i wyznać, że ma już inną?A może rzuci mi się w ramiona by ostatni raz mnie pocałować? Albo zaszantażuje, że znowu będzie chciała się zabić jak z nią nie będę?
Ta kobieta to chodząca zagadka, ale to mi się w niej bardzo podobało. Ciężko było ją zgadnąć, ale tajemniczość do niej pasuje bez dwóch zdań. Chęć poznania jej zawsze wygrywała ze wszystkim innym. Kusiło dowiedzenie się więcej i więcej. Na dodatek grzeszy wyglądem oraz uwodzi swoim ciałem i głosem.
Lekko zestresowana zatrzymałam się paręnaście metrów od domu i spojrzałam na byłą kochankę. Nie wyglądała najlepiej, miała podkrążone oczy, ręce w bandażach, była blada i jakaś chudsza niż zwykle. Poczułam ukłucie w sercu na myśl, że to wszystko moja wina. Ja ją doprowadziłam do tego stanu i będę z tym żyć już do końca swoich dni. Nie wybaczę sobie błędów jakie popełniłam bezmyślnie i to zostanie we mnie na zawsze. To ja powinnam była się zabić, a nie kobiety na których mi zależy. Nie Ewelina, nie Justyna tylko ja, ale raz i porządnie. Świat byłby piękniejszy beze mnie, a nawet niezmienny. Jedynie córki by mi było szkoda, ale ja wiem, że bardziej woli Eweline, więc długo by nie cierpiała.
- Wera... Ja chciałam się pożegnać z tobą - wyszeptała
- Okey - spojrzałam na nią smutym i zrezygnowanym wzrokiem
- Nie smuć się. Ja się już pogodziłam z tym, że mnie nie chcesz choć jeszcze pobolewa serce z tego powodu, ale daje radę - wzruszyła ramionami
- Po prostu przepraszam za wszystko. Nie chciałam cię skrzywdzić - spuściłam głowę na dół
- Ej, no co ty? Przecież ty zawsze jesteś uśmiechnięta i masz wszystko gdzieś, co z tobą? - położyła dłoń na moim ramieniu
- To była taka maska. Nie ważne zresztą. Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?
- Rozumiem. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa ze swoją wybranką serca i oby wam się powodziło. Zaproś mnie kiedyś na ślub co?
- Dzięki. Jeśli będziemy się jeszcze znały to nie ma sprawy
- Na pewno. Trzymaj się kocie - pocałowała mnie w policzek
- Ty też i niech mama o ciebie dba. Nie rób już nigdy tego co wcześniej
- Dziękuję. Nie zamierzam już do tego wracać - uśmiechnęła się
Odwzajemniłam uśmiech, a ona odeszła ode mnie. Czułam ogromny żal i pustkę po tej rozmowie. Chyba właśnie to czuła Ewelina gdy ją zostawiłam. Choć ja nie byłam i nie jestem zakochana w Justynie to będzie mi jej brakować zwyczajnie. Zawsze mnie wysłuchała, dobrze poradziła i nie oceniała moich wyborów. Starała się zrozumieć dlaczego tak postąpiłam. Zawsze była obok nawet jeśli źle ją traktowałam. Potrafiła być jak anioł stróż i dobre zapomnienie o wszystkim. Choć wiem, że to z miłości to i tak wierzę, że tak miało być z nami. Miała mi wszystko uświadomić, a później odejść w swoją stronę.
Poleciało parę łez po moich policzkach i pozwoliłsm im spłynąć. Wrażliwość to coś czego nie cierpię w sobie przez ojca, ale czasem pozwalam temu wygrać ze mną.
Chętnie bym się teraz upiła, ale nie mogę, bo muszę dowieść moje kobiety do Polski w całości. Westchnęłam i otarłam swoją wilgotną twarz dłońmi.
Odpaliłam kolejną tego dnia fajkę po czym ruszyłam wolnym krokiem w stronę domu. Zaciągałam się papierosem próbując wypełnić ten żal po kolejnym zamkniętym rozdziale w moim życiu. Nie przywyknę do tego nigdy, ale cóż coś się kończy, żeby coś się mogło zacząć. Jeśli ona będzie szczęśliwsza beze mnie w swoim życiu to ja na to idę. Teraz muszę się skupić na mojej rodzinie i tych całych atakach, a może już nie będę musiała się żegnać. Pora dorosnąć i wziąć życie w swoje ręce. Muszę się zmierzyć z przeciwnościami losu jak w walce na ringu. Będę tak długo ćwiczyć aż któregoś dnia będę na tyle silna by zwyciężyć. Nie mogę się już więcej poddawać czy uciekać od tego. Czas grać dobrymi kartami albo chociaż nimi kombinować by nie przegrać.
Skończyłam palić akurat przed domem. Cholerne krótkie papierosy tak szybko się kończą. Nawet nie zdążyłam poczuć porządnie dymu w sobie, a już się wypalił. Westchnęłam po czym zgasiłam kiepa w papielniczce i weszłam do środka. Już od progu pachniało pizzą oczywiście gotową, bo tak było ustalone. Nie chcemy zostawiać tutaj jakiegoś jedzenia czy też brudnych naczyń. Kupiliśmy nad ranem morożoną pizzę i papierowe talerzyki by sobie ułatwić.
Córka wraz z moją ukochaną kończyły już pierwszą porcję. Siedziały w milczeniu i mam ogromną nadzieję, że się nie pokłóciły. Jednak myślę, że Ewel zdążyła ochłonąć i jest spokojna. Przemyłam szybko dłonie po czym do nich dołączyłam. Skubnęłam większy kawałek drugiej pizzy i zaczęłam jeść.
- Smacznego mamo
- Yhm, dzięki - odpowiedziałam z pełną buzią
- Zjesz to zapakujesz nasze walizki do auta, a ja wyrzucę śmieci. Mam nadzieję, że wszystko już załatwiłaś - odezwała się narzeczona patrząc gdzieś za mnie
- Dobrze. Co ty taka zimna? Coś zrobiłam nie tak?
- Skądże. Tylko znowu poszłaś przyprawić mi rogi
- Przestań! Tylko rozmawialiśmy. Zresztą mówiłam Ci już coś na ten temat
- Mhm. Smacznego - powiedziała wstając z kanapy
- Ehh
Ewelina posprzątała po sobie i małej po czym wyszła z workiem na śmieci. Nie rozumiałam do końca jej zachowania przecież tłumaczyłam jej, że nic nie czuję do Justyny. Naprawdę wciąż jest o nią zazdrosna? Nawet teraz jak właśnie będę wyjeżdżać z moją rodziną do Polski?
Zjadłam jeszcze na szybko dwa kawałki, a resztę zabrałam na dwór. Wyrzuciłam po sobie i rozejrzałam się za moją kobietą. Stała pod ścianą smutna jakby naprawdę się coś stało poważnego. Podeszłam do niej, objęłam ją i pocałowałam w skroń.
- Kocham cię złośnio
- Możemy już jechać? - zmieniła temat jakby to nie było ważne
- Ta. Już zabieram wasze bagaże
- Daj mi kluczyki, już sobie usiądę
- Okey. Zaraz ci przyniosę
Puściłam ją z objęć i wróciłam smutna do domu. Zabrałam klucze z szafki i dałam je Natalii, żeby zaniosła Ewelinie. Pobiegła, więc ma dwór, a ja zostałam sama w środku. Westchnęłam patrząc na wnętrze i przyjechałam dłonią po ścianie. Będzie mi brakować tego miejsca, ale mam nadzieję, że jeszcze tutaj wrócimy. Nie wyobrażam sobie sprzedawać tego domu choć wiem, że powinnam ze względu na wspomnienia. Jednak mam sentyment do tego budynku zresztą jest piękny i ma dużo miejsca. Też w nim ponownie zbliżam się do narzeczonej oraz odzyskałam rodzinę.
Zabrałam pierwsze bagaże po czym udałam się do garażu. Dziewczyny już siedziały w aucie na co lekko się uśmiechnęłam. Otworzyłam bagażnik i włożyłam walizki do środka. Zrobiłam tak jeszcze trzy razy, a za ostatnim zakluczyłam dom. Wsiadłam do bmw, przekręciłam kluczyk po czym wyjechałam z garażu. Zatrzymałam się na wjeździe, wysiadłam, zamknęłam wrota i wróciłam do samochodu. Wyjechałam z posesji z ulgą, że nie mam tutaj jeszcze bramy wjazdowej.
No i po chwili jechałam już autostradą w nieprzyjemniej atmosferze. Cisza panowała między nami, bo Natalka usnęła, a narzeczona była nadąsana. Prowadziłam z nadzieją, że zaraz jej przejdzie, a ten wyjazd dużo zmieni. Byłam świadoma tego, że po latach zaczynam nowy rozdział z tymi samymi bohaterkami co niegdyś. Jednak tym razem byłam z wiedzą, której nie miałam wtedy. Teraz będzie on dłuższy i mam nadzieję szczęśliwszy. Ta pewność trzymała mnie w dobrym humorze.
_______________________________________Witam!
Tym razem szybciej i myślę ciekawiej nieco 🤔
Jaki będzie nowy rozdział tej małej walecznej rodzinki? Czy szczęście do nich wróci już na stałe?
Miłego czytania i do zobaczenia w następnym 💋
CZYTASZ
Jestem suką kochanie [Zakończone]
Short StoryDruga część "Ona wszystko zmieni" Jeśli nie czytałaś/eś pierwszej części to wróć się do niej, aby wszystko zrozumieć 😜 Co się wydarzy gdy po latach rozłąki narzeczone się spotkają? Czy Weronika dopuści do siebie ukochaną oraz córkę czy będzie uciek...