Dwie godziny później...
Wciąż siedzimy z Werą na korytarzu na tych niewygodnych krzesłach. Niby Justynę parę minut temu odratowali, ale z racji tego, że jest bardzo słaba zabroniono ją odwiedzać. Ponoć zostawili kobietę pod narkozą i ma się wybudzić za jakiś czas. Jednak wtedy również nie będzie można do niej wejść. Narzeczona stwierdziła, że zaczeka aż jej była kochanka będzie już funkcjonować. Nie bardzo mi to odpowiada, ale nie mogę jej zostawić samej. Moja ukochana jest w nie najlepszym stanie, cała zapłakana, zmęczona i roztrzęsiona. Nie miałabym serca jeśli poszłabym stąd. Zresztą cholera jasna boję się, że wybierze Justynę, bo jest teraz w potrzebie. W końcu wini się za jej próbę samobójczą, więc pewnie będzie chciała odkupić swoją winę. Wtedy będę już jej planem i tłem czego tak bardzo nie chcę. Jak ją namówię do wyjazdu gdy będzie zajęta kochanką? Już nie zechce być dla nas, a tylko dla niej.
Poczułam jak do moich oczu napływają łzy, z którymi walczyłam odkąd tu weszłam. Nie chcę się rozpłakać, bo teraz nie ja jestem najważniejsza tylko Werka. Niestety ciężko jest mi się powstrzymać, bo strach, że znowu stracę ukochaną jest silniejszy. Po prostu nie wyobrażam sobie, żeby jej nie było przy mnie i małej. Jest dla nas bardzo ważna, więc nie możemy tak zwyczajnie wyjechać i zapomnieć.
Przezroczysta ciecz zaczęła lecieć ciurkiem po moich policzkach i moczyć głowę narzeczonej. Modliłam się w duchu by tego nie odczuła i się nie obudziła. Tak dokładnie śpi już od półgodziny gdy się dowiedziała, że Justynka jest ocalona. Była zmęczona płaczem i bólem głowy na który się żaliła. Chciałam ją wtedy zabrać do domu, zrobić jakiś szybki obiad i podać tabletke. Niestety uparła się by tu zostać, więc nie miałam wyjścia.
- Ewelinka? Czemu ty płaczesz? - podniosła głowę i spojrzała na mnie
- Bo boję się, że znowu nas zostawisz. Wybierzesz kochankę, a ja znowu będę sama tułać się po Polsce z Natalką - wyszlochałam
- Ej myszko ja nic takiego nie powiedziałam i nie mam zamiaru was opuścić - pogładziła dłonią mój policzek
- Ale ona jest w potrzebie i nikogo nie ma, a ja za jakieś dwa dni chcę wracać do Polski
- Nie martw się o to. Ja wszystko załatwię co trzeba i pojadę z wami
- Na prawdę? - przetarłam oczy
- Oczywiście kochanie - otarła moje łzy
- Kocham cię. Możemy stąd iść? Proszę - zrobiłam błagalną minę
- Dobrze. Jutro do niej zajde, a dzisiaj jestem już zmęczona - powiedziała przeciągając się
- Ja też i tyłek mnie boli od tego krzesła
- Haha biedna. Wymasuje ci w domku
- Mam nadzieję
Wstałyśmy i udałyśmy się do wyjścia. Wera trzymała mnie pod rękę, a ja szłam dumna, że jest obok. Byłam zwyczajnie szczęśliwa, że wybrała nas i będziemy w komplecie. Nie wyobrażam sobie, że coś nas teraz może jakkolwiek rozdzielić.
Po chwili wyszliśmy ze szpitala i szliśmy do domu. Mam nadzieję, że Olka nie została małej samej. Wypisywała do mnie z groźbami, a ja tylko odpisałam, że dam znać. Liczę na to, że poczekała na nas i Natalka nie siedzi sama. Chociaż gdyby było coś nie tak to córka by pisała. Jednak nie patrzyłam ostatnio w telefon. Przyspieszyłam nagle korku pociągając za sobą narzeczoną, która coś mruknęła pod nosem. Biegłam przodem, a za sobą ciągnęłam Were.
Czułam opór z jej strony, ale się tym nie przejmowałam i leciałam do domu.
Po paru minutach byliśmy na miejscu i gdy weszliśmy do środka od razu przywitała nas córka. Olka jak zwykle patrzyła w naszą stronę gniewnie. Pokręciłam głową po czym przytulam Natalkę. Wera ją też przytulia, ale przelotnie, a następnie poszła położyć się na kanapę. Moja siostra podeszła do mnie z założonymi rękami.
- Co znowu? - zapytałam wzdychając
- No ile miałam na was czekać? Myślałam, że tu się zanudzę
- Wybacz były kompilacje, ale już jesteśmy, więc możesz sobie iść
- No w końcu. To narazie - minęła mnie po czym wyszła
- Co ja z nią mam? Kochanie zjesz coś?
- Mhm - wymurczała z zamkniętymi oczami
- Chodź Natalka zrobimy szybki obiad
- Idę mamo
Poszliśmy do kuchni by przygotować posiłek. Stwierdziłam, że zrobię jajecznicę, bo to się robi najszybciej, a jest smaczne. Poprosiłam córkę by podała mi wszystkie składniki tak jak zawsze. Ja za ten czas wyciągnęłam patelnie z piekarnika i trzy talerze. Gdy Natka postawiła wszystkie składniki na blat od razu złapałam za masło i nałożyłam większą ilość na patelnie. Podpaliłam palnik, a następnie zabrałam się za krojenie pomidorów. Natalka siekała ostrożnie kiełbasę tak jak ją tego nauczyłam. Jest bradzo zdolnym i posłusznym dzieckiem. Na prawdę dziewczynka napawa mnie dumą i mam nadzieję, że Wera w końcu to zauważy.
Wbiłam dziesięć jajek, wyrzuciłam skorupki z kobiełką i zaczęłam mieszać jajka z sobą. Córka posypała jajecznicę wegetą i zaraz wrzuciła kiełbasę. Potem dodała ser żółty oraz pomidory. W kilka minut jedzenie było gotowe i zaraz je nałożyłam na talerze. Nati zaniosła na stół obiad, a ja nalałam soku do szklanek. Podałyśmy do stołu, a narzeczona wstała i zaczęła jeść. Usiadłam obok niej, pocałowałam w policzek i jadłam jajecznicę. Wszystkie siedziałyśmy w ciszy nawet na siebie nie patrząc. Moja ukochana była pogrążona w myśleniu, a córeczka po prostu zajadała wygłodniała. Czułam się nieco odtrącona, bo nie rozmawiały ze mną, a jedynie skupiały się na sobie. Wera pewnie rozmyślała o Justynie i tym kiedy się wybudzi. Nie wiedziałam co o tym w sumie sądzić. Czy serio z nami wróci do Polski, a kochankę zostawi? A może zostanie specjalnie dla niej i nasze drogi się rozejdą tym razem na zawsze? Wiem, że mnie zapewniła iż wyjedzie z nami, ale jednak dalej się boję. Nie potrafię być optymistyczna w tej sytuacji, bo mam dużą konkurencję.
_______________________________________Witam w kolejnym rozdziale!
Czy Ewelina słusznie się boi, że narzeczona ją ponownie opuści? Jak postąpi teraz Weronika?
CZYTASZ
Jestem suką kochanie [Zakończone]
Short StoryDruga część "Ona wszystko zmieni" Jeśli nie czytałaś/eś pierwszej części to wróć się do niej, aby wszystko zrozumieć 😜 Co się wydarzy gdy po latach rozłąki narzeczone się spotkają? Czy Weronika dopuści do siebie ukochaną oraz córkę czy będzie uciek...