Podróż zajęła nam jakieś siedem godzin z tego co wiem od Eweliny. Oczywiście ja większość przespałam, a i tak czuję zmęczenie.
Zajechaliśmy do jakieś wioski niedaleko rodzinnego miasta ukochanej. Było tutaj cicho, klimatycznie i przytulnie. Mały czerwony domek stał samotny przy polanie. To tam znajdował się zakątek Lisowskiej. Była to jej własność i to ponoć od parunastu lat.
Nie dawno wypakowaliśmy nasze rzeczy i siedzimy odpoczywając, a raczej ja. Ewelina pokazuje małej dom, a ta z ciekawością wszystko ogląda z tego co zdążyłam zauważyć.
- Kochanie mamy jeszcze kawę?!
- Tak, w moim teromisie z myszką Mickey - odpowiedziała wchodząc do salonu
- Zawsze coś - wzruszyłam ramionami
- Trzymaj - podała mi
- Dzięki. Koniec zwiedzania? - wzięłam, odkręciłam i się
napiłam
- W domu tak. Nati jeszcze układa swoje pluszaki i zabawki w pokoju
- Okey. Planujesz jeszcze gdzieś nas wyciągnąć?
- Tak, chcę pokazać wam ogród i jeszcze coś
- Musimy dzisiaj? Zmęczona jestem - spytałam biorąc kolejnego łyka kawy
- Całą podróż przespałaś i jeszcze ci nie wystarczyło? - zaśmiała się
- Sama wiesz jak podróż potrafi być męcząca, bo zasypiałaś w trasie koncertowej
- No wiem wiem. To zajmie nam parę minutek, a później możemy odpoczywać
- Dobra niech będzie - odstawiłam termos na stół
- Co robimy? - zapytała Natalia
- Idziemy na dwór. Coś wam pokaże fajnego
- Super!
Dziewczyny zaraz wyszły z domu, a ja się przeciągnęłam i ruszyłam za nimi. Najchętniej przespałabym resztę dnia, ale jak ma być przyjemnie Ewelinie to się poświęcę.
Weszłam do nie dużego ogrodu gdzie już latała córka. Podeszłam do ukochanej i wtuliłam się w jej plecy. Popatrzyłam na ogrodzony płotem teren. Stał tutaj stary ceglany grill, była mała altanka, huśtawka, która kołysała się na wietrze skrzypiąc. Była też piaskownica w której leżały jeszcze zabawki oraz zjeżdżalnia.
- I jak ci się podoba? - spytała narzeczona
- Klimatyczne i z historią miejsce
- To prawda. Bawiłam się tutaj jak byłam młodsza od Natalki. Wspaniałe czasy - westchnęła
- Masz do tego domu sentyment co?
- Ogromny
- Jakby go tak lekko odnowić to by był spoko do mieszkania na codzień
- A chcesz?
- Zobaczymy. Najpierw muszę się oswoić z tym miejscem
- Dobrze, a teraz chodźcie pokaże wam konie
- Jej! Koniki! - pisnęła córka
- No dobrze - odezwałam się odsuwając się od Ewel
Poszłyśmy kawałek za dom, a tam była zagroda z kilkoma końmi. Ewelina razem z Nati przywitały się ze zwierzętami. Ja stałam dalej i po prostu patrzyłam. Oparłam się o płotek rękoma patrząc przed siebie. Jakiś koń do mnie podszedł i zaczął wąchać.
- Oo widzę, że moja klacz cię polubiła - zaśmiała się
- A to nie wszystkie są twoje? - spojrzałam na nią
- Nie. Tylko Bella - podeszła do konia i pogłaskała go po pysku
- Czyli reszta czyja?
- Mojej babi. Mieszka w tamtym domku - pokazała palcem
- Aha. To ma się kto nimi opiekować
- Zgadza się
- Mamo, mogę pojeździć na koniku?
- Jutro córciu. Dzisiaj już jestem zmęczona i nie mam siły przygotować ci klaczy
- No dobrze. Ja też jestem śpiąca - potarła oczka
- To wracamy do domku
Weszłyśmy do środka i zaraz udałyśmy się wszystkie spać. Tutaj w sypialni jest jedno duże łóżko na którym nasza trójka spokojnie się pomieściła. Oczywiście ja leżę na środku, a dziewczyny się do mnie tulą. Głaskałam Natalie po głowie tak długo aż sama nie wiem kiedy usnęłam.
Obudziło mnie parsknięcie konia, ale jedynie się obróciłam na bok. Wtuliłam się w narzeczoną, która zaraz mnie objęła. Schowałam twarz w jej szyję i uśmiechnęłam się sama do siebie. Zwykła czynność, a potrafi mnie tak cieszyć jakbym nie wiadomo co wygrała.***
Od tygodnia remontujemy z Eweliną jej domek. Oczywiście Nati nam pomaga we wszystkim jak może. Uczynne z niej dziecko i takie kochane.
Zdążyliśmy do tej pory wymienić linoleum co było wyzwaniem, bo trzeba było wynieść wszystko z salonu, ale jakoś daliśmy radę. Kupiliśmy też nowe kolorowe dywany na życzenie córki. Powymienialiśmy rozpadające się meble takie jak szafki, szuflady, szafa, barek i stół. Dużo nerwów kosztowało mnie skręcanie i ustawianie mebli. Na szczęście gdy już mało nie wybuchłam pojawił się jakiś kuzyn Eweliny i nam pomógł. Wykorzystaliśmy go jeszcze do odmalowania płotu oraz naprawy huśtawki i zjeżdżalni.
Teraz zostało nam ocieplenie całego domu, zamontowanie kominka, bo Ewel się uparła i naprawa dachu. Do tego tym razem wynajęliśmy ekipę, więc można w końcu odpocząć. Pewnie, że córka zdążyła pojeździć od tego czasu na koniu i to z trzy razy. Daje jej to masę frajdy, a i całkiem dobrze jej to idzie nawet jak narzeczona prowadzi klacz.
Czuję się jakbym zaczynała zupełnie nowe życie co było zamierzone. Wygląda jakbyśmy kupiły stary domek po to by go odmówić i w nim żyć. Podoba mi się ta wizja, bo spokój przy łonie natury to coś czego potrzebuję od dawna. Można się tutaj wyciszyć przy spacerze wokół lasu i gdy ptaki sobie śpiewają wesoło. Niedaleko też jest jakieś jeziorko, które można przejść mostem. Po drugiej stronie zaś znajduję się domek na drzewie i jakiś mini garaż ze starymi narzędziami. Nieco dalej, bo parę metrów od, leżał duży konar drzewa. Niby nic, ale gdy podeszłam bliżej by po prostu usiąść coś zauważyłam. W środku leżał jakiś zeszyt i stary długopis. Gdy go wyjęłam okazało się, że jest on pamiętnikiem Eweliny. Trochę poczytałam o jej wesołym dzieciństwie. Gdy już miałam go zamykać natchnęłam się na zdania:
"Rodzice już o mnie wiedzą. Uważają, że jestem chora i powinnam się leczyć. Tylko, że ja nie chcę... Podobają mi się dziewczyny i nie chcę być z chłopakiem. Fujka.
Słyszałam coś, że mają mnie z jakimś zeswatać. Czy ja naprawdę muszę udawać normalną?" - Ewel, 14 lat
Byłam w szoku, że rodzice ją tak traktowali. Dlatego jej wtedy w święta nie zaakceptowali i ojciec ją uderzył. Zabiłabym za coś takiego tych bezdusznych ludzi.
Zamknęłam zeszyt, zacisnęłam na nim palce i wróciłam do domu. Po drodze wzięłam kilka buchów epeta by się uspokoić. Nie mogę źle myśleć o rodzicach narzeczonej. To było jedynaście lat temu, choć jakieś niecałe sześć dalej jej nie akceptowali. Może się zmienili z wiekiem, bo nie chcą stracić córki na zawsze? Zrozumieli, że źle postępowali i będą chcieli naprawić relacje? Każdy zasługuje na wybaczenie tym bardziej, że to najbliższa rodzina. Nie mogę ich oceniać tylko spróbować dać im szansę.
Weszłam do domu z uśmiechem na twarzy by nie pokazać tej złości. Rozejrzałam się po salonie poszukając moich kobiet, ale ich nie dostrzegłam nigdzie. Schowałam do szuflady przy drzwiach pamiętnik i ruszyłam na poszukiwania. Może są za domem przy koniach albo bawią się w ogródku. Sprawdziłam dla pewności wszystkie pomieszczenia i wyszłam do ogrodu. Zauważyłam, że ktoś wymachuje rękami do Eweliny i na nią krzyczy. Wściekła ruszyłam na nich by zaraz przydusić przedramieniem sprawcę.
- Puszczaj mnie! - krzyknął
- Nie ma mowy! Jeszcze raz podniesiesz głos czy rękę na moją rodzinę to skończysz w piachu
- Puszczaj gówniaro mojego męża! - krzyknęła jakaś starsza kobieta
- Jeśli ma się dżeć to nie ma mowy
- Ewelina ogarnij tą swoją wywłoke, bo zadzwonie na policję! - zaczęła nami szarpać
- To ja zadzwonię na policję za to, że wtargnęliście na moją posesję! - krzyknęła Ewelina
- Jaką twoją? To do ciebie nie należy tylko do nas!
- Babcia mi to wszystko przepisała jak miałam osiemnaście lat. Wszystko było za pomocą notariusza, więc nie macie nic do gadania! A teraz wynoście się z mojego życia!
- O nie, tak nie będziesz odzywać się do matki! - odezwał się ojciec
- Nie dość, że dalej grzeszysz i jesteś tą całą lesbą to jeszcze mi się tu rządzisz! - wydyszał ledwo, bo go mocniej przydusiłam
- Dosyć tego! Wynocha mi stąd nim was do szpitala wyślę!
Wyrzuciłam faceta za płot i zaraz wypchnęłam matkę Eweliny. Zamknęłam bramkę i stałam przy niej by już tutaj nie weszli. Spojrzeli jeszcze na nas groźnie i zaraz odeszli jakby obrażeni. Ja dalej stałam tam gdzie stoję by być pewną, że odeszli. Poczułam jak ręce narzeczonej obejmują mnie w pasie. Odprowadziłam wzrokiem państwo Lisowskich do auta i gdy już odejchali obróciłam się do mojej kobiety. Płakała i była roztrzęsiona, więc ją mocno przytuliłam oraz pocałowałam w czubek głowy. Zauważyłam, że Natalia chowa się u góry zjeżdżali przestraszona całym zajściem. Wyciągnęłam do niej rękę, a ona zaraz zeszła i przybiegła do nas. Dziewczynka przytuliła się w bok drugiej mamy, a ja ją objęłam ręką.
- Chodźcie do domu. Zrobię kakao i pogadamy - wyszeptałam
Nic mi nie odpowiedziały, więc odsunęłam się, złapałam je za dłonie i pociągnęłam do domu. Chciałam iść do kuchni by wstawić mleko, ale Ewelina nie pozwoliła mi na to. Pociągnęła mnie na kanapę, a gdy tylko usiadłam wtuliła się w mój lewy bok. Córka zaraz usiadła mi na kolana i także się przytuliła. Objęłam je obie rękoma i poczułam ulgę, że są całe.
- Chcecie się poddać i wyjechać stąd? - zapytałam głaskając Eweline po głowie
- Nie, a ty?
- Też nie. Nie dam im tej satysfakcji. Jeśli będzie trzeba to zadzwoni się na policję i zgłosi nękanie
- Nie wiem czy tak łatwo odpuszczą - westchnęła
- Zamontujemy jeszcze jutro wszystko przeciwwłamaniowe i do tego kamery. Będziemy bezpieczne, obiecuję to wam
- Dobrze, kocham cię - spojrzała na mnie
- Ja ciebie tak samo kocham i Natalkę też bardzo mocno
- Mamo, a kto to był?
- To byli moi rodzice
- Babcia i dziadek? Czemu są tacy nie dobrzy? - zapytała smutnym głosem
- Nie wiem skarbie. Chyba jeszcze nie są gotowi by was poznać wiesz? - przytuliła córkę wolną ręką
- Szkoda. Chciałam mieć dwie babcie i dziadka - spuściła głowę w dół
- Musimy dać im czas i może będą już spokojni przy nas
- Dobrze
Siedziałyśmy tak bardzo długo i też w ciszy. Raz czasem któraś z nas się odezwała z błachą sprawą. Wszystkie byłyśmy smutne, bez humoru i nie miałyśmy na nic ochoty. Córka czuła tą zimną atmosferę i nawet się nie wygłupiała jak miała w zwyczaju na wieczór. Ja tylko zastanawiałam się czy damy sobie radę z kolejną przeszkodą. Jednak nie miałam w głowie by je zostawić czy się poddać. Są dla mnie całym światem i bardzo kocham tą dwójkę. Wiem, że one będą moją siłą gdy tylko podupadne psychicznie, a ja będę ich mocą.
_______________________________________Witam was w przedostatnim rozdziale!
Został tylko epilog i koniec opowiadania. Wiem, że tym razem krótko wyszło, ale obiecuję ostatni rozdział oddać długi.
Do zobaczenia, Liszaj 💋
CZYTASZ
Jestem suką kochanie [Zakończone]
Short StoryDruga część "Ona wszystko zmieni" Jeśli nie czytałaś/eś pierwszej części to wróć się do niej, aby wszystko zrozumieć 😜 Co się wydarzy gdy po latach rozłąki narzeczone się spotkają? Czy Weronika dopuści do siebie ukochaną oraz córkę czy będzie uciek...